Młodzi mówili o Kościele. Forum duszpasterstw akademickich
fot. Anna Kopeć
Rola duszpasterza akademickiego, alternatywy dla katechezy szkolnej – to niektóre zagadnienia, które poruszyli członkowie bydgoskich duszpasterstw „Stryszek”, „Trójca” i „Martyria” podczas Synodalnego Forum Akademickiego 20 lutego. Hasło spotkania w bydgoskiej Bazylice brzmiało: „Szczerze o Kościele”.
Inne z kategorii
Święta Cecylia, dziewica i męczennica - patron dnia (22 listopada)
Św. Gelazy I, papież - patron dnia (21 listopada)
– Zależy nam, by po II Forum Młodzieży „Pobudka” zaprosić do dyskusji o Kościele „dziś i jutra” również studentów i absolwentów – zapowiadał przed wydarzeniem diecezjalny duszpasterz akademicki i młodzieży ks. Piotr Wachowski.
Jak szczerze rozmawiać o Kościele?
„Wolą Boga jest moja samodzielność – nie muszę Go o wszystko pytać, chyba że jestem zaburzony” – od słów ks. Krzysztofa Grzywocza rozpoczął konferencję wprowadzającą ks. Łukasz Boruch, prefekt Zespołu Szkół Katolickich Pomnika Jana Pawła II w Bydgoszczy. Rozważał zagadnienie dojrzewania w procesie stawania się chrześcijaninem: – Czasem ludzie myślą, że wolą Boga jest spełnienie jakiegoś bardzo ścisłego planu, że trzeba ten plan odkryć, że ta ścieżka nie pozostawia wiele możliwości wyboru. To niebezpieczna teza. Wolą Boga jest, abyśmy tworzyli głębokie więzi z Nim, z ludźmi, z nami samymi – tłumaczył. – Jeśli jestem człowiekiem dojrzałym, to mam swoje sumienie i swój rozum. „Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i trzeźwego myślenia” – cytował.
– Współczesny człowiek często błędnie definiuje dojrzałość jako zakwestionowanie wychowawczej roli chrześcijaństwa. Tymczasem problem nie leży w sercu chrześcijaństwa, ale w niektórych jego systemowych oraz kulturowych formach wyrazu – mówił.
Aby wskazać te problemy, potrzebne jest szczere mówienie o Kościele, nie będzie ono jednak możliwe bez postawienia Chrystusa w centrum i bez wołania o światło Ducha Świętego. „Możemy więc mieć piękną demokrację i zero synodu, skoro nie ma między nami Ducha Świętego” – cytował papieża Franciszka.
W swoim wystąpieniu poruszył rozmaite problemy wpływające na funkcjonowanie wspólnoty Kościoła: – Jak prowadzić do Chrystusa w świecie, który jest na wskroś indywidualistyczny, przy równoczesnych głębokich procesach globalizacyjnych? – pytał. Odpowiedzią jest m.in. nacisk na zindywidualizowane kierownictwo duchowe, nie tylko w sakramencie pokuty i pojednania.
Za Tomaszem Halikiem wskazywał, że na skutek zdewaluowania się pojęcia grzechu, pojawił się problem z przeżywaniem rachunku sumienia oraz spowiedzi. Mając to na uwadze, spowiednicy powinni kłaść nacisk na rolę odpowiedzialności za swoje czyny. „Dzisiejsze poznanie biologicznych, genetycznych, kulturowych, społecznych uwarunkowań ludzkich zachowań proponuje nam gąszcz wymówek, którymi możemy przykryć swoją wolność, a więc także swoją odpowiedzialność (…)” – cytował. Wiąże się też z tym postulat, by duszpasterze brali pod uwagę wiedzę z zakresu nauk szczegółowych: przede wszystkim psychologicznych, pedagogicznych. – Jeśli one będą prawdziwie ludzkie, to w żaden sposób nie zagrożą teologii – podkreślił.
Przetrwała forma, treść stała się niejasna
Poruszył także kwestię klerykalizmu. Za publicystą Tomaszem Terlikowskim wskazywał, że źródłem klerykalizmu, związanego z brakiem mierzenia się z prawdą (o grzechach kapłanów – przyp. red.) lub jej ukrywaniem, jest wyprowadzenie z prawdziwej tezy o świętości Kościoła „fałszywych wniosków o doczesnej strukturze kościelnej”. Ma się z tym wiązać przypisywanie świętości i doskonałości przełożonym duchownym. – Kościół jest święty jako Ciało Mistyczne Chrystusa, a nie oznacza to, że święci są poszczególni kapłani, członkowie – przypomniał ks. Boruch.
Jako ostatnią omówił polifoniczność kultury i związaną z tym potrzebę Kościoła bardziej misyjnego, wychodzącego do człowieka. – Naszym błędem, prawdopodobnie nieuniknionym, było to, że na poziomie społecznym, kulturowym uznaliśmy, że jesteśmy schrystianizowani, że nie potrzebujemy zrozumienia, głębokich uczuć i doświadczeń ani nawet spotkania z „Nieznajomym”; że wystarczy zewnętrzne nawrócenie polityczne, kulturowe, społeczne itd. – mówił. Zachowały się formy życia duchowego, ale ich treść często „stała się zbyt odległa, niezrozumiała, bezosobowa”.
– Co pozostanie, jeśli zaryzykujemy głębokie instytucjonalne oraz formalne przemiany? Czy nie spowodowuje to upadku kolosa na glinianych nogach, jakim coraz bardziej wydaje się współczesny Kościół? Wręcz przeciwnie! – uważa. – Jeśli przyjmiemy założenie chrystocentryczne – uznanie, że chodzi nam o Chrystusa – to okaże się, że wielu ludzi szuka Go; pomimo erozji struktur odnajdują oni we własnym doświadczeniu duchowym to, o czym pisał Merton „chrześcijaństwo to więcej niż doktryna, żywe chrześcijaństwo to sam Chrystus żyjący w tych, których jednoczy z sobą w jednym Mistycznym Ciele” (…).
Duszpasterz akademicki – przyjaciel, autorytet?
Po wprowadzeniu głos zabrali przedstawiciele trzech duszpasterstw akademickich: „Stryszka”, „Trójcy” i „Martyrii”. Każda ze wspólnot miała we własnym gronie przedyskutować przydzielone jej zagadnienie, a efekty przedstawić na Forum.
„Stryszek” podjął temat cech i roli duszpasterza akademickiego. – U duszpasterza szukamy autorytetu, tego, żeby pokazywał wartości, ale też wspierał w dążeniu do celu, był otwarty na nas, gotowy do rozmowy – mówił przedstawiciel duszpasterstwa, Piotr. – To nie tak, że młodzi nie mają pytań na temat wiary, Pisma świętego. Czasem boją się je zadać i szukają osoby, która będzie chętna im ich udzielić – stwierdził.
Z wypowiedzi młodych wynikało także, że od kapłanów-duszpasterzy wspólnot oczekują znajdywania dla nich czasu, umiejętności reagowania i prowadzenia ku Bogu. Kapłan ma także umieć znajdować talenty, charyzmaty członków wspólnoty, które mogłyby być użyteczne w Kościele. Choć młodzi oczekują rozmowy, wsparcia, partnerstwa, to chcą także, by duszpasterz umiał, jak to określili, „wylać na nich kubeł zimnej wody” – jeżeli sytuacja by tego wymagała… Chcą, by był ich przyjacielem, spędzał z nimi czas.
– Zaufanie do Kościoła maleje przez stereotypy i przekaz w mediach. Ludzie potrafią negatywnie oceniać Kościół, nie znając go – wskazywali. – Ksiądz musi wyjść poza Kościół i swoją postawą świadczyć, że Kościół jest dobrą instytucją, na swoim przykładzie pokazywać, dlaczego warto do niego należeć – podkreślali.
Zaznaczyli też, że sam kapłan nie zbuduje wspólnoty, potrzebuje działania świeckich członków grupy.
Wspólnota zamiast lekcji religii?
Propozycje realizowane w Kościele jako alternatywa wobec nieskuteczności katechezy szkolnej – to zagadnienie, jakie mieli poruszyć członkowie duszpasterstwa „Trójca”. O zarysowanie kontekstu poprosili katechetę, ks. Piotra Książkiewicza, wykładającego w Zespole Szkół Mechanicznych.
Dlaczego jego zdaniem katecheza jest nieskuteczna? Kapłan wskazał, że pierwszym problemem jest dziś zgromadzenie uczniów. W ubiegłym roku z czterech klas czwartych „uzbierało się” zaledwie sześć osób uczęszczających na religię. Może mieć to związek także w rozplanowaniem zajęć w planie lekcji – religia umieszczana była na początku (o godz. 7.00) lub na końcu, w piątek po południu…
Problemem bywa też nastawienie katechetów, nieprzykładających się do zajęć, „zapychających” lekcję filmami albo „sucho” prowadzących temat.
Formacji poza katechezą w szkole, może dostarczyć wspólnota – tylko jak znaleźć duszpasterstwo właściwe dla siebie?
Członkowie „Trójcy” podzielili się swoim doświadczeniem – stworzenia wspólnoty od podstaw. Duszpasterstwo przy parafii pw. Świętej Trójcy powstało w 2019 roku, z potrzeby „młodych dorosłych”, mających za sobą doświadczenie formacji w Ruchu Światło-Życie (Oazie). Formację w takim duchu starali się kontynuować w „Trójcy”. – Z biegiem czasu przychodziło do nas coraz więcej osób niezwiązanych z Oazą albo takich, które w ogóle nie formowały się wcześniej w żadnej wspólnocie poza parafialną – opowiadała Zofia Płachta. – Dla wielu osób formacja według formuły oazowej to były za duże schody do pokonania; nie znajdują się w miejscu, w którym mogliby robić tak ogromne kroki – tłumaczyła.
Zmusiło to prowadzących wspólnotę do zweryfikowania swojego podejścia, zrozumienia, że, jak mówiła, te osoby „potrzebują możliwości odkrywania Boga trochę »po swojemu«, swoim tempem”.
– Odrzucenie przekonania, że trzeba wcisnąć tych ludzi w foremkę dobrego katolika, było dla nas bardzo trudne. Musieliśmy zrozumieć, że oni nie mają spełniać naszych oczekiwań; nauczyć się, że nasze drogi ani sposoby doświadczania Pana Boga nie są jednakowe – to właśnie polifoniczność Kościoła, o której mówił ks. Łukasz [Boruch]. Każdy z nas gra, a dźwięki mogą tworzyć symfonię, a nie zgrzyt – mówiła. Wskazywała, że wspólnota ma dostrzegać sytuację danej osoby i dawać jej narzędzia do zbliżania się do Pana Boga, zamiast oczekiwać od niej spełniania wyznaczonych celów. – Najważniejsze było to, żeby nie „przywoływać do porządku osób”, które szukają własnych dróg. Naszą rolą jest dostrzeganie tego, że oni idą inną drogą i uczenie się od nich niezależnej wiary, [tego, że mają odwagę]. żeby po swojemu odkryć Pana Boga.
Kościół wiary
Jako ostatni mówili przedstawiciele „Martyrii”. Ich tematem było chrześcijaństwo przyszłości, w nawiązaniu do słów Karla Rahnera: „Chrześcijaństwo przyszłości będzie mistyczne, albo wcale go nie będzie”.
W swoim wystąpieniu zaznaczyli, że współcześnie dominuje wizja Kościoła raczej jako zamku-twierdzy niż wspólnoty. Wskazywali na kontekst wypowiedzi Rahnera, związany z indywidualizmem, i tym, jak wpłynął on na postrzeganie własnej duchowości przez współczesnego człowieka. Rolę odegrały w tym m.in. filozofia Dalekiego Wschodu, New Age.
Eryk, przedstawiciel „Martyrii”, przypomniał o tym, co zawdzięczamy chrześcijaństwu w kulturze, ale podkreślił, że to nie wystarcza. – Chrześcijaństwo nie jest zbiorem praw i zasad (…) Najważniejsza jest relacja z Chrystusem – zaznaczył.
Wskazał także, że Kościół wydaje się dzisiaj upadającą twierdzą albo tonącą łodzią. Odpowiedzią na tę wizję są słowa ks. Josepha Ratzingera sprzed kilkudziesięciu lat. – Pytany o chrześcijaństwo przyszłości, mówił „jestem pewny, co pozostanie na koniec: nie Kościół polityczno-kulturalny, który już jest martwy, ale Kościół wiary. Może już nie być dominującą siłą społeczną w stopniu, w jakim był do niedawna, ale będzie się cieszyć świeżym rozkwitem i będzie postrzegany jako dom dla człowieka, gdzie znajdzie on życie (…) musimy modlić się i pielęgnować bezinteresowność, (…) życie skoncentrowane na Chrystusie”.
Gościem Forum był bp Marek Marczak, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Akademickiego. – Jestem tutaj, aby słuchać – mówił. – Dziękuję za budujące spotkanie żywego Kościoła, który wciąż szuka sposobów, by być otwartym na potrzeby różnych ludzi.
Forum odbyło się w niedzielę (20 lutego) w Auli Krzyża Świętego w Bazylice pw. św. Wincentego à Paulo. Zakończyło się Mszą świętą w kościele, sprawowaną przez ks. bpa Marczaka oraz duszpasterzy.
oprac. mk
Zdjęcia: Anna Kopeć