Walka o poczucie bezpieczeństwa na ziemi to ułuda
Inne z kategorii
Medytacje ewangeliczne z dnia 7 grudnia 2017, Czwartek
Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki. (Mt 7,21.24-27)
Wydaje nam się, że nie będzie deszczu? Że doświadczania trudnych wydarzeń nas nie dotyczą, a wichry się nie zerwą? Nie rzucą się te żywioły na nas, na nasz dom, naszych najbliższych?
Mentalność tego świata prowadzi nas do myślenia o organizowaniu sobie tzw. bezpiecznego życia. Dzieci wychowywane są do niezależności, którą rzekomo ma dać im w przyszłości na przykład dobra praca, czy szczęśliwa rodzina. Tylko że to nie są powody do bycia bezpiecznym. O ile pieniądze i dobry zawód ułatwiają życie, a szczęśliwa rodzina rzeczywiście jest oparciem dla człowieka, o tyle nie są to ostateczne fundamenty, które mogą być fundamentalnym bezpieczeństwem.
Pracę wraz z dobrym wynagrodzeniem raz się ma, innym razem się nie ma, a przecież zdarzają się takie zawody, gdzie czyni się rzetelnie wiele wspaniałych dzieł, wkłada się mnóstwo wysiłku i przynosi to dużo dobra, tylko że wcale nie przekłada się to na wysokie wynagrodzenie, które wielokrotnie wręcz jest przeciwnie proporcjonalne.
Wielu ludzi też doświadcza różnych tragedii rodzinnych, cierpienia związanego chociażby z ciężką chorobą najbliższych, czy odwrócenia się członków rodziny od wspólnego życia, mimo wielu starań pozostałych. To są realne sytuacje i wcale nie jest ich tak niewiele w naszej rzeczywistości.
O zdrowiu, jako fundamencie bezpieczeństwa w tym świecie nawet nie musimy wspominać, bo choćbyśmy usłyszeli miliony życzeń zdrowia przy różnych okazjach, to wszyscy widzimy jak je łatwo się traci.
W tym świecie nie ma nic, na czym moglibyśmy zbudować bezpieczny fundament naszego życia. Wichry, burze, cierpienie, trudności są obok szczęśliwych chwil stałym elementem ziemskiego życia. Tylko że nawet najgorsze cierpienia tak naprawdę nie mogą nam odebrać bezpieczeństwa, jeśli zobaczymy jego prawdziwe źródło. Tym źródłem jest autentyczna relacja z Bogiem. Nie powierzchowna, w której się krzyczy: "Panie! Panie!", ale po prostu autentyczna.