Wydarzenia 4 Aug 2016 | Redaktor
Święto młodych okiem i piórem ks. Andrzeja Targosza

W ostatnim tygodniu lipca 2016 roku ulice i place Krakowa zapełniły się młodzieżą różnych ras i kultur z całego świata. Drogi wypełniały śpiew, radość i modlitwa, a przede wszystkim bliskość papieża Franciszka.

Trzeba przyznać, że wszystkie media podeszły profesjonalnie do Światowych Dni Młodzieży i pięciodniowego pobytu Ojca Świętego w Polsce, wykonując znakomicie swoje zadanie. Nawet nie ma co porównywać z tym, co robiły podczas pierwszych pielgrzymek Jana Pawła II do Ojczyzny…

Niniejsza refleksja odbiega od oficjalnych artykułów w ogólnopolskiej prasie. Atmosferę tej wielkiej chrześcijańskiej „fety” przedstawię krótko i fragmentarycznie ze względu na szczupłość miejsca. Będzie to spojrzenie nietypowe, prywatne i niejako z boku. Należy podkreślić wielką i nadzwyczajną gościnność rodzin w naszych parafiach na Żywiecczyźnie, do których trafili pielgrzymi; np. w Żywcu parafianie ugościli młodzież z Australii, Boliwii, Brazylii, Kolumbii, Hiszpanii i Kanady, a w Bielsku z Niemiec i Francji. W rodzinnym Ślemieniu przebywało 114 Hiszpanów z trójką kapłanów, w tym z jednym, który pracuje w Argentynie w pobliżu Buenos Aires [po polsku Dobre Pole]. W parafii Las również gościli Hiszpanie, natomiast w sąsiednich Gilowicach pielgrzymi z Austrii, w Juszczynie młodzi Kolumbijczycy, a w Hucisku Meksykanie i Ekwadorczycy.

Z dwójką przyjaciół – ks. drem Ryszardem znającym doskonale angielski z czasów pracy duszpasterskiej w Szkocji oraz trochę niemiecki i francuski i ks. drem Stefanem władającym niemieckim i częściowo francuskim – spacerowałem ulicami Krakowa. Mijaliśmy tysiące młodych, którzy zdążali wraz ze swoimi katechetami, siostrami zakonnymi, klerykami, kapłanami i biskupami na spotkania z papieżem Franciszkiem. Pozdrawiali entuzjastycznie nas starszych. Czasem zatrzymywali się na rozmowę. Z wysokości schodów kolegiaty akademickiej św. Anny obserwowaliśmy kolorową rzekę młodych ludzi płynącą w stronę Błoni i powiewającą narodowymi flagami, różnymi znakami i napisami. Wyróżniał się wśród nich wszędobylski Indianin z Kanady. Ta radość wiary i entuzjazm napełniały nadzieją, że będzie dobrze wbrew nielicznym czarnowidzom i pesymistom.

Wracaliśmy z Krakowa podbudowani duchowo, mimo obolałych rąk od ,,rozmów” z licznymi egzotycznymi pielgrzymami. Gdy papież Franciszek wsiadał do tramwaju przy ul. Franciszkańskiej 3, my w innym spotkaliśmy m.in. pielgrzymów z Göteborga . Przyjemnie rozmawiało się, bo jeden z nich [Daniel] znał język polski. Urodził się w Szwecji, gdyż rodzice wyemigrowali tam w 1989 roku. Anna znała język niemiecki, jej mama pochodzi z Niemiec, zaś oboje rodziców Cathariny są Szwedami… Po pewnym czasie przysiadł się do nas opiekun grupy francuskiej – czarnoskóry Kevin z Paryża (31 lat). Urodził się we Francji, jest katechetą w jednej ze stołecznych parafii gromadzącej różnokolorowe nacje.

Jadąc autobusem z Mydlnik do Bronowic już na przystanku spotkaliśmy bpa Jacques’a Benoit-Gonnin’a z diec. de Beauvais Noyon et Senlis. Udawał się na katechezę z młodymi do parafii pw. św. Jana Kantego. Wysiadł przy ul. Armii Krajowej. Przy kościele karmelitów Na Piasku przez dłuższy czas rozmawialiśmy z don Biago Comparato z archidiecezji Agrigento. Zna sanktuarium św. Rozalii w Santo Stefano Quisquina. Prosiliśmy, aby pozdrowił kard. Francesco Montenegro, który podejmował 21 września 2013 roku szczecinczan podczas pielgrzymki do Palermo. Na rynku krakowskim wsłuchiwaliśmy się w występ Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego. Wzruszały pieśni żołnierskie i patriotyczne, mocniej biło serce przy Barce, czy Boże coś Polskę. W oddali za publicznością stał ułan w stanie spoczynku ppłk Włodzimierz Wowa-Brodecki, znany już z żywieckich mediów.

Ze wszystkich stron szczelnie okupowano pomnik naszego wieszcza Adama Mickiewicza. Karen z USA – jedna z tłoczących się przy monumencie – cieszyła się, że mogła poznać miasto, w którym pasterzował Karol Wojtyła i Ojczyznę, z której pochodził. Opat kanoników regularnych Humann z Abbayc Mondaye opiekujący się dużą grupą Francuzów podkreślił, że wspólnota umacnia wiarę i dodaje sił. Trzej klerycy z zakonu Matki Bożej Niepokalanej na Filipinach (dk Clenn, Franciszek i Windylle) skandowali ,Cracovia bellissima! Wiara w Chrystusa daje nam radość i nadzieję. Maturzystka Kati – Polka urodzona w Niemczech jest pierwszy raz w Polsce i to w Krakowie. Cieszyła się, że mogła poznać Ojczyznę swoich rodziców i dziadków. Ściskając nas, obiecała napisać o swoich przeżyciach ze Światowych Dni Młodzieży. To samo przyrzekła grupa z Białorusi reprezentowana przez Olgę, Dianę i Vitalisa.

Do najegzotyczniejszego spotkania i rozmowy przy pomocy wolontariusza – tłumacza doszło na ul. Szewskiej z grupą z Brazylii. Pełna optymizmu s. Camila Lisboa z Anápolis szefowała Brazylijczykom. Młody Afrykanin – ks. Albert (5 lat kapłaństwa) z Zambii (diec. Livingstone) był mocno poruszony, że trzech starszych kapłanów zechciało z nim poważnie porozmawiać… I tak można byłoby rozszerzać i prezentować wiele ciekawych spotkań, które zostały uwiecznione aparatem fotograficznym ks. dra Stefana Dobrzanowskiego. Warto byłoby spośród setek zdjęć wybrać najważniejsze i opracować ciekawy album z odpowiednim komentarzem zatytułowanym Radosne święto wiary niech trwa!

W Godzinie Miłosierdzia nawiedziliśmy obszerny namiot – kaplicę postawioną przez Hindusów na placu Szczepańskim obok dużej fontanny. Tam przed Najświętszym Sakramentem wystawionym w monstrancji doświadczaliśmy wspólnoty Kościoła powszechnego. Obok siebie adorowała Pana Jezusa Miłosiernego młodzież o różnych karnacjach skóry.

Nie da się przelać na papier wszystkiego, to trzeba było przeżyć. Młoda parafianka ze Ślemienia skomentowała krótko: Warto było uczestniczyć, duże przeżycie! Acz trud wielki pielgrzymi. Na zakończenie osobistych refleksji chciałem zaznaczyć, że był to festiwal radości, ale warto także dodać, że młodzi po przyjeździe do swoich krajów będą opowiadać, co widzieli i czego doświadczyli w Krakowie. Każdy w swoim środowisku będzie ambasadorem Polski. Natchnieni słowami papieża długo będą wspominać ten wielki entuzjazm młodości…

Abp Henryk Hoser wyznał szczerze, że jeszcze nigdy w życiu nie widział tak wielkiej liczby młodych rozentuzjazmowanych, radosnych i niestrudzenie tańczących. Zaskoczyli go i poruszyli. To dobra prognoza dla wszystkich starszych.

Na koniec kilka zasłyszanych u papieża myśli: Życie jest czasem, aby kochać i być kochanym. Chciałbym, abyście byli siewcami nadziei. Dawajcie innym radość. Bądźcie sobą.

Wzruszył mnie gest młodych Włochów, którzy przekazali Polakom kopię figurki Matki Bożej Loretańskiej jako dar od diecezji w Loreto. Papież ją pobłogosławił…

Pamiętajmy, że poniżej bazyliki w Loreto spoczywa na Polskim Cmentarzu Wojennym 1090 młodych żołnierzy. Najstarszy z nich ks. kapelan Stanisław Targosz miał 33 lata, kiedy zginał nad rzeką Chienti.

Ks. Andrzej Targosz (fot. ks. Marcin Scharwerk)

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor