Wydarzenia 12 Jul 2016 | Redaktor
Morawiecki: rząd odda przedsiębiorcom ich czas

Wczoraj w KPSW wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki spotkał się z obywatelami, w szczególności z przedsiębiorcami i wyborcami PiS. Opowiadał o rządowych planach w postaci "Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju".

Wicepremier Morawiecki zaczął od zdiagnozowania obecnej sytuacji. – Niektórzy mają w sobie gen samozadowolenia. Ja może tak prowokacyjnie powiem, że w III Rzeczpospolitej było może za dużo takiego samozadowolenia i takich, którzy uważali, że wszystko idzie świetnie. No, wszystko idzie świetnie, tylko że 2,5 mln osób wyjechało i nogami zagłosowało przeciwko tej rzeczywistości, a 50% ludzi w ogóle nie jest zadowolonych. Jeżeli samorządowcy uważają, że jest świetnie i państwo uważa, że jest świetnie, a przedsiębiorcy tak nie uważają, to ja myślę, że nie jest świetnie.

Zdaniem wicepremiera nie jest dobrze. Chociaż pracujemy dużo więcej niż na zachodzie, to zarabiamy dużo mniej. Dlaczego tak jest? Ponieważ nasz ekosystem gospodarczy jest dużo mnie wydajny niż zachodni ekosystem gospodarczy. Produkujemy głównie produkty o niskiej marży. Brak zakumulowanego kapitału nie pozwala nam przebić się ze swoimi produktami na zachód. Z tego samego powodu nie mamy środków na inwestycje, a dziś zwycięża się przez ciągły rozwój technologii, przez redukowanie kosztów i zwiększanie wydajności.

Zdaniem Morawieckiego Grecy, którym dziś współczujemy z powodu kryzysu, zdołali zgromadzić trzy razy większy majątek narodowy i dzisiaj per capita są trzy razy zamożniejsi niż Polacy. Stało się tak ponieważ mieli spokojniejszą sytuację polityczną, a przez to gospodarczą. Przez ostatnie 200-300 lat mieli swoje państwo, chociaż nie było i nie jest najlepiej rządzone. My jesteśmy pod tym względem zapóźnieni.

Morawiecki widzi rolę państwa i samorządów w upraszczaniu życia przedsiębiorców. Jego zdaniem można dać przedsiębiorcom nie tylko ulgi i zwolnienia podatkowe, które jego zdaniem zawsze oznaczają stratę dla budżetu. Brak możliwości zmian na tym polu tłumaczył też kiepską kondycją budżetu, niską ściągalnością podatków i bardzo wysokim zadłużeniem ocierającym się o ustawowy limit. Winą za stan budżetu wicepremier obarczył poprzednią władzę.

Zamiast obniżek państwo i samorządy mogą uwolnić czas przedsiębiorców. Decyzje administracyjne, budowlane, środowiskowe – wszystko co wiąże się z procesem inwestycyjnym – może być prostsze i bardziej efektywne. Zwracając się do przedsiębiorców powiedział: – Ja jako osoba, która żyła przez dwadzieścia pięć lat w waszym środowisku doskonale was rozumiem i będę starał się w taki sposób tę rzeczywistość zmieniać. Dlatego między innymi zaproponowaliśmy pakiet ponad 100 zmian i skierowaliśmy je do prac w parlamencie. Po to, żeby z mozołem, krok po kroku, miesiąc po miesiącu, upraszczać wam życie.

Jako przykładowe rozwiązanie przedstawił sprawę obowiązku archiwizowania danych dotyczących pracowników. – Polska jako jedyny kraj w Unii Europejskiej określała ten czas na 50 lat. (…) udało nam się wypracować rozwiązanie znacząco skracające ten czas, być może nawet poniżej 10 lat, być może nawet poniżej 5. Podczas gdy utrzymanie danych dotyczących zatrudnienia pracowników będzie spoczywało na Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. (…) Więc tego typu problemy, słabości naszego systemu, procedury, absurdy będziemy wyłapywali po to, żeby upraszczać wam sposób prowadzenia biznesu i państwa również proszę o kontakt i sugestie.

Rząd chce kłaść w swoich działaniach nacisk na polskich przedsiębiorców, ale jednocześnie wciąż przyciągać kapitał zagraniczny. Ważny jest nie tylko wzrost gospodarczy, ale też jakość wzrostu gospodarczego. Polski wzrost gospodarczy został uzależniony od kapitału zagranicznego. Jesteśmy zależni od tego kapitału. – Musimy zrobić wszystko, żeby dla przedsiębiorców tworzyć jak najlepsze warunki rozwoju. Mowa oczywiście przede wszystkim o rodzimych przedsiębiorcach.

Zdaniem wicepremiera Unia Europejska nie reaguje na naruszanie zasad wolnego rynku i uczciwej konkurencji, nawet jeśli dokonują tego quasi-monopoliści posiadający 80% rynku. Rząd większość czasu i energii przeznacza właśnie na negocjacje z zachodnimi rządami i UE.

Jako przykład dyskryminacji przywołana została sytuacja polskiego sektora transportowego: – Ze względu na to, że staliśmy się potężną konkurencją dla krajów zachodnich, to te kraje zaczęły wprowadzać restrykcje, ograniczenia, utrudnienia dla polskich firm transportowych, między innymi dotyczące zasad stosowania płacy minimalnej. Czyli proszę zwrócić uwagę na to, że kraj, który wybija się na podmiotowość gospodarczą, napotyka na coraz poważniejsze bariery do wejścia do tej pierwszej ligi. Ja widzę to za każdym razem, kiedy jestem w Brukseli i rozmawiam z tamtejszymi urzędnikami, że szereg dyrektyw i rozporządzeń, które tam są proponowane, służą przede wszystkim tym najwyżej rozwiniętym krajom.

Więc nasze wspólne podejście, nasze wzajemne zrozumienie przedsiębiorców i państwa polskiego – kontynuował wicepremier – musi być jak najsprytniejsze, żebyśmy znaleźli na to właściwą odpowiedź. Ponieważ my dzisiaj jesteśmy na takim zakręcie naszej historii, że jesteśmy już zauważeni, ale oni starają się właśnie zapobiec wejściu polskich przedsiębiorców na rynek europejski, a polscy przedsiębiorcy są już często nawet za duzi na to kujawsko-pomorskie, nawet na całą Polskę i potrzebują ekspansji. Polscy przedsiębiorcy jeszcze za mali na świat, ale są wystarczający na rynek europejski i tam napotykają bariery. I to jest jedna z podstawowych spraw, którą codziennie zajmujemy się na linii rozmów z Brukselą. Czasami się udaje. Właśnie dziś dotarła do nas informacja, że URSUS, który nie był dopuszczony na rynek niemiecki, właśnie po rozmowie z niemieckim ministerstwem gospodarki został dopuszczony na ten rynek.

Ale przede wszystkim chodzi o rozwiązania systemowe. (…) Państwo może przez swoje agendy wchodzić w konkretne inicjatywy gospodarcze, ale ja wierzę przede wszystkim w zdolność Polaków do tworzenia ekspansywnych przedsiębiorstw. Najważniejsze jest usprawnianie procesów operacyjnych – jak najmniej strat i jak najwięcej zysków. Będziemy starali się poprzez odpowiednią politykę klimatyczną, zamówień publicznych, energetyczną wspierać ten rozwój.

Publiczność zadawała pytania przez prawie godzinę. Spytano między innymi, kiedy i czy w ogóle uda się wprowadzić niższe podatki i uprościć cały system. Zaraz potem padło pytanie odnośnie nadmiernych podatków, które niszczą polskie rzemiosło artystyczne. Pytająca wprost zarzuciła państwu pazerność. Minister powołał się na obniżkę podatku CIT z 19% na 15 dla małych i średnich firm, która ma zacząć obowiązywać od następnego roku. Nie dał nadziei na dalsze obniżki, tłumacząc to kiepską kondycją budżetu. – Chcielibyśmy obniżyć podatek VAT z powrotem z 23 do 22%, który podnieśli poprzednicy, ale jak mamy dziurę 50 miliardów w budżecie, to 1% VAT to jest około 5,5 miliarda, czyli z tych 50 miliardów zrobiłoby się 55 i ten deficyt za chwilę uderzyłby o tę konstytucyjną granicę. Każda obniżka przekłada się na dług państwa.

W planach i rozważaniach wicepremiera Mateusza Morawieckiego zauważyć można chęć rzeczywistego ulżenia przedsiębiorcom w kwestiach, które od zawsze chyba były podnoszone – nadmiar regulacji, skomplikowanie systemu, absurdalne wymagania, przeciągające się procedury, bariery wejścia na rynek zachodni, a także wpływ europejskich i światowych koncernów na europejskie prawodawstwo. Znacznych obniżek podatków czy uproszczenia całego systemu nie będzie. Będzie więc chyba „dobra zmiana” – to pokaże czas, ale z pewnością nie będzie dużej zmiany. Może te ostrożne, drobne modyfikacje okażą się na tyle liczne i skuteczne, że w swej masie przełożą się na istotną poprawę sytuacji gospodarczej w skali makro i z perspektywy zwyczajnej rodziny.

mg (fot. bw)

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor