Felieton 8 Apr 2019 | Redaktor
Dr Mateusz Soliński odkrywa realizm wpływu Maryi na losy Polski. cz. IV.

Patronka niepodległości. Matka Boża w polskiej historii i malarstwie patriotycznym

Ideogram polskości i wiary

W czasach zaborów wizerunki Matki Bożej, szczególnie Matki Bożej Częstochowskiej, traktowano jako symbole trwania państwa polskiego i jego tożsamości, pomimo fizycznego niebytu. Obecność Bogurodzicy nadaje przedstawieniom jednoznacznie patriotycznej wymowy. Dzieje się tak chociażby na rysunkach Artura Grottgera z cyklu „Lituania”, poświęconych powstaniu styczniowemu. Na kartonie zatytułowanym „Znak” widzimy pogrążonego w śnie mężczyznę i stojącą nad nim kobietę, w przestrzeni niewielkiej izby. Kobieta jest bardzo poruszona. W oknie dostrzegła dłoń posłańca, który zaraz wejdzie do pomieszczenia, aby wezwać jej męża do powstańczej walki. Nad mężczyzną, niczym znak Opatrzności, wisi obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Z kolei w „Widzeniu”, Matka Boża z Częstochowy objawia się pracującej w kopalni, przykutej łańcuchem kobiecie.

Wizerunki Pani Jasnogórskiej odnajdujemy również na obrazach Jacka Malczewskiego. Artysta kilkukrotnie na przestrzeni swojej malarskiej kariery podejmował temat związany z poematem Juliusza Słowackiego pt. „Anhelli”, malując „Śmierć Elenai”. Tytułową bohaterkę, umierającą na Syberii, możemy traktować, jako uosobienie Polski, sponiewieranej przez lata zaborów i nieudane powstania. Malczewski wielokrotnie podejmował w swojej twórczości tematy narodowo-patriotyczne, jednak „Śmierć Elenai” (w swoich kilku wersjach) nabiera szczególnej wymowy, za sprawą wizerunku Matki Bożej leżącego u wezgłowia łóżka zmarłej. Elenai symbolizuje tutaj nie tylko Ojczyznę, ale odnosi się do dramatycznych losów powstańców styczniowych i innych przeciwników rosyjskiej agresji, którzy zostali zesłani na mroźną Syberię.

Na skraju wojny

Jest 1877 rok, trwa Kulturkampf. Polaków mieszkających w zaborze pruskim, którzy publicznie chcą wyznawać swoją katolicką wiarę, dotykają rozliczne prześladowania i szykany. 26 czerwca w Gietrzwałdzie dwóm dziewczynkom, trzynastoletniej Justynie Szafryńskiej i dwunastoletniej Barbarze Samulowskiej, objawia się Matka Boża. Najświętsza Panna, tak, jak to widzimy na powstałych wówczas oleodrukach, czy też polichromii w Bazylice Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie, ukazuje się nad drzewem klonu, ale co najważniejsze w koronie na głowie i z berłem w ręku, jakby chciała w ten sposób potwierdzić swoje królowanie w nieistniejącej Rzeczpospolitej. Jaki jednak związek miałyby mieć wspomniane objawienia z walką narodowo-wyzwoleńczą, czy chociażby obroną tożsamości narodowej? Zagadnienie to zostało kompetentnie i dość szczegółowo opisane w książkach ks. Krzysztofa Bielawnego oraz Grzegorza Brauna, dlatego odsyłając do wspomnianych lektur, skoncentruję się na samych konkluzjach.

Lata 70. XIX wieku to okres silnego napięcia w europejskich stosunkach międzynarodowych i czas powszechnych zbrojeń. Momentem, który może stać się przysłowiową iskrą rzuconą na beczkę prochu, i zarzewiem międzynarodowego konfliktu na niespotykaną dotąd skalę, jest rosyjski atak na Imperium Osmańskie i udana przeprawa przez Dunaj w dniu 26 czerwca 1877 roku. Brytyjczycy obawiając się porażki Turków i tym samym niekorzystnego dla nich układu sił w regionie (i być może w konsekwencji utraty Indii) szukają sposobu by spowolnić rosyjską ofensywę. Brytyjski parlamentarzysta Munro Butler Johnston podejmuje kroki w celu organizacji polskiego powstania na terenie zaboru rosyjskiego, które mogłoby skutecznie „związać” spore siły rosyjskie i udaremnić im realizację innych azjatyckich misji. W spiskowanie, mające doprowadzić do kolejnego zrywu narodowo-wyzwoleńczego, zaangażowane są również służby pruskie. Ewentualne powstanie mogłoby przecież stać się dla nich pretekstem do udzielenia „bratniej pomocy” wschodniemu sąsiadowi i tym samym zwiększenia swoich wpływów w regionie. Konkludując nad Polską wisi widmo kolejnej wojny i insurekcji, która w przypadku łatwej do przewidzenia klęski, zakończyłaby się nieporównanie większymi czystkami i prześladowaniami niż te, które dotknęły nasz kraj po upadku powstania styczniowego.

I w tym momencie na scenie geopolitycznych wydarzeń pojawia się Matka Boża, rozpoczynając swoje objawienia w dzień rosyjskiej inwazji na Imperium Osmańskie. Jak jednak „polskiej sprawie” miałaby przyczynić się Maryja apelująca do dwóch dziewczynek o częste odmawiania różańca? Wspomniani powyżej badacze sugerują dwa wyjaśnienia. Po pierwsze: wieść o objawieniach sprowokowała ruch pielgrzymkowy na niespotkaną dotąd na ziemiach polskich skalę. W samym 1877 roku do Gietrzwałdu przybyło około pół miliona pątników. Kolej sprzedała 300 tysięcy biletów. Liczby te jednoznacznie sugerują, że nawet bardzo sprawnie działająca pruska kolej (wówczas najgęstsza sieć połączeń na świecie) były na trasie do Gietrzwałdu (dokładnie do stacji Biesal) całkowicie zapchana. Fakt ten z kolei uniemożliwił – i tutaj pojawia się hipoteza autorstwa Grzegorza Brauna – niepostrzeżone przerzucenie wojsk niemieckich na najdalej wysunięty na wschód przyczółek cesarstwa. Mówiąc wprost objawienia Matki Bożej uniemożliwiły dalece prawdopodobną inwazję na Imperium Rosyjskie i tym samym wybuch międzynarodowego konfliktu swoim rozmiarem porównywalnego do I wojny światowej (przy uwzględnieniu możliwości ówczesnych technologii wojskowych).

Matka Boża mówi po polsku

Ks. Bielawny z kolei wskazuje w swojej książce (pod wiele mówiącym tytułem „Niepodległość wyszła z Gietrzwałdu”) na duchowe wzmocnienie i skonsolidowanie narodu, jakie nastąpiło w wyniku objawień. Lata 70. XIX wieku, jak zostało to już wspomniane, były czasem wzmożonych prześladowań katolików zarówno w zaborze pruskim, jak i rosyjskim. Prymas Ledóchowski przebywał na wygnaniu w Rzymie, carscy urzędnicy zlikwidowali wiele zakonów. W modlitewnikach zakazywano używać wezwania do Matki Bożej jako Królowej Polski. Wielu Polaków boleśnie przeżywając upadek powstania styczniowego, w obliczu nowych represji, utraciło nadzieję na odrodzenie niepodległego państwa. Wobec tego skołatanego, okrutnie doświadczanego ludu objawia się Matka Boża (od 1656 roku oficjalnie jego królowa!), i w dodatku mówi w polskim języku. Nawet, jeśli będziemy traktować te objawienia (jedyne w Polsce oficjalnie uznane przez Kościół) jak kościelną propagandę, czy też wykwit czyichś halucynacji, nie sposób dostrzec ich potężnego, pozytywnego wpływu na społeczeństwo. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż przez pierwsze cztery lata od momentu rozpoczęcia objawień Gietrzwałd odwiedziło, pomimo utrudnień i szykan ze strony władz, około 1 milion pątników, czyli 10 procent Polaków zamieszkujących trzy zabory. Nastąpił gwałtowny rozwój bractw różańcowych i trzeźwościowych. Właśnie pod wpływem objawień, z inicjatywy o. Honorata Koźmińskiego, w 1787 roku powstało Zgromadzenie Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej z Marówka. Uwzględniając te zdarzenia można powiedzieć, że Matka Boża rzeczywiście przygotowywała swój lud do odzyskania niepodległości, ale nie za pomocą fizycznej siły, tylko najpotężniejszego oręża – o czym przekonał się chociażby Jan III Sobieski – czyli modlitwy.

Mateusz Soliński

Jacek Malczewski, Śmierć Ellenai, 1906-07, olej, płótno, Muzeum Narodowe w Warszawie

Wizja Najświętszej Maryi Panny według objawień Justyny Szafrańskiej oraz Barbary Samulowskiej (fragment), 1894, tempera na drewnie, Bazylika Mniejsza w Gietrzwałdzie, źródło: tadeuszczernik.wordpress.com [code]TU

Oleodruk z XIX wieku przedstawiający objawienia Matki Bożej w Gietrzwałdzie

Polecamy:

Dr Mateusz Soliński odkrywa realizm wpływu Maryi na losy Polski. cz. I. [code]TU

Dr Mateusz Soliński odkrywa realizm wpływu Maryi na losy Polski. cz. II. [code]TU

Dr Mateusz Soliński odkrywa realizm wpływu Maryi na losy Polski. cz. III, [code]TU

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor