Felieton 11 Jan 2016 | Redaktor
Gdyby nie mendykanci, chrześcijaństwo poniosłoby pewnie śmierć

Poniżej pełny tekst katechezy abp Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, na temat dziesiątego przykazania Dekalogu (Katedra Poznańska – 10.01.2016)

Dziesiąte przykazanie dociera do nas – podobnie jak poprzednie przykazania – w wersji starszej (Wj 20,17) oraz w wersji młodszej (Pwt 5,21).

W hebrajskiej wersji Księgi Wyjścia czytamy: „Nie będziesz pożądał domu twego bliźniego, nie będziesz pożądał żony twego bliźniego i jego niewolnika, i jego niewolnicy, i jego wołu, i jego osła, i żadnej rzeczy, która jest własnością twego bliźniego” (Wj 20,17).

W hebrajskim tekście Księgi Powtórzonego Prawa czytamy: „Nie będziesz pożądał żony twego bliźniego. I nie będziesz chciwie pragnął domu twego bliźniego, jego pola i jego niewolnika, i jego niewolnicy, jego wolu, i jego osła, i żadnej rzeczy, która jest własnością twego bliźniego” (Pwt 5,21).

Grecka wersja tego przykazania z Księgi Wyjścia różni się nieco od wersji hebrajskiej: „Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego. Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego, ani pola jego ani niewolnika jego, ani niewolnicy jego, ani wołu jego, ani osła jego, ani żadnej rzeczy jego, ani tego, co jest jego własnością” (LXX – Wj 20,17).

Mniejsze różnice dadzą się zaobserwować w greckiej wersji tego przykazania przekazanej nam przez Księgę Powtórzonego Prawa: „Nie będziesz pożądał żony twego bliźniego. I nie będziesz pożądał domu bliźniego twego, ani pola jego, ani niewolnika jego, ani niewolnicy jego, ani wołu jego, ani osła jego, ani żadnej rzeczy jego, ani czegokolwiek, co należy do bliźniego twego” (Pwt 5,21).

W sumie treść dziesiątego przykazania Ono wzmacnia i kompletuje to, co zawarte jest w przykazaniu dziewiątym. Zakazuje pożądania dóbr należących do innych ludzi, gdyż tego rodzaju pożądliwość jest źródłem kradzieży, gwałtów, prowadzi do niesprawiedliwości i łamania praw ludzkich (1 J 2,16; Mi 2,2; Mdr 14,12).

BIBLIJNE ZNACZENIE SŁOWA „POŻĄDANIE”

Słowo „pożądać” ma w Biblii dość szerokie znaczenie. Hebrajski czasownik hamad, tłumaczony zwykle przez polskie słowo pragnąć, pożądać oznacza zazwyczaj wewnętrzne pragnienie zawładnięcia dobrami bliźniego, które może prowadzić do ich bezprawnego przywłaszczenia sobie; do ich kradzieży.

W języku polskim „pożądliwość” posiada sporo synonimów, najpierw tych odnoszących się do pragnienie bogactwa, sławy (chciwość, chomikarstwo, chytrość, ciułactwo, drapieżność, interesowność, łapczywość, materializm, pazerność, skąpstwo, sknerstwo, zaborczość, zachłanność, żarłoczność, żądza posiadania), albo kobiet (cielesność, namiętność, pożądanie, zmysłowość, żądza, lubieżność, nieskromność, rozpasanie, rozpusta, rozwiązłość, wszeteczność, wyuzdanie).

Biblijnymi przykładami pożądliwości jest przywłaszczenie sobie przez Izraelitę Akana – wbrew prawu cheremu – pewnych kosztowności zdobyciu i zniszczeniu Jerycha („Ujrzałem w łupie piękny płaszcz z Szinnearu, dwieście sykli srebra i złotą sztabkę wagi pięćdziesięciu sykli. Pożądałem ich i wziąłem je” – Joz 7,21).

Innym przykładem jest zakaz: „Gdy przed tobą pozbawię narody ich własności i rozszerzą twoje terytorium, nikt nie będzie pożądał twej ziemi, kiedy trzy razy w roku będziesz się udawał, by oglądać oblicze Jahwe” – Wj 34,24). Nikomu z Izraelitów nie wolno ukraść ziemi swojego ziomka pod jego nieobecność spowodowaną dorocznymi pielgrzymkami do Jerozolimy.

Jeszcze inny przedmiot możliwego pożądania to bożki: „Co się tyczy ich bóstw, to spalicie je ogniem. Nie będziesz pożądał srebra i złota, które są na nich, i nie będziesz ich brał dla siebie, abyś z tego powodu nie wpadł w pułapkę, bo to jest obrzydliwością dla Jahwe, twojego Boga” – Pwt 7,25). Nie wolno kraść złota i srebra pokrywającego posągi pogańskich bożków, ani mieć czegokolwiek wspólnego z tym, co służyło bałwochwalstwu, bo sam mógłbyś się stać bałwochwalcą.

Współczesny Jezusowi Filon Aleksandryjski w następujący sposób komentuje dziesiąte przykazanie: „W końcu zakazuje Mojżesz pożądać, wiedząc, że pożądliwość prowadzi do przewrotów i zdrady i że wyrządza szkody. To prawda, że wszystkie namiętności są chorobami duszy, ponieważ wywołują w niej wzruszenia i zaburzenia sprzeczne z naturą i nie pozwalają jej cieszyć się zdrowiem, ale ze wszystkich namiętności najgorsze jest pożądanie, ponieważ każda inna namiętność jak gdyby drzwiami wchodzi od zewnątrz i narzuca swe panowanie i wydaje się niedobrowolna, natomiast jedno tylko pożądanie wychodzi z nas samych i jest dobrowolne […].

Komentując Biblię w świetle greckiej filozofii Filon pisze dalej: „Podobnie dzieje się z każdym, kto opanowany przez żądzę wciąż łaknie rzeczy, których mu braknie, ale nigdy nie może się nasycić i wije się w oplotach daremnych pragnień. Rzecz ma się podobnie jak z chorobami wrzodów, które się szerzą po skórze. Jeżeli zawczasu nie usuniemy ich za pomocą żelaza lub ognia, szybko rozprzestrzenia się w koło na całe ciało i nie pozostawią na nim zdrowego miejsca. Tak samo jeżeli rozum, wyszkolony przez filozofię, nie powstrzyma na podobieństwo dobrego lekarza naporu fali pragnienia, wtedy cała aktywność ludzkiego życia silą konieczności weźmie kierunek przeciwny naturze. Nie istnieje nic, co by mogło się oprzeć i nie ulec tej namiętności, ponieważ z chwilą, gdy się wyzwoli i rozpęta swą siłę, pustoszy wszystko bez wyjątku i burzy” […]

„Czyżby przyczyną małych tylko i nic nie znaczących szkód było pragnienie bogactw, kobiety, sławy albo jakiegoś innego dobra, sprawiającego przyjemność? Czy nie przez nie krewni stają się wrogami, a ich wrodzona przychylność czy się nie zamienia w nieuleczalną nienawiść? Czy wielkie i gęsto zaludnione kraje nie zamieniają się w pustynię w następstwie wewnętrznych rozruchów? Czy lądy i morza nie są pełne stale ponawiających się nieszczęść, sprowadzanych przez walki wojsk lądowych i morskich?” (O dekalogu, w: Filon Aleksandryjski, Pisma, Warszawa 1986, 222-224).

Celem dziesiątego przykazania jest usunięcie źródła wszystkich występków, czyli pożądliwości, która jest źródłem wszelkiego występku; z której wywodzą się najbardziej zbrodnicze uczynki zarówno przeciw prywatnym osobom, jak społeczeństwom, tak wielkie, jak i małe, w sprawach religijnych i świeckich, tak na szkodę duszy, jak i na szkodę ciała. To przykazanie chroni nas od żądzy, która – jak płomień wśród łatwopalnej materii – ogarnia wszystko, pustoszy i spala.

Komentarz żydowski do dziesiątego przykazania (Tora Pardes Lauder. Szemot, Kraków 2003, 217-218) podaje szczegółowe racje, dla których „Nie wolno ci pożądać”. „Powinieneś uważać wszystko, co nie należy do ciebie, za coś całkowicie niedostępnego, bo tego, co jest poza twoim zasięgiem, natur człowieka nie będzie pragnąć; podobne do ‘nikt nie będzie pożądał twojej ziemi’ (Wj 34,24), bo pożądanie powadzi do kradzieży, jak czytamy: ‘Wtedy zapragnąłem ich i wziąłem je’ ” (Joz 7,21) – (Sforno).

„Pożądanie jest rzeczywiście źródłem wszelkiego zła, gdyż spowodowało pierwszy grzech, tak jak mówi Tora: ‘Kobieta spostrzegła, że drzewo jest dobre do jedzenia, kuszące dla oczu i że drzewo to budzi pragnienie zdobycia zrozumienia; wzięła z jego owoców i zjadła’ ” (Rdz 3,6).

„Samo panowanie nad naszymi słowami i uczynkami nie jest wystarczające; Tora żąda, abyśmy mieli także kontrolę nad naszym duchem i naszymi nastawieniami [‘Nie wolno ci pożądać’] (Rabi Hirsch).

„Pragnienie prowadzi do pożądania, a to może doprowadzić do kradzieży, ponieważ jeżeli właściciel pożądanego przedmiotu pozostaje nieubłagany i odmawia odsprzedania go, osoba, która pożąda może okraść posiadacza w chwili, gdy straci nad sobą panowanie. Prorok ostrzegał: ‘Będą pożądać domów, a potem kraść je’ (Mi 2,2). Jeżeli gospodarz domu powstanie, aby bronić swojego dobytku, osoba, która pożąda, może posunąć się nawet do zabicia go, aby tylko zaspokoić swoje pożądanie, tak jak Achab uczynił w stosunku do Nabota (zob. 1Krl 21) (Ramban, Gzela 1,11).

„Jeśli ktoś chce posiadać rzecz należącą do osoby, która nie chce jej sprzedać, lecz poczułaby się zawstydzona odmawiając prośbie, zabronione jest wypowiadanie takiej prośby. Byłoby to równoznaczne ze zmuszaniem tej osoby do sprzedania rzeczy, którą posiada” (Rabi Jona)

„Podobna sytuacja występuje wtedy, gdy powszechnie szanowana osoba zapragnie czegoś, a wie, że ze względu na szacunek, jakim jest darzona, nie odmówi się jej prośbie. Nie może ona poprosić o sprzedanie bądź podarowanie jakiegoś przedmiotu, jeżeli nie jest pewna, że zostanie to uczynione całkowicie dobrowolnie” (Szare Teszuwa 3:43).

„Osoba, która używa siły fizycznej w celu zabrania jakiejś rzeczy jej właścicielowi, a następnie przekazuje mu sumę równą wartości tego przedmiotu, określana jest jako chamsan ‘agresywny złodziej’. jest ona odsunięta od możliwości składania zeznań, tak jak zwykły złodziej” (Bawa Kama 62a).

„Przykazanie to, piąte z kolei na drugiej tablicy, odpowiada piątemu przykazaniu na pierwszej tablicy: „szanuj twojego ojca i twoją matkę’, ponieważ ten, kto pożąda tego, co do niego nie należy, będzie miał dzieci, które będą nim pogardzać” (Mechilta).

„Tora wymienia całą listę rzeczy, których nie wolno pożądać, aby podkreślić, iż jest to karygodne w odniesieniu do czyjeś własności materialnej, lecz jak najbardziej właściwe, gdy dotyczy duchowych bogactw, tak jak uczy Talmud: ‘zazdrość między mędrcami Tory przymnaża wiedzy’ (Bawa Batra 22a). Gdy mędrzec widzi, ile wiedzy zdobył jego przyjaciel, z którym się uczy, zwiększa swoje wysiłki, by pomnożyć własne zasoby wiedzy” (Rabi Bachja).

„Przykazanie to dotyczy nie tylko zakazu pożądania czegokolwiek, co należy do twojego bliźniego, lecz nawet pożądania własnej własności, co znaczy, że nie wolno za bardzo kochać własnego bogactwa, gdyż chciwość wypaczy twój sąd, a ty staniesz się skąpcem, duchowym kaleką, który nie będzie umiał otworzyć swojej dłoni przed potrzebującym. Umieszczając przykazanie zakazujące pożądania jako dziesiąte w kolejności, Tora chce nam przypominać, że każdy Żyd powinien przeznaczyć jedną dziesiątą dochodów na cele dobroczynne. Niech chciwiec zapamięta, że część jego dochodów należy do biednych i nie pożąda zbyt wiele dla siebie samego” (Jad Hakemach).

Pożądanie dóbr bliźniego

Ten zakaz pożądania dotyczy najpierw dóbr należących do bliźniego, którym jest każdy bez różnicy człowiek (Kpł 19,16.18; Pwt 19,11). Przykazanie to sprzeciwia się ludzkiej chciwości i pragnieniu przywłaszczania sobie cudzych dóbr w sposób niesprawiedliwy. Zakazuje popełniania niesprawiedliwości, która mogłaby przynieść szkodę bliźniemu. Zakazuje kradzieży, grabieży, czy oszustwa.

Pożądliwość została napiętnowana przez autorów starotestamentowych, którzy dowodzili, że ta skłonność prowadzi kupca do nieuczciwości w handlu (Syr 26,29-27,2), do fałszowania wag i spekulacji (Am 8,5n), bogacza prowadzi do wymuszania okupu (5,12), wyzyskiwania biednych (Ne 5,1-5; por. 2 Krl 4,1; Am 2,6) i odmawiania im zasłużonej zapłaty (Jer 22,13), przywódcę i sędziego prowadzi do domagania się łapówek (Iz 33,15; Mi 3,11; Prz 28,16), łamania praw (Iz 1,23; 5,23; Mi 7,3; l Sm 8,3) i stosowania przemocy w celu osiągnięcia zysków (Ha 2,9; Jer 22,17). Bodajże najbardziej wymownym biblijnym przykładem pożądliwości jest zachłanność króla Achaba w stosunku do winnicy należącej do Nabota (1 Krl 21,1-25).

Bliźniemu można zazdrościć dosłownie wszystkiego: zdrowia, zdolności, środowiska, w którym się urodził i wychował, współmałżonka, udanych dzieci, temperamentu, zawodu, takich czy innych sukcesów, ba, nawet czynienia dobra. Tę zazdrość ilustrują dobrze słowa z niedzielnych nieszporów: „Zły, na to patrząc, boleje, zgrzyta, z zazdrości sinieje” (Ps 112,10). Kto uległ manii zazdrości, ten w znacznym stopniu marnuje swoje życie, ani bowiem nie przeczuwa swej osobowej niepowtarzalności, ani nie rozumie zadań życiowych, jakie tylko on — i nikt inny — może wykonać.

Zazdrość lubi żerować na różnych sztucznych potrzebach. Specjaliści od reklamy, którzy znają się na tym, jak odwoływać się do ciemnych sił w człowieku, wiedzą np. jak wiele można osiągnąć, rozbudzając w człowieku tzw. pożądanie trójkątne. Polega ono na tym, że nie dlatego pożądam jakiejś rzeczy, żeby była mi ona potrzebna, ale dlatego, że ją posiada ktoś trzeci. „Strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia” (Łk 12,15).

Przykazanie dziesiąte nie dotyczy natomiast pragnienia nabycia dóbr bliźniego w sposób sprawiedliwy. Jezus powie, że istnieją także dobre i uzasadnione pragnienia: „Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie” (Mk 11,24).

Pożądanie domu bliźniego

Zakaz pożądania dóbr materialnych należących do bliźniego dotyczy w pierwszym rzędzie domu bliźniego: „Nie pożądaj domu twego bliźniego!” Hebrajskie słowo beit – w sensie ścisłym – oznacza budynek mieszkalny (np. Sdz 11,31.34n); dom ze wszystkim, co do niego należy (Rdz 15,2). Zakaz „Nie będziesz pożądał domu twego bliźniego” dotyczy w Wj 20,17 domu rozumianego w sensie węższym; budynku, mieszkania. Mieszkanie było dla Izraelity bardzo cennym dobrem, które łatwo mogło stać się przedmiotem pożądania drugiej osoby.

Ale to samo hebrajskie słowo beit – rozumiane w sensie szerszym – oznacza także całą rodzinę (Rdz 7,1; Joz 24,15; l Sm 27,3), plemię (Sdz 10,9), naród (2 Sm 2, 4.7.10; 12,8), dynastię (l Sm 20,16; Iz 7,2.13). Do tak rozumianego domu należały oprócz właściciela, żony, słudzy, niewolnicy i niewolnice, zwierzęta i wszystko, co się w nim się znajdowało. Zakaz dotyczący pożądania domu – w sensie wąskim – prawodawca uzupełnił pojęciem „domu” rozumianego w sensie szerokim.

W Księdze Wyjścia 20,17 na pierwszym miejscu znajduje się zakaz pożądania „domu” bliźniego, a dopiero później zakaz pożądania żony bliźniego, jego niewolnika, niewolnicy, zwierząt i rzeczy. Dzisiejszych ludzi może dziwić, że w tym przykazaniu instytucja niewolnictwa uważana jest za coś naturalnego. Niewolnictwo jest świadectwem niedoskonałej jeszcze świadomości moralnej człowieka, która to świadomość została powoli doskonalona przez chrześcijaństwo. Nowsza wersja tego przykazania – zapisana w Pwt 5,21 – poprawiła to niedociągnięcie, umieszczając zakaz pożądania żony, czyli człowieka, na pierwszym miejscu, a dopiero potem zakaz pożądania dóbr materialnych.

Pożądanie żony bliźniego

Zakaz pożądania żony bliźniego zabrania tego, co nazywamy pożądaniem cielesnym. O tej sytuacji wspominał prorok Jeremiasz, gdy mówił o swoich rodakach: „Stali się jak ogiery lubieżne i jurne, każdy rży do żony swego bliźniego” (Jer 5,8). Klasycznym przykładem tego rodzaju pożądliwości był król Dawid, który popełnił grzech cudzołóstwa z żoną swego sąsiada, co doprowadziło go do zabicia Uriasza, męża Batszeby (2 Sm 11,2nn).

W sensie szerszym ten zakaz odnosi się do pożądania każdej kobiety wolnej. W tym duchu Hiob zapewnia Boga: „Zawarłem przymierze z moimi oczyma, że nie będę się wpatrywał w dziewicę” (Hiob 31,1). Mędrzec dodaje do tego: „Nie pożądaj jej piękności w swoim sercu i niech cię ona nie zniewoli swymi rzęsami. Bo nierządnica zadowoli się kawałkiem chleba, a mężatka poluje na cenne życie” (Prz 6,24-26). Zło moralne tkwi nie tylko w samym czynie cudzołożnym, ale także w każdym pożądliwym spojrzeniu na kobietę, niezależnie od tego, czy jest ona zamężna, czy też wolna. Zakaz ten został zradykalizowany przez Pana Jezusa, który potępia nie tylko materialne ale i duchowe cudzołóstwo: „Słyszeliście, że powiedziano: ‘Nie będziesz cudzołożył!’ Ja zaś mówię wam: ‘Każdy, kto spogląda na kobietę, aby jej pożądać, już dopuścił się wobec niej cudzołóstwa w swoim sercu’ ” (Mt 5,21).

Brak zakazu pożądania obcego „męża” przez kobietę tłumaczy się – w dziesiątym przykazaniu – uprzywilejowaną pozycją mężczyzn w starożytnej społeczności. Dopiero św. Paweł powie: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,28). Pominięcie zakazu pożądliwości skierowanego także do kobiet nie dowodzi, że od kobiet nie wymaga się wstrzemięźliwości. Rzecz ma się podobnie jak w przypadku zakazu spożywania owoców z drzewa znajomości dobra i zła (Rdz 2,16n; 3,1-16). Chociaż – w sensie ścisłym – ten zakaz otrzymał pierwszy mężczyzna, to jednak obowiązywał on także pierwszą kobietę.

Źródło pożądania

Dziesiąte przykazanie zwraca uwagę na intencję serca. Biblijne „serce” jest źródłem zarówno dobrych, jak i złych czynów człowieka (np. Rdz 4,5-7; Ps 5,2; Kpł 19,17; Pwt 4,9.29.39; 6,5n; 10,16; 15,7). Zakaz pożądania koncentruje się na wnętrzu człowieka jako potencjalnym źródle zła. Znalazło to później swój wyraz w nauczaniu Jezusa: „Nic z tego, co wchodzi w człowieka z zewnątrz, nie może uczynić go nieczystym, ale nieczystym czynią człowieka te rzeczy, które z człowieka wychodzą. […] Z wnętrza bowiem, z serca ludzi, wychodzą złe myśli, nieprzyzwoitości, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, złości, chciwość, oszustwo, rozwiązłość, zazdrość, bluźnierstwo, pycha i głupota” (Mk 7,15-22; por. Mt 15,19; 23,25-28).

Według listów katolickich pożądliwość pochodzi z ciała i jego zmysłowych dążeń (1P 2,11; 2P 2,10). Jest ona podobna do innych zmysłowych chuci, ukierunkowanych na to, co materialne ( np. do rozpasania, pijaństwa, obżarstwa – 1P 4,3; hulanek – 2P 2,18). Jest siłą, która człowieka pociąga i wabi, pobudza i nęci, aby poddać go swemu panowaniu (Jk 1, 14; 1P 1,14; 2P 2,18n). Obiecuje mu pełną wolność i swobodę, ale w istocie prowadzi do najgorszej niewoli. Rodzi grzeszny czyn i w ten sposób prowadzi do śmierci duchowej (Rz 7,5).

Według św. Pawła chciwość polega na tym, że człowiek pragnie posiadać coraz więcej, nie licząc się z prawami innych ludzi. Chciwość pieniądza nazywa Paweł „korzeniem wszelkiego zła” (l Tm 6,10 ; por. 2Tm 3,2). W swoich wykazach wymienia chciwość tuż obok bałwochwalstwa, zabójstwa, rozpusty i innych wielkich grzechów (I Kor 5,l0-11; 6,10; Rz 1,29-31; Kol 3,5-8; Ef 5,3-5; 1 Tes 2,5), utożsamia ją wręcz z bałwochwalstwem (Kol 3,5; por. Ef 5,5), które prowadzi do rozwiązłości (Ef 4,19). Skłonność ta nazywa się u Pawła „ciało” i „zmysły” (Ef 2,3). Są to siły, które odciągają nas od Boga.

Według pism Janowych z kolei pożądliwość pochodzi nie tylko z wnętrza człowieka, ale także ze świata (1J 2,16), od diabła (J 8,44). „Świat” oznacza w tym przypadku obszar wrogi wobec Boga i Chrystusa. „Świat” kusi – przez ponęty zewnętrzne, zmysłowe, materialne – pożądliwością ciała, pożądliwością oczu i pychą posiadania (1 J 2,16), wzbudzając w nim uczucia nienawiści i skłonność do kłamstwa (J 8,44). W tej potrójnej pożądliwości tkwi źródło niewierności wobec wszystkich przykazań Dekalogu. Gdy człowiek ulega pokusie, jego serce przechodzi pod kontrolę pożądania i staje się źródłem niepokojów między ludźmi: „Skąd się biorą wojny i walki między wami? Czyż nie z waszych żądz, które wojują w waszych członkach?” (Jk 4,1).

Przykazanie: „Nie będziesz pożądał!” jest – według apostoła Pawła – streszczeniem wszystkich przykazań danych ludziom przez Boga (Rz 7,7). Grzechy, jakich naród izraelski dopuścił się w czasie wędrówki przez pustynię – a więc bałwochwalstwo, rozpusta, kuszenie Pana i szemranie – były smutnymi owocami pożądliwości (1 Kor 10,6-10), która tkwi w każdym człowieku jako siła zepsucia i zniewolenia (Ef 4,22; Tt 3,3). W ostateczności wywodzi się ona z głęboko zakorzenionej skłonności człowieka do tego, aby centrum jego życia był on sam, by siebie samego najbardziej miłował.

Skoro pożądliwość jest tak mocno związana z człowiekiem, to chrześcijanin potrzebuje czujności. Może on przezwyciężyć pożądliwość tylko wtedy, kiedy pozwoli prowadzić się Duchowi Świętemu (1P 4,2). Jeśli będzie prosił o czyste serce: „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego!” (Ps 51,12).

Biblijna ocen dóbr doczesnych

W Starym Testamencie wiele jest wypowiedzi aprobujących bogactwo. Literatura mądrościowa aprobuje bogactwo zdobyte pilnością, pracowitością, poświęceniem (Syr 31,3; Prz 10,4; 16; 24,4). Jest ono uważane za znak Bożego błogosławieństwa dla człowieka sprawiedliwego (Syr 11,15nn).

Księga Przysłów wprowadza jednak ograniczenia i zachęca do umiaru w swoich pragnieniach: „nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym, bym syty nie stał się niewiernym, nie rzekł: „A któż jest Pan?” lub z biedy nie począł kraść i imię mego Boga znieważać. (Prz 30,8-9).

Znajdziemy także drugą skrajność, tj. potępienie bogactwa (np. Prz 6,6-11; 10,4nn; 11,16). Księga Koheleta poddaje krytyce tak pracę, jak i bogactwa z niej pochodzące: „Dokonałem wielkich dzieł: zbudowałem sobie domy, zasadziłem sobie winnice, założyłem ogrody i parki i nasadziłem w nich wszelkich drzew owocowych. Urządziłem sobie zbiorniki na wodę, by nią nawadniać gaj bogaty w drzewa. Nabyłem niewolników i niewolnice i miałem niewolników urodzonych w domu. Posiadałem też wielkie stada bydła i owiec, większe niż wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem. Nagromadziłem też sobie srebra i złota, i skarby królów i krain. Nabyłem śpiewaków i śpiewaczki oraz rozkosze synów ludzkich: kobiet wiele. I stałem się większym i możniejszym niż wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem; w dodatku mądrość moja mi została. Niczego też, czego oczy moje pragnęły, nie odmówiłem im. Nie wzbraniałem sercu memu żadnej radości – bo serce moje miało radość z wszelkiego mego trudu; a to mi było zapłatą za wszelki mój trud i przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce, i trudowi, jaki sobie przy tym zadałem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem! "Z niczego nie ma pożytku pod słońcem” (Koh 2,4-11). W sumie Kohelet doceniał jednak wartość dóbr materialnych (Koh 3,22), lecz ostrzegał przed sądem Bożym: „Raduj się, młodzieńcze, w twej młodości i niech twe serce cieszy się za twych młodych dni. Chodź drogami twego serca i według upodobania twych oczu. Wiedz jednak, że za to wszystko Bóg sprowadzi cię na sąd” (Koh 11,9).

W Nowym Testamencie zagadnienie bogactwa podlega jednolitej ocenie z moralnego punktu widzenia (Mk 10,17-31). Widać to wyraźnie w scenie spotkania Jezusa z bogatym młodzieńcem: „Jest to pytanie, które ma kluczowe znaczenie w życiu każdego człowieka i nikt nie może od niego się uchylić: ono bowiem dotyczy dobra moralnego, które należy czynić oraz życia wiecznego. Rozmówca Jezusa wyczuwa, że istnieje związek między dobrem moralnym a wypełnieniem własnego przeznaczenia”. U synoptyków znajdujemy nawet tematycznie ułożone mowy Jezusa dotyczące posiadania (Mt 19,16-30; Łk 18,18-30). „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Bogacz odchodzi jednak zasmucony; nie może oderwać się od swojej posiadłości (Mk 10,17- 22). Możemy się domyślać, że jeśli młodzieniec pyta Jezusa, to nie dlatego, że nie zna odpowiedzi zawartej w Prawie. Jest bardziej prawdopodobne, iż to fascynacja osobą Jezusa rozbudziła w nim nowe pytania o dobro moralne. Jeśli chcemy zatem dotrzeć do sedna ewangelicznej moralności i pojąć jej głęboką i niezmienną treść, to musimy się uważnie zastanowić nad sensem pytania zadanego przez bogatego młodzieńca, a bardziej jeszcze nad odpowiedzią Jezusa, pozwalając by On nas prowadził.

Nie należy jednak rozumieć tej perykopy w ten sposób, jak gdyby wyrzeczenie się bogactwa było dodatkowym czynem, ponad przykazania, lecz że prawdziwe i całkowite wypełnienie przykazań ujawnia się w wyrzeczeniu się dóbr przemijających. Bogactwo bowiem jest wielkim niebezpieczeństwem dla zbawienia, gdyż łatwiej jest „wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego” (Mk 10,25). Dobrowolne stanie się „ubogim” jest początkiem naśladowania Jezusa (Mk 10,23). Tajemnica Królestwa Bożego ujawnia się także i w tym, iż Jezus obiecuje tym, którzy zostawili wszystko i poszli za Nim „stokroć więcej teraz i życie wieczne w przyszłym świecie” (Mk 10,28-30).

Dwa razy Jezus nazywa bogactwo „mamoną” (Mt 6,24; Łk 16,9). Słowo „mamona” oznacza „zły sposób posiadania dóbr ziemskich”. Czasami oznacza pieniądze i majątek zdobyty nieuczciwie i niesprawiedliwie. Tego rodzaju mamona staje się wrogiem Boga. Dlatego wyraźnie Chrystus stwierdza: „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6,24). To ostrzeżenie znajduje się w Kazaniu na Górze pośród przykazań interpretujących stosunek człowieka do dóbr materialnych. Jest to również kontekst przykazania dotyczącego wyborów ludzkich pomiędzy Bogiem a niestałym bogactwem (Mt 6,29-31).

Według Nowego Testamentu mnożenie bogactw jest najgłębszym wyrazem pogańskiego lęku o życie, które w ten sposób pragnie się zabezpieczyć. Uczeń Chrystusa jest tym, który winien ufać opatrzności Ojca (Łk 16,1-13), a niegodziwa mamona może stać się dla niego środkiem pomocy biednym. Wobec nadciągającego eschatologicznego rozstrzygnięcia, wszystkie dobra, a szczególnie materialna własność, stają się względne: „Czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy nabywają, tak żyli, jak gdyby nie posiadali; ci, co używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7,29-31). .

W społeczeństwie konsumpcyjnym, gdzie pieniądz staje się dla wielu nadrzędną wartością, łatwo ulec złudzeniu, że dobrobyt i bogactwo gwarantują człowiekowi szczęście i radość. Jezus przestrzega przed tego rodzaju złudzeniem: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje się nie włamują i nie kradną. Bo gdzie jest skarb twój, tam i serce twoje będzie” (Mt 6,19-21). „Cóż bowiem za pożytek odniesie człowiek, gdyby zdobył cały świat, a swoją duszę utracił?; albo co może człowiek dać w zamian za swoją duszę?” (Mt 16,26; także 6, 25; Łk 16, 9-13). Nauka Koheleta i Chrystusa o względnej wartości dóbr doczesnych winna skłaniać nas do przeciwstawiania się pożądliwości, kuszącej człowieka do nieuczciwego i nieumiarkowanego zabiegania o nie. „Błogosławieni jesteście wy ubodzy, bo do was należy królestwo Boże” (Łk 6,20; por. Mt 5,3).

Listy pasterskie domagają się, aby chrześcijanin nie był „chciwy na grosz” (1 Tm 3,3; Tt 1,7). Pełniący urzędy winni zawsze bronić się przed pokusą wzbogacania się dzięki urzędom (1 P 5,2). To fałszywi nauczyciele charakteryzują się chciwością. Są to ludzie: „którzy uważają, że pobożność może być źródłem zysku” (1 Tm 6,5; Jud 11,16; 2 P 2,3.14).

Zdecydowane potępienie chciwości i nieuporządkowanego pragnienia dóbr materialnych łączy się w Nowym Testamencie z dopuszczalnością posiadania majątku. Takiemu posiadaniu towarzyszy jednak przestroga: bogaci winni wiedzieć, że ich bogactwo jest niepewne, dlatego winni go używać dla pełnienia dobrych uczynków. Dobroczynność jest niczym innym jak „zarabianiem na życie wieczne” (1 Tm 6,17-19). Kto ma posiadłości, ten nie powinien zamykać się na potrzebujących, gdyby tak czynił, wtedy nie ma w nim miłości Bożej (1 J 3,17).

Apostołowie wzywają więc do dobroczynności. Szczególnie należy ją okazywać wobec „braci w wierze” oraz wobec potrzebujących: „Dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze” (Ga 6,10; Rz 12,13).

OCENA MORALNA POŻĄDANIA

Nieład pożądliwości

Pożądanie zmysłowe skłania nas do pragnienia rzeczy przyjemnych, których nie posiadamy (czyli np. do pragnienia jedzenia, gdy jesteśmy głodni, czy ogrzania się, gdy jest nam zimno). Pragnienia te same w sobie są dobre, często jednak nie zachowują rozumnej miary i skłaniają nas do niesłusznego pożądania czegoś, co jest własnością drugiej osoby lub jej się należy (por. KKK, 2535).

Dziesiąte przykazanie zakazuje więc chciwości i pragnienia przywłaszczania sobie bez umiaru dóbr ziemskich. Zabrania zachłanności, zrodzonej z pozbawionej miary żądzy bogactw i potęgi. Zakazuje także pragnienia popełniania niesprawiedliwości, jaka mogłaby przynieść szkodę bliźniemu w jego dobrach doczesnych. Kiedy Prawo mówi: „Nie będziesz pożądał”, to – innymi słowy – każe nam oddalić pragnienia tego, co do nas nie należy (por. KKK, 2536).

Najbardziej należy zachęcać do zachowywania tego przykazania tych, którzy są wystawieni na największe pokusy: „Są to … handlarze, którzy pragną niedostatku towarów lub ich drożyzny, którzy widzą z przykrością, że nie tylko oni kupują i sprzedają. Mogliby wtedy sprzedawać drożej, a taniej kupować. Należą do nich także ci, którzy pragnęliby, by ich bliźni żyli w biedzie, aby sami sprzedając im lub kupując od nich, mogli zarabiać… Należą do nich lekarze, pragnący, by ludzie chorowali, i prawnicy, oczekujący wielu ważnych spraw i procesów sądowych” (por. KKK, 2537).

Przykazanie żąda usunięcia zazdrości z serca ludzkiego, która to zazdrość może prowadzić do najgorszych występków. To przez zawiść diabła śmierć weszła na świat (Mdr 2,24). Zazdrość jest wadą główną. Oznacza ona smutek doznawany z powodu dobra drugiego człowieka i nadmierne pragnienie przywłaszczenia go sobie, nawet w sposób niewłaściwy. Zazdrość jest grzechem śmiertelnym, gdy życzy bliźniemu poważnego zła. Święty Augustyn widział w zazdrości „grzech diabelski” w pełnym znaczeniu tego słowa. „Z zazdrości rodzą się nienawiść, obmowa, oszczerstwo, radość z nieszczęścia bliźniego i przykrość z jego powodzenia”. Zazdrość jest jedną z form smutku, a zatem form odrzuceniem miłości. Chrześcijanin winien zwalczać zazdrość poprzez życzliwość. Zazdrość często pochodzi z pychy; ochrzczony powinien starać się żyć w pokorze.

Czy chcielibyście, aby w was widziano Boga uwielbionego? Tak więc radujcie się z postępów waszego brata, a wtedy w was będzie Bóg uwielbiony. Bóg będzie pochwalony – jak powiedzą – przez to, że Jego sługa potrafił zwyciężyć zazdrość, radując się z powodu zasług innych.

Konsumizm

Jednym z najbardziej powszechnych objawów pożądliwości, które powinny być oceniane w świetle dziesiątego przykazania Dekalogu jest konsumizm.

W poprzednich epokach człowiek zawsze żył w obliczu konieczności, chociaż zawsze towarzyszyła mu pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia. Dzisiaj jednak nie idzie tylko o to, by człowiekowi dostarczyć tego, co konieczne, ale także by zaspokoić jego zapotrzebowanie na jakość (jakość towarów produkowanych i konsumowanych; jakość usług, z których się korzysta; jakość środowiska naturalnego i życia wygodnego w ogóle).

Dążenie do coraz lepszych warunków życiowych i coraz większej zamożności jest samo w sobie uzasadnione. Jest ono wyrazem promocji ludzkiej. Pragnienie, by lepiej żyć, nie jest niczym złym, ale błędem jest styl życia, który wyżej stawia dążenie do tego, aby „mieć” aniżeli aby „być”. Który chce więcej „mieć” nie po to, aby bardziej „być”, lecz po to, aby doznać jak największej przyjemności.

Konsumizm jest jednym z produktów cywilizacji materialistycznej, przyjmującej – pomimo „humanistycznych” deklaracji – prymat rzeczy w stosunku do osoby. Gabriel Marcel pisał już w 1923 roku: „W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do rozróżnienia pomiędzy tym, co się ma, a tym, kim się jest. Tylko że niesłychanie trudno wyrazić to w formie pojęciowej, a przecież powinno to być możliwe. To, co się „ma”, stanowi najwyraźniej coś zewnętrznego w stosunku do własnego „ja”. Zewnętrzność ta nie jest jednak całkowita. Innymi słowy – to, co mam, dodaje się do mnie…” (G. Marcel, Być i mieć, W-wa 1986, 134n.). W przypadku jednak prymatu rzeczy, owego „mieć” nad ludzkim „być”, mamy do czynienia ze zniewoleniem człowieka i większym czy mniejszym odarciem go z człowieczeństwa. Przed tą „nieludzką” presją przemijającej „materii” chroni człowieka dziesiąte przykazanie Dekalogu.

Konsumistyczny styl życia charakteryzuje się między innymi tym:

  • że dominantą życia ludzkiego jest osiąganie wymiernych korzyści w ramach zaspokajania konkretnych potrzeb ludzkich. W tej sytuacji każda niemal rzeczywistość staje się terenem i środkiem „walki o byt”, szczególnie poddając wszystko zasadzie: pecunia non olet;

  • że z wartości ekonomicznych czyni się probierz dla oceny wszystkich innych sfer życia ludzkiego i chce się w jakiś sposób skomercjalizować, przeciwstawiając je wartościom duchowym;

  • że preferuje się wszystkie te wartości, które są „przyjemnościowe”, zgodnie z zasadą: „minimum wysiłku – maksimum korzyści”;

  • że własne nastawienie do życia budowane jest na zasadach etyki sytuacyjnej, albo „mglistej”.

Dlatego powinnością wynikającą z dziesiątego przykazania Dekalogu jest tworzenia takiego stylu życia, w którym szukanie prawdy, dobra i piękna oraz wspólnota ludzi dążących do wspólnego rozwoju, jest czymś decydującym o postawie moralnej.

Samo budzenie się potrzeb i pożądliwości oczu nie jest, jak wiemy, czymś grzesznym. Jest ono skutkiem i pozostałością grzechu pierworodnego i źródłem wielu grzechów uczynkowych, ale samo przez się grzechem nie jest. Gdy człowiek sobie ją uświadamia i odpowiednio opanuje, ma możliwość uchronienia się w tej dziedzinie od grzechów dobrowolnych czy śmiertelnych. Gdy jednak nie jest ona odpowiednio opanowana, gdy jest wynikiem motywów hedonistycznych lub epikurejskich, to wtedy może być grzechem, i to ciężkim.

To przykazanie – wbrew powszechnemu odczuciu – stawia w centrum człowieka a nie świat rzeczy; stoi na straży prymatu osoby nad rzeczami. Jan Paweł II w wykładzie Dekalogu na ojczystej ziemi uczył: „W przykazaniu: „Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego jest” (podobnie jak w przykazaniu poprzednim), dotykamy bowiem wnętrza serca ludzkiego. „Pożądanie” nie jest zewnętrznym uczynkiem. „Pożądanie” jest tym, czym żyje ludzkie serce. „Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego jest” — mówi Bóg w synajskim Przymierzu z Mojżeszem. Bezpośrednio chodzi tu o dopełnienie tego, co zawiera się w siódmym przykazaniu: „Nie kradnij”, chodzi o rzecz, która jest cudzą własnością. Do tego przykazanie Dekalogu odnosi się wprost i bezpośrednio.

Równocześnie jednak przykazanie to wskazuje na taką hierarchię wartości, w której „rzeczy”, czyli dobra materialne, zajmują miejsce nadrzędne. Pożądanie „rzeczy” opanowuje tak serce ludzkie, że nie ma w nim już niejako miejsca na dobra wyższe, duchowe. Człowiek staje się poniekąd niewolnikiem posiadania i używania, nie bacząc nawet na własną godność, nie bacząc na bliźniego, na dobro społeczeństwa, na samego Boga. Jest to pożądanie zwodnicze. Chrystus mówi: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16, 26).

W momencie, kiedy Polacy podejmują swoją reformę gospodarczą, przykazanie: „Nie pożądaj żadnej rzeczy twojego bliźniego”, nabiera szczególnego znaczenia. Rozumie się samo przez się, że w różnych naszych działaniach i zabiegach kierujemy się motywacjami ekonomicznymi. Prawidłowo rozwijająca się gospodarka prowadzi zarówno do wzbogacania się poszczególnych ludzi, jak do ogólnego podniesienia społecznego dostatku. Wiele biedy można w ten sposób usunąć, również w wymiarze społecznym.

Ale zarazem nigdy nie zapominajmy o tym, drodzy bracia i siostry, że pieniądz, bogactwo i różne wygody tego świata przemijają, a zatem nie mogą być naszym celem ostatecznym. Osoba ludzka jest ważniejsza niż rzeczy, a dusza jest ważniejsza niż ciało, toteż nigdy i nikomu nie wolno dążyć do dóbr materialnych z pogwałceniem prawa moralnego, z pogwałceniem praw drugiego człowieka. Dlatego serdecznie życzę wam wszystkim, aby nikt z was i nigdy nie próbował się bogacić kosztem bliźniego. Ponadto życzę wam, drodzy moi rodacy, żebyście w swoich dążeniach do polepszenia bytu materialnego nie zagubili zwyczajnej ludzkiej wrażliwości na cudzą biedę. I bardzo też uważajmy, żebyśmy się nie stali społeczeństwem, w którym wszyscy wszystkim czegoś zazdroszczą. Przywracajmy blask naszemu pięknemu słowu uczciwość: uczciwość, która jest wyrazem ładu serca, uczciwość w słowie i czynie, uczciwość w rodzinie i stosunkach sąsiedzkich, w zakładzie pracy i w ministerstwie, w rzemiośle i handlu, uczciwość, po prostu uczciwość w całym życiu. Jest ona źródłem wzajemnego zaufania, a w następstwie jest także źródłem pokoju społecznego i prawdziwego rozwoju. Niech w nowych warunkach słowo to nabiera nowego, dojrzałego znaczenia.

Nie osiągniemy szczęścia ani nawet zwyczajnej stabilizacji, nie licząc się z prawem Bożym. Dlatego całym sercem zaufajmy Bogu, że Jego przykazania są słuszne i że ich przestrzeganie zabezpiecza człowieka i przynosi mu radość i pokój już na tej ziemi” (Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św., Płock – 7.06.1991).

Ubóstwo serca

Siłą porządkującą ludzkie relacje do rzeczy jest miłość. Miłość – o ile jest przeciwstawiona pożądaniu, o ile jest podporządkowaniem siebie Prawdzie – stanowi w ludzkim sumieniu to, co można by nazwać zasadniczą podstawą ontologiczną. Miłość Chrystusa, bez której człowiek nie może żyć, kształtuje – niejako od wewnątrz – także wszystkie relacje człowieka do świata zewnętrznego.

Ze względu na nią Jezus proponuje swoim uczniom „wyrzeczenie się wszystkiego, co posiadają” (Łk 14,33). Na krótko przed swoją męką pokazał im przykład ubogiej wdowy jerozolimskiej, która ze swego niedostatku dała wszystko, co miała na swoje utrzymanie. Oderwanie się od bogactw jest konieczne, by wejść do Królestwa niebieskiego (por. KKK, 2544).

Wszyscy chrześcijanie winni starać się „należycie kierować swoimi uczuciami, aby korzystanie z rzeczy ziemskich i przywiązanie do bogactw – wbrew duchowi ewangelicznego ubóstwa – nie przeszkodziło im w osiągnięciu doskonałej miłości (por. KKK, 2545).

Idąc jej tropem św. Franciszek z Asyżu uratował chrześcijaństwo zachodnie w XIII wieku, kiedy siły Kościoła zdawały się wygasać i groziło mu zbytnie wtopienie się w feudalny pejzaż. Biedaczyna z Asyżu zaproponował radykalny zwrot ku ewangelicznym źródłom, odrzucenie bogactw i wszelkich znamion władzy, aby Chrystusowa Prawda mogła zajaśnieć swym pełnym blaskiem. Gdyby mendykanci (zakony żebracze) nie osiedlili się w centrach miast, niosąc nowy powiew wiary, chrześcijaństwo poniosłoby pewnie śmierć wraz z ówczesną polityczną christianitas.

„Och, jakże pragnę Kościoła ubogiego i dla ubogich” – wyznał papież Franciszek podczas swego pierwszego spotkania z dziennikarzami. A podczas mszy inaugurującej pontyfikat oświadczył, że jako papież pragnie „przyjąć z miłością i czułością całą ludzkość, zwłaszcza najuboższych, najsłabszych, najmniejszych, tych, których św. Mateusz opisuje w sądzie ostatecznym z miłości: głodnych, spragnionych, przybyszów, nagich, chorych, w więzieniu.

George Weigel – amerykański filozof i biograf Jana Pawła II – uważa, że papież Franciszek prezentuje typ katolicyzmu, który jest najbardziej niezbędny Kościołowi, by ten mógł skutecznie funkcjonować we współczesnym świecie. Taki typ wiary wykuwa się w nowych ruchach i wspólnotach ewangelizacyjnych, które obecny papież, jako arcybiskup Buenos Aires, wysyłał do najuboższych dzielnic i slumsów, aby niosły tam orędzie Zbawienia (por. Papież Franciszek, Chciałbym Kościoła ubogiego dla ubogich).

Błogosławieństwa objawiają porządek szczęścia i łaski, piękna i pokoju. Jezus pochwala radość ubogich w duchu, do których już należy Królestwo Boże (Mt 5,3). Nazywa „ubóstwem w duchu” dobrowolną pokorę i wyrzeczenie się siebie; a Apostoł daje nam jako przykład ubóstwo Boga, gdy mówi: „Dla nas stał się ubogim” (2 Kor 8,9), (por. KKK, 2546).

Pan skarży się na bogaczy, że znajdują swoją pociechę w obfitości dóbr (Łk 6,24). Pyszny goni za potęgą ziemską, natomiast ubogi w duchu szuka Królestwa niebieskiego. Powierzenie się Opatrzności Ojca niebieskiego wyzwala z niepokoju o jutro. Ufność pokładana w Bogu przygotowuje szczęście ubogich. Oni będą widzieć Boga (por. KKK, 2547).

„Chcę widzieć Boga”

Pragnienie prawdziwego szczęścia wyzwala człowieka od nadmiernego przywiązania do dóbr tego świata i znajduje swoje spełnienie w widzeniu i szczęściu Boga. Aby posiadać i kontemplować Boga, chrześcijanie winni umartwiać swoje pożądania i za pomocą łaski Bożej odnosić zwycięstwo nad pokusami używania i panowania.

Nagroda za mitygowanie potrzeb materialnych jest olbrzymia. Henryk Elzenberg pisze: „Człowiek, który się wyrzekł, nie troszczy się o to, co mu mniej, co mu bardziej może się przydać; życie osobiste sprowadził do najprostszego wyrazu; ale za to w całym blasku swej nieskalanej przedmiotowości objawia mu się, przemieniony, cały ten świat, w którym on żadnych, żadnych wkładów ani inwestycji już nie ma, bo za siebie rzucił wszelką zachłanność i nie pragnie już owocu swych czynów. Gdy wyjdzie na szczyt górski i wzrokiem obejmie widnokrąg, i wie: oto żaden kawałek tej życiodajnej, wielkiej ziemi nie jest moją własnością — wtedy właśnie ona cała staje się jego. Nie splamił jej żadną ciągnioną z niej dla siebie, samolubną korzyścią; jest czysta, i on z czystym sumieniem może się cieszyć jej pięknościami”.

Na drodze doskonałości Duch wzywa tych, którzy go słuchają do doskonałej jedności z Bogiem, która objawi się w pełni dopiero w wieczności: „Będzie tam prawdziwa chwała: nikt nie będzie chwalony przez błąd albo dla pochlebstwa. Prawdziwe zaszczyty nie będą odmawiane tym, co na nie zasłużyli, ani przyznawane osobom niegodnym. Zresztą, nie będzie o nie zabiegał nikt niegodny, skoro zostanie tam dopuszczony tylko godny. Zapanuje tam również prawdziwy pokój, w którym nikt nie dozna żadnej przeciwności ani od siebie, ani od kogoś drugiego. Odpłatą za cnotę będzie Ten, kto cnotę dał i kto siebie samego przyrzekł jej w nagrodę; nagrodę, od której nie może być nic lepszego, nic większego… ‘Będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem’ (Kpł 26,12). Takie samo jest też znaczenie słów Apostoła: ‘Aby Bóg był wszystkim we wszystkich’ (1 Kor 15,28). On będzie celem wszystkich naszych pragnień; On, którego bez końca będziemy oglądali, bez nasycenia miłowali, bez utrudzenia uwielbiali. A ten dar, to uczucie i ten stan będą niewątpliwie wspólne wszystkim tak samo, jak życie wieczne (św. Augustyn, De civitate Dei, 22,30) (KKK, 2550).

źródło: Episkopat.pl

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor