Felieton 7 Oct 2019 | Redaktor
Gdy czasem nie rozumiemy...

Medytacje ewangeliczne z dnia 7 października 2019 r., Poniedziałek

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami". Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca". Na to Maryja rzekła do anioła: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?" Anioł Jej odpowiedział: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swojej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". Na to rzekła Maryja: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa". Wtedy odszedł od Niej anioł. (Łk 1, 26-38)

...

Anioł Gabriel mówi jasno do Maryi, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Ale nie tylko Jej to mówi, gdyby tak było, nie zostałoby to zapisane w Piśmie Świętym, ale zostało. Jakże więc się dzieje w nas to, że przestajemy widzieć w Bogu ostatecznego Pana naszych sytuacji?

Zło, którego niekiedy doświadczamy na tym świecie, bywa naprawdę dramatyczne. Niezawinione osoby cierpią, niekiedy aż po śmierć w mękach. A jednak wciąż świat się nie kończy.

Maryja bała się. Tak samo jak my bywamy, tak i Ona była świadkiem wielkiego zła, od rzezi niewiniątek począwszy, aż po męczeńską śmierć swego Syna, o którym wiedziała, że jest Bogiem.

A jednak świat się nie skończył. I nie kończy się teraz, jeśli to czytamy. Musi być dla tej sytuacji jakieś wytłumaczenie. I musi być tym wytłumaczeniem ostatecznie miłość Boga do człowieka.

W naszych życiach ziemskich rozgrywają się sprawy piękne i radosne, ale mają miejsce także dramaty. Nie rozumiemy dlaczego. Pewnie wiele z tych spraw zrozumiemy dopiero po śmierci.

Wszystko rozbija się więc o zaufanie Bogu. Jeśli Bóg wszystko stworzył, dając ludziom i Aniołom wolną wolę, to nie znaczy przecież że się pomylił. Ale że ostatecznie prowadzi nas do wiecznego szczęścia, chyba że my sami tego szczęścia odmawiamy. Piekło istnieje naprawdę. Zatem są tacy, którzy odwracają się od Boga świadomie.

Maryja jest twierdzą pokorną. Ona uczy nas jak ufać Bogu. Dzieje się to w takiej szczególnej ciszy - w relacji z Nią. Warto Ją poznawać w tej ciszy, to cisza pokory, która ma smak prawdziwego celu człowieka. I jest to szczęśliwe, nienaiwne, dobre, prawdziwe i zaskoczy nas pięknem. Ciężko o tym przecież nawet napisać słowami...

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu

Ave Maryja

Kasia Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor