Felieton 31 Jul 2018 | Redaktor
Intymność cz. 1.: Fascynacja emocjonalna i erotyczna nie wystarcza do zbudowania trwałej więzi

dr Krystyna Jedynak

Zakochanie, wzajemna fascynacja emocjonalna chłopca i dziewczyny to wielki dar i niezwykłe źródło energii życiowej. Młodzi winni korzystać z nich, aby wspólnie przygotować się do życia małżeńskiego i rodzinnego.

Zakochanie sprzyja wzajemnej inspiracji i mobilizacji do podejmowania wysiłku w dążeniu do coraz pełniejszego dojrzewania emocjonalnego i duchowego. Fundamentem szczęśliwego małżeństwa, ojcostwa i macierzyństwa jest bowiem osobista przemiana współmałżonków, polegająca na wzajemnym poznaniu siebie, akceptacji i gotowości niesienia sobie pomocy. Prawdziwa miłość wymaga trudu wychodzenia z siebie i otwierania się na drugiego.

Nierzadko młodzi ludzie zaprzepaszczają szansę na udane życie małżeńskie i rodzicielskie z powodu braku rzeczywistego, głębokiego zaangażowania w przygotowanie się do małżeństwa. Życie wielu małżeństw potwierdza w sposób bolesny, że sama fascynacja emocjonalna i erotyczna nie wystarcza do zbudowania trwałej więzi ze współmałżonkiem.

Podstawowym błędem wielu narzeczeńskich par jest łatwe poddanie się wzajemnej fascynacji erotyczno-seksualnej. Współżycie seksualne przed małżeństwem zawsze będzie interesowne i zawsze będzie miało cechy zakłamania, bo przecież w tych warunkach nie może istnieć pełna jedność, której zbliżenie seksualne powinno być znakiem.

Motywem podejmowania inicjatywy współżycia ze strony chłopców jest często seksualna ciekawość, chęć potwierdzenia własnej męskości, pragnienie erotycznych doznań lub też banalne wykorzystanie nadarzającej się okazji. Z taką motywacją związane jest nierzadko nadużycie zaufania dziewczyny, manipulacja jej wolnością i wykorzystanie jej.

W takim wypadku chłopak nie traktuje dziewczyny jako osoby godnej szacunku, ale jako rzecz, której można używać dla własnej przyjemności. Najlepiej jeśli ona jest „seksowna” i zgadza się na wszystko, na co on ma ochotę. Mężczyzna chce się nią tylko przez jakiś czas bawić. Zupełnie zaś nie myśli o małżeństwie czy założeniu rodziny.

Niestety, sporo dziewcząt zgadza się na taką rolę, a wzory prezentowane w mediach utwierdzają je jeszcze w przekonaniu, że jest to rzecz normalna, że „takie jest życie”. Łatwa uległość dziewczyny w takich sytuacjach zdradza nie tyle jej pożądanie seksualne, ile raczej niepewność siebie, brak poczucia własnej wartości, chęć związania się z chłopcem za wszelką cenę.

Bo w okresie dojrzewania dominującym mechanizmem zachowania dziewczyny jest poszukiwanie akceptacji. Nawiązując przyjaźń ze swoim kolegą, nie tyle szuka zmysłowej przyjemności, co akceptacji siebie. Chce się komuś podobać, pragnie uznania, zrozumienia, trochę czułości. Przy braku aprobaty ze strony rodziny i często własnego środowiska, pragnie znaleźć kogoś, kto da jej poczucie wartości. Zaczyna wtedy robić wszystko, żeby zainteresować sobą chłopaka. W końcu, chcąc skuteczniej zatrzymać go przy sobie, daje mu „dowody miłości”, zwłaszcza jeśli on się ich domaga. Nie znajduje jednak miłości, której szuka. Jest używana a nie kochana.

Ze strony dziewczyny jednak, głównym motywem podejmowania inicjatywy współżycia bywa chęć związania emocjonalnego z partnerem, przyspieszenie deklaracji narzeczeństwa lub ślubu albo też uzależnienie chłopca od siebie. Takie działanie opiera się na błędnym przekonaniu, że kontakty seksualne głębiej jednoczą dwoje ludzi.

Okazuje się, że przedmałżeńskie stosunki seksualne zamiast pogłębiać i umacniać miłość, powodują jej obumieranie. Dzieje się tak między innymi dlatego, że „partnerzy” nie oddają się sobie całkowicie, bo nie czynią tego na zawsze. W takim tymczasowym układzie brakuje poczucia emocjonalnego bezpieczeństwa i zaufania, które są podstawą konstruktywnego związku.

Uczucie wstydu czy poczucie winy, strach przed ciążą, wątpliwości co do motywów postępowania partnera itp., sprawiają, że akt seksualny nie jest prawdziwym oddaniem się sobie nawzajem, jakiego pragnie natura ludzka. Cała relacja bywa wówczas budowana z obu stron na kompromisach z własnym sumieniem.

A tymczasem, reakcja emocjonalna chłopca po współżyciu jest zwykle przeciwna do oczekiwanej przez dziewczynę. Współżycie seksualne podjęte bowiem bez atmosfery głębokiego wzajemnego oddania, zaufania i wspólnej odpowiedzialności za siebie powoduje raczej rozluźnienie więzi emocjonalnej. I choć wielu chłopców ulega pokusie i korzysta z takich „łatwych” okazji, później jednak tracą oni szacunek zarówno dla dziewczyny, jak i dla siebie samych, ponieważ całe to zachowanie było budowane na wzajemnym okłamywaniu się, lęku i egoizmie. Poczucie winy wobec siebie oraz świadomość własnej nieuczciwości stają się z czasem źródłem uczuciowej obojętności i chłodu.

Zakłamanie wobec siebie w tak intymnej sprawie, jaką jest współżycie seksualne, rodzi ducha nieprawdy we wszystkich wzajemnych odniesieniach. Ujawnia się to w sytuacjach konfliktowych, których na ogół nie brakuje już w okresie narzeczeństwa. Narzeczeni przyjmują wobec siebie postawę nieszczerej uległości czy wzajemnej manipulacji. Unikają wówczas otwartego mówienia o swoich przeżyciach i odczuciach co jest źródłem konfliktów ujawniających się najczęściej z całą ostrością już w pierwszych miesiącach po ślubie.

Natomiast, powstrzymywanie się od współżycia seksualnego w okresie narzeczeństwa daje młodym wielką wolność wewnętrzną wobec siebie, dzięki której mogą podjąć trud poznania siebie nawzajem i wzajemnej pracy nad kształtem przyszłego małżeństwa i rodziny. Bo przecież decyzja o wyborze męża (żony) jest jedną z najważniejszych w życiu i wiele od niej zależy. „Jakoś to będzie” to marna filozofia. Lepiej wziąć odpowiedzialność za swoją przyszłość.

Czystość uczy pokonywania własnego egoizmu, uczy samozaparcia, ofiarności, odpowiedzialności, a więc prawdziwej miłości, która jest podstawą dobrego małżeństwa i rodziny. Dla ludzi wierzących powstrzymywanie się od współżycia seksualnego przed ślubem jest znakiem uszanowania własnego sumienia oraz sumienia drugiej strony.

Młody człowiek dojrzewa do miłości tylko wtedy, gdy potrafi utrzymać popęd seksualny w ryzach. Dobrze kontrolowana seksualność jest dobroczyńcą. Kiedy natomiast wymknie się spod kontroli, staje się okrutnym panem: zniewalającym, upokarzającym i niszczącym.

Działanie seksualne angażuje bowiem nie tylko ciało, ale całą osobę. Dlatego wszelkie wykroczenia przeciwko czystości przedmałżeńskiej godzą oprócz sfery cielesnej również w sferę emocjonalną i duchową człowieka. I odwrotnie – zachowanie czystości sprzyja rozwojowi całej osoby.

Młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że są obiektem niezwykle intensywnej i psychologicznie wyszukanej kampanii propagandowej zmierzającej do uwikłania ich w działania prowadzące do negatywnych, a często katastrofalnych skutków. Świat zawsze był polem walki między Dobrem a Złem, ale kiedyś młodzież nie podlegała takiej presji, aby czynić złe wybory.

Sytuacja w której żyjemy, nie ma odpowiednika w całej historii. Bezustannie wtłacza się w świadomość i podświadomość młodzieży złe sugestie: że „trzeba żyć na luzie”, „rób to na co masz ochotę”, „wszyscy to robią”, że dorośli nie mają nic do zaofiarowania itp. Ta kampania zmierza do zniszczenia prawidłowych zasad postępowania, a co za tym idzie, do zniszczenia także człowieka.

My dorośli powinniśmy zrobić wszystko, by nie tylko ochronić młodych ludzi przed złem, ale inspirować ich, by byli radosnymi świadkami czystej miłości. Prawdziwa miłość może być budowana tylko na uczciwości wobec siebie, bliźniego i Boga.

dr Krystyna Jedynak

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor