Felieton 9 May 2016 | Redaktor
Dokąd zmierzasz, szkoło? – DYSKUSJA, cz. 3

Szacunek – do nauczyciela, do własnego kraju... Upadkowi autorytetów nikt nie odważy się zaprzeczyć. O przyczynach i środkach zaradczych w 3. części dyskusji o stanie edukacji w Polsce.

Część III: Autorytety

Indywidualne podejście zamiast indywidualizacji
Michał Jędryka: Żeby w ogóle można było mówić o jakimś odrodzeniu (nie lubię słowa „reforma”), to powinno się tutaj stać coś, na co ja nie widzę pomysłu i nie wiem, czy ktokolwiek w Polsce ma jakiś pomysł. Bo w Państwa wypowiedziach padło sformułowanie, że nastąpił upadek autorytetów. Klasyczna szkoła była oparta na relacji mistrz‒uczeń. Moje dzieci miały do muzyki pewną smykałkę, ale ja dlatego posłałem je do szkoły muzycznej, że tam w największym stopniu pozostała jeszcze ta relacja mistrz‒uczeń. Tam jest to indywidualne podejście. Nie w tym złym znaczeniu.
Ks. Waldemar Różycki: Nie w znaczeniu indywidualizacji!
Michał Jędryka: Tak właśnie, nie indywidualizacji, ale chodzi o sytuację, gdy uczeń jest wpatrzony w swojego nauczyciela, którego on obserwuje na koncertach, próbuje naśladować i widzi w nim autorytet. Ale czy w ogóle w edukacji jest możliwe odrodzenie tego autorytetu?

Język marketingu w szkole Ks. Waldemar Różycki: Myślę, że ważny jest język, którym jesteśmy ze strony niektórych publikacji, czasami pochodzącymi z Ministerstwa, zalewani. To jest język używający słów: „klient”, „marketing”, „jakość”.
Beata Wróblewska: „Promocja”!
Ks. Waldemar Różycki: Tak! To jest zabicie klasycznej struktury uczenia. Nie ma innego sposobu nauczania, bo żaden przez tysiące lat się nie sprawdził, jak tylko relacja mistrz‒uczeń. Kto ma być tym „klientem” w ujęciu marketingowym? Rodzic? Uczeń? A może szkoła i nauczyciele? Klasyczna definicja „jakości” mówi o czymś, co nas zachwyca lub zadowala. Co zadowala ucznia? Jak nie ma lekcji. To go zachwyca! Nie można wprowadzać tego języka marketingu, bo wtedy nie wiedza jest „produktem”, ale niewiedza.

Szkoła ucząca myślenia i postrzegania świata
Zdaję sobie sprawę, że uczeń, który nie ma smykałki do chemii, nauczy się do sprawdzaniu tablicy Mendelejewa. Później, może po roku, zapomni. To jednak nauczy go postrzegania w określony sposób świata (że składa się ze związków chemicznych etc.). Może dzisiaj już nie pamiętam szczegółów, ale będę miał w tym jakieś rozeznanie. To kształtuje postawy względem rzeczywistości, a zainteresowani mogą to pogłębiać. Marketing niech będzie tam, gdzie on się sprawdza: w handlu, w biznesie. Ujęcie marketingowe sytemu nauczania dehumanizuje szkołę: ucznia i nauczyciela.

Nauczyciele też są winni
Marek Gralik: Ja chciałbym zauważyć jeszcze jedną rzecz. Często nauczyciele sami są winni tej sytuacji braku respektu. Oczekuje się od nich, że każda lekcja ma być show. Że uczeń ma po prostu chłonąć wiedzę, a nauczyciel ma stanąć na rzęsach, żeby on nie zasnął. Żeby uczeń ten telefon odłożył i był zainteresowany. I dochodzi do sytuacji, że ten dystans między nauczycielem a uczniem niebezpiecznie się skraca. To powoduje, że uczniowie nie bardzo wiedząc, dlaczego tak się dzieje, zaczynają coraz bliżej podchodzić do nauczyciela. I dochodzi do tego momentu, że uczniowie nauczycielowi kosz na głowę zakładają.
Edward Małachowski: To w Toruniu!
Wszyscy: (śmiech)
Marek Gralik: Kiedyś by to do głowy uczniom nie przyszło, bo była katedra i był dystans. Może za duży, ale samo to budziło pewien szacunek. My nauczyciele pozwalamy, żeby ten dystans był skracany. Pozwalamy, żeby uczniowie mówili: „Pani Basia”, a nie „Pani Profesor”.
Piotr Florek: Ale tu znowu wracamy do wychowania w domu. Do zwiększenia wymagań.

Wzorem Izrael i USA
Marek Gralik: Nic nie zabrania w tej chwili, bo jest to w każdej podstawie programowej, aby uczyć wychowania patriotycznego, czy to w przedszkolu, czy to w liceum. Zostały wykonane analizy, że poloniści są najlepsi, jeśli chodzi o wypełnianie podstawy programowej w zakresie patriotyzmu. Ale to jest tylko na poziomie 20%. Dlaczego my na pierwszy wyjazd w gimnazjum planujemy wycieczkę do Berlina, do Londynu, zostawiając Wawel czy miejscowości w swoim regionie?

Zobaczcie – dzieci z Izraela muszą odwiedzić Polskę i Auschwitz. To są obowiązkowe wycieczki. Kiedy pracowałem w szkole w Stanach Zjednoczonych, a moje dziecko poszło tam do szkoły, musiało mówić przysięgę na flagę amerykańską. To była niemal ich codzienna modlitwa, bo choć nie jest to modlitwa w ścisłym sensie, to tak jest traktowana i słowo „Bóg” się w niej pojawia. Tak buduje się szacunek do kraju.

Amerykanie są tak przekonani o tym, że oni są najlepsi, że musiałem tamtejszych uczniów wyprowadzać z błędnego mniemania, że najdłuższa rzeka i najwyższa góra są w Stanach Zjednoczonych. I że nawet największy kraj to nie są Stany Zjednoczone! My nie możemy doprowadzać do takiego absurdu, do tak nachalnego kształtowania postaw patriotycznych, ale żebyśmy uwolnili się z okowów pewnej natrętnej europeizacji Polski. Żebyśmy mogli odczytywać, co w naszej Polsce było najważniejsze. To nawet chemik może zrobić. Całą lekcję może poświęcić Marii Skłodowskiej-Curie.

(Nie)przychylność dyrektora
Beata Wróblewska: Ma Pan kurator rację. Tylko do tego potrzebny jest sprzyjający klimat płynący z gabinetu dyrektora. Bo można usłyszeć: no nie, to ty znowu o powstaniu warszawskim...
Marek Gralik: Ale jest coś takiego jak realizowanie wymagań państwa. To jest zapisane. Ale czy jest realizowane?

Warszawa i Kraków obowiązkowo
Ks. Waldemar Różycki: Nauczając w szkole pewnych postaw obywatelskich zauważamy, że w podstawie programowej mówi się bardzo mało o patriotyzmie, o hymnie, godle, barwach narodowych, jakby było to coś wstydliwego. Potrzebne są strukturalne zmiany. Jako szkoła niepubliczna możemy pewne zmiany wprowadzić. W programie wychowawczym naszej szkoły wprowadziliśmy obowiązkowy wyjazd do Krakowa w gimnazjum, a w podstawówce dzieci muszą jechać do Warszawy. Ale potrzebne są zmiany strukturalne.
Beata Wróblewska: Ja jestem za wprowadzeniem wycieczek do Warszawy i Krakowa jako obowiązkowych.

Uczestnicy dyskusji
Michał Jędryka – redaktor naczelny portalu „Katolicka Bydgoszcz”; po ukończeniu studiów był szefem miesięcznika „Odpowiedzialność” wydawanego przez Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej; uczył fizyki w Technikum Mechanicznym. Pracował także w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”; był dziennikarzem radiowym.
Marek Gralik – od 1 kwietnia 2016 r. Kujawsko-Pomorski Kurator Oświaty. Wieloletni nauczyciel języka angielskiego.
Edward Małachowski – ukończył Politechnikę Gdańską. Nauczyciel przez cały okres pracy zawodowej, do 2007 r. Wieloletni dyrektor niepublicznego Technikum Kolejowego w Bydgoszczy. Przygotowywał dokumentację założycielską dwóch szkół. Aktualnie współautor „Encyklopedii Bydgoszczy” (dział: oświata/edukacja).
Ks. Waldemar Różycki – od 17 lat nauczyciel religii; od 10 lat związany z bydgoskim
„Katolikiem”, wcześniej prefekt, obecnie dyrektor placówki; uczył we wszystkich typach szkół.
Beata Wróblewska – w 1995 r. ukończyła studia polonistyczne w Poznaniu, uczy w IX Liceum Ogólnokształcącym, wcześniej uczyła także w szkole podstawowej i gimnazjum. W tym roku uczestniczyła w konsultacjach w Ministerstwie Edukacji Narodowej.
Piotr Florek‒ prezes Stowarzyszenia „Sanctus Paulus” ‒ wydawcy portalu „Katolicka Bydgoszcz”. Właściciel Centrum Promocji i Reklamy „ReMedia” w Bydgoszczy.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor