Jakie „wdepnęliśmy”? Polemika
Inne z kategorii
Skąd pomysł, żeby reglamentować kobietom prawa wyborcza?
We wczorajszym artykule pana Marcina jako argument za reglamentacją podaje się naszą emocjonalność. Zgoda ‒ jesteśmy bardzo emocjonalne. Ojciec Adam Szustak często podkreśla, że emocjonalność to sfera, która w konsekwencji grzechu pierworodnego podlega w nas rozregulowaniu. Pod jej wpływem czasem robimy głupstwa, a już na pewno potrafimy się zamartwić i zadręczyć z jakiegoś powodu. Ale emocjonalność to jednocześnie nasz wielki dar ‒ sposób, w jaki Pan Bóg szczególnie do nas mówi (myśl nie moja, ale, jak sądzę, słuszna). Musimy mądrze tę emocjonalność wychowywać, ale przecież nie czyni nas ona niepoczytalnymi, by z jej powodu trzeba było udowadniać, że nadajemy się na wyborców.
Odpowiedzialność
Czy należy jeszcze kogoś przekonywać, że kobieta jest równa mężczyźnie co do godności osobowej? A największym przywilejem osoby jest wolna wola pojęta jako prawo do decydowania o sobie i zdolność do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Dlatego właśnie dziwi, że katolik w XXI wieku chętnie zrobiłby kobiecie egzamin na kompetencje do brania odpowiedzialności również za publiczną sferę życia.
(Pomysł egzaminu na świadomego wyborcę wydaje mi się zresztą zabawny i ‒ z przymrużeniem oka ‒ wart zastosowania. Pod warunkiem, że dotyczyłby i kobiet, i mężczyzn. Wiadomo, że to, na co trzeba zapracować, ceni się bardziej niż to, co się po prostu ma, a dobro nieposiadane staje się dobrem upragnionym. Może zatem jest to jakiś sposób na niską frekwencję wyborczą).
Demokracja a płeć
To na marginesie, a teraz meritum. Wniosek pana Marcina brzmi ‒ panuje demokracja, kobiety głosują i dlatego mamy to, co mamy. Fakt ‒ polityka tradycyjnie nie jest domeną kobiety, podobnie jak „falbany i plisy” nie są domeną mężczyzny. Ale czy samo bycie mężczyzną wpływa dodatnio na jakość wyborów politycznych? Mężczyźni też kierują się sympatiami i antypatiami, uprzedzeniami, czasem zaciętą niechęcią (jednak emocje), a nie wyłącznie zdrowym rozsądkiem. Myślę, że nie tylko kobietom zdarza się głosować na „twarze”, ale mężczyznom także ‒ jest to związane z charakterem naszej obrazkowej rzeczywistości, ze sposobem prowadzenia kampanii i kreowaniem wizerunku, czemu się często bezwolnie poddajemy.
Mamy to, co mamy, bo taka po prostu jest współczesna demokracja, a nie dlatego, że kobiety także głosują.
A nawet gdyby każdy z panów głosował tylko w wyniku chłodnej, solidnej kalkulacji, to przecież nawet najbardziej racjonalna decyzja może okazać się błędna. Właśnie dlatego emocjonalność jest przede wszystkim darem, a nie tylko czymś problematycznym. Zbyt wybujały racjonalizm nie prowadzi do dobrego. Dowodów dostarcza historia i codzienne życie.
Jaka jest misja portalu?
Nie zgadzam się z artykułem także jako współpracowniczka portalu. Uważam, że może wyrządzić szkody ‒ sprawić, że niejedna czytelniczka poczuje się słusznie oburzona, a poza tym, że może on stać się pożywką dla tych, którzy niby uznają, że kobieta jest równa mężczyźnie co do godności... ale jednak to tylko kobieta.
Dlaczego hucznie obchodzi się Dzień Kobiet, a o Dniu Mężczyzn niemal nikt nie pamięta? Bo to w kobietach pokutuje poczucie niedocenienia. Wczorajszy artykuł nie pomaga promować godności kobiety, raczej przeciwnie, i właśnie dlatego żałuję, że został opublikowany.
Marta Kocoń