Wydarzenia 26 Feb 2016 | Redaktor
Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka?

„Moralność wg Haidta. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka?” – tak Ks. Biskup zatytułował wczorajszy (25.02.) wykład w WSD. Streścił w nim poglądy autora książki „Prawy umysł”, aż do 2008 r. zagorzałego liberała, który po zetknięciu z obcą kulturą uznał, że jego liberalna moralność jest niewystarczająca.

Jonathan Haidt jest wykładowcą na Uniwersytecie Nowojorskim, zajmuje się m.in. psychologią moralności. Rozpoczynając książkę, przedstawia się jako liberał, ateista – mówił Ks. Biskup – i we wstępie wyjaśnia, że w jego środowisku studenckim „liberalizm był cool. Bycie liberałem było słuszne”: przecież liberałowie popierali ofiary apartheidu, walczyli o prawa pracownicze i obywatelskie, organizowali marsze na rzecz pokoju... Zwolennicy partii konserwatywnej kierowali się natomiast – jak postrzegał to Haidt – „dbałością o własny interes albo słabo zawoalowanym rasizmem”. Ustalony, krzywdzący innych porządek zdawał się im odpowiadać. Dlatego właśnie wśród wielu wykształconych młodych ludzi ugruntowało się poczucie, że liberalizm jest etycznie słuszny. A ponieważ konserwatyzm oznaczał również ortodoksję, religię i wiarę, która w ich przekonaniu sprzeciwiała się nauce, odrzucili ją.

Co jest naganne, a co nie?
Swoje poglądy autor „Prawego umysłu” zaczął weryfikować dopiero pod wpływem podróży do Indii, którą odbył z inspiracji promotora. Jakimi kryteriami posługują się ludzie, dokonując oceny moralnej czynu? To właśnie starał się zbadać, opierając się na krótkich testach. Haidt przedstawiał badanemu fikcyjną historyjkę, a następnie prosił o jej ocenę moralną i uzasadnienie. Okazało się, że w Stanach Zjednoczonych wśród liberalnych studentów kryterium było wąskie: „nikogo nie skrzywdził”, „nikt poza nim nie wiedział, że to zrobił”. Czyn, o którym mówiła historyjka, mógł budzić instynktowny wstręt, ale jeśli nie miał świadków i dotyczył tylko sprawcy danego czynu, nie był oceniany ujemnie. Hindusi natomiast w odpowiedzi na te same pytania poszerzyli kryterium, włączając w ocenę relacje, wpływ danego działania (choćby odosobnionego) na wspólnotę, a także kategorię czystości i skażenia.

Ciekawym spostrzeżeniem Haidta jest także to, że biedniejsi badani zdecydowanie więcej czynów niż bogatsi uznawali za naganne moralnie. Często nie potrafili uzasadnić swojej oceny, opierali się na intuicji i odczuciu obrzydzenia, które tłumili badani studenci.

Jednostka a społeczeństwo
W oparciu o badania Haidt wyróżnił 3 typy moralności. Pierwszym typem jest moralność indywidualistyczna: jednostka stoi w niej na pierwszym miejscu, dlatego można zakwestionować każdą regułę, która ogranicza wolność osobistą. To, co „nikogo nie krzywdzi” nie nosi moralnego nacechowania. Ten typ moralności miał się wytworzyć m.in. w konsekwencji konsumpcjonistycznego stylu życia, nastawienia do zaspokajania swoich potrzeb, a także jako reakcja na budzące grozę, niszczące jednostkowość systemy totalitarne. Jest charakterystyczny dla kultury zachodniej: Europy i Ameryki Płn.
Drugi typ to moralność socjocentryczna, występująca np. w Indiach. Tu człowiek definiuje siebie poprzez relacje do innych („jestem czymś synem, bratem” itd.), a potrzeby grupy stają się ważniejsze niż potrzeby jednostki. Człowieka postrzega się jako część większej całości, element wyższego, kosmicznego porządku.
Psycholog mówi także o moralności „wrodzonej”, którą postrzega jako powstałą w toku ewolucji intuicję. To moralność w jego ujęciu miała być cechą, która „wyprowadziła człowieka z sawanny” i umożliwiła mu dalszy rozwój.

Rodzaje etyki
Rodzaje moralności wiążą się z rodzajami etyki. Haidt wskazał etykę autonomii, w której liczą się pragnienia, preferencje jednostki, równość, sprawiedliwość, wolność, prawa człowieka. Reprezentują ją m.in. J. S. Mill, ale i deontolodzy, np. Kant; etykę wspólnoty: człowieka postrzega się całościowo, zwraca się uwagę na jego rolę, miejsce w hierarchii, honor, reputację (tu reprezentantem jest m.in. Konfucjusz). Ostatnim typem jest etyka boskości, której elementy dostrzegł i docenił dopiero w Indiach: w tej etyce istotne są pojęcia takie jako świętość, grzech, czystość, ciało traktuje się jako naczynie duszy i z tego powodu hedonizm i libertynizm ocenia się ujemnie.
Na tym tle Haidt zaczął rozpoznawać duchową pustkę społeczeństwa konsumpcjonistycznego i zwrócił uwagę na, jak mówił Ks. Biskup, „duchowy wymiar przestrzeni społecznej”. W zderzeniu ze wspólnotowym charakterem moralności hinduskiej autor zaczął także dostrzegać, że kryterium krzywdy jest bardzo wąskie, nie prowadzi do pomnażania „kapitału moralnego”.

Haidt wyszczególnił także, w oparciu o jakie fundamenty dokonuje się oceny moralnej. Fundamenty te wyznaczają pary opozycji: troska–krzywda, sprawiedliwość–oszustwo, lojalność–zdrada, autorytet–bunt, świętość–upodlenie, wolność–ucisk. Autor „Prawego umysłu” doszedł do wniosku, że liberałowie opierają swoją moralność przede wszystkim na dwóch pierwszych fundamentach, natomiast konserwatyści budują także na pozostałych. Ich moralność jest zatem szersza.

Jak moralność przekłada się na politykę?
Liberałowie wykazują moralność indywidualistyczną i uniwersalistyczną, dlatego nieufnie traktują granice i wszystko, co różni ludzi, w tym religie. Przedmiotem ich troski są problemy mieszkańców innych krajów, walka o prawa obywatelskie, prawa uciemiężonych. Najwyższe wartości to dla nich wolność, sprawiedliwość, oznaczająca w tym przypadku równość. Nie są zwolennikami presji społecznej wywieranej na jednostkach. Cechuje ich nadmierne upodobanie do tego, co nowe. Zdaniem Haidta jednak to właśnie liberałowie dostrzegają zagrożenie ze strony wielkich korporacji, do którego konserwatyści przykładają zbyt małą wagę. W przypadku Stanów Zjednoczonych moralność liberalną reprezentują Demokraci.

Przedmiotem troski konserwatystów (w Stanach – Republikanów) są natomiast grupy lokalne. Ew. zaangażowanie w sprawy mieszkańców innych krajów wiąże się z lojalnością wobec „swoich”, którzy tam przebywają – np. wobec misjonarzy. Konserwatyści kładą nacisk na symbole, które budują wspólnotę, patriotyzm, wartość rodziny, tradycję, szacunek do autorytetów. Wartościami są dla nich lojalność i poświęcenie dla dobra innych. Są zwolennikami zwiększonej presji społecznej: karania dewiantów, nacisku wobec osób, które nie chcą pracować... Sprawiedliwość w ich ujęciu to proporcjonalność (wynagrodzenie powinno być adekwatne do wkładu). Reprezentują drugą skrajność: za bardzo boją się tego, co nowe, nie ulepszają skostniałych instytucji.

Liberałowie są przekonani, że postępują słusznie etycznie, jednak o klęsce wielu ich reform, o tym, że przynosiły skutek odwrotny od zamierzonego, decydował brak troski o kapitał moralny i ujęcia człowieka w obu wymiarach: i jako jednostki, i jako części społeczeństwa. Dopiero poważne uwzględnienie tego drugiego aspektu wprowadza porządek moralny, o czym mówił już Émile Durkheim. Uwolnienie człowieka od wszelkiej presji pozostawia go na pastwę jego złych instynktów, sprawia, że ugruntowuje się postawa egoizmu (nastawienie na realizację swoich potrzeb, a nie dbania również o dobro ogółu).

Dobry znak
Haidt zaczynał jako liberał, z czasem zaczął doceniać moralność konserwatywną. – Ta książka oczywiście nie może być dla nas miarą ani podręcznikiem – powiedział na zakończenie Ks. Biskup – autor wykazuje się ignorancją w zbyt wielu kwestiach: filozofii, antropologii. Nie rozumie etyki budowanej na pojęciu godności osoby ludzkiej. Brakuje mu też pojęcia prawa naturalnego i sumienia. – Biskup podsumował swój wywód także następująco – Jest trochę przykre to, że aby „przebić się” do innej etyki, Haidt musiał jechać aż do Indii. Był tak zaślepiony liberalizmem, że nie dostrzegł tej etyki w kulturze chrześcijańskiej.

Mimo to Ks. Biskup uznaje tę książkę za dobry omen – Dla mnie jest ona znakiem, że coś zmienia się na lepsze: nurty liberalne osiągają swoje dno, a współczesny człowiek zaczyna dostrzegać, że trzeba się od niego odbić.

Marta Kocoń
fot. M. Jarzembowski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor