Pikieta antyaborcyjna pod Bizielem
Inne z kategorii
Bł. Michał Rua, prezbiter - patron dnia (29 października)
Synod bez przełomu? Refleksje po rzymskich debatach o Kościele
Fundacja „Pro – Prawo do Życia” protestowała wczoraj (21 marca) przed Szpitalem im. dra Jana Biziela w Bydgoszczy.
Czy w bydgoskim szpitalu im. dra Jana Biziela w Bydgoszczy zabijane są dzieci? – brzmiało hasło wczorajszej pikiety. To pytanie retoryczne. Tak jak i w innych polskich szpitalach, również w Szpitalu Biziela wykonuje się aborcje w dopuszczanych prawem przypadkach. Jednym z nich jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego upośledzenia, choroby genetycznej dziecka. W odpowiedzi na swój list, władze Fundacji otrzymały od Szpitala pismo informujące o liczbie i przyczynie aborcji dokonanych w placówce w ciągu ostatnich dwóch lat. W 2014 roku zabitych zostało tutaj 25 dzieci, z czego 9 z powodu podejrzenia o Zespół Downa, 5 z powodu prawdopodobieństwo wystąpienia wad rozwojowych OUN, 8 – zespołu wad wrodzonych, troje z powodu podejrzenia o inne choroby.
W 2015 roku ciążę przerwano 30 razy – w 14 przypadkach z powodu podejrzenia dziecka o Zespół Downa, w 7 – zespołu wad wrodzonych, 5 – Zespołu Edwarda, 3 – OUN, 1 – aberracji chromosomu.
Kluczowe jest tutaj słowo „podejrzenie”. Badania prenatalne ani inne przesłanki medyczne nie dają pewności, że dziecko rzeczywiście jest chore. – Nikt nie wie tego na 100% – mówi p. Maciej Różycki z bydgoskiej komórki Fundacji, organizator pikiety. – Lekarze zapewniali moją znajomą o chorobie genetycznej dziecka, a okazało się, że urodziło się zupełnie zdrowe – dodaje.
Podejmowanie decyzji o życiu lub śmierci w oparciu o „duże prawdopodobieństwo” to jednak tylko jeden, mniej istotny aspekt sprawy. Sama zgoda na eliminowanie ze społeczeństwa osób chorych jest fundamentalnym wymiarem problemu. – To skazywanie na śmierć bez sądu, bez adwokata – mówi p. Różycki.
Organizatorzy chcieli przed wszystkim zwrócić uwagę na to, że to także problem lokalny, że dotyczy także środowiska bydgoskiego
W manifestacji wzięło udział ok. 30 osób, było wiele rodzin z dziećmi. Pojawili się przedstawiciele Diakonii Życia Ruchu Światło-Życie, ONR-u i toruńskiego pro-life'u.
Marta Kocoń
fot. Adrianna K. Piekarska