Kultura 8 Sep 2020 | BR
Międzynarodowy koncert na święto Diecezji – relacja [GALERIA]

fot. Anna Kopeć

6. września w Domu Polskim odbył się polsko-włoski koncert z okazji odpustu diecezjalnego.

Artyści wykonali utwory Vivladiego, Pergolesiego i Henryka Mikołaja Góreckiego. Wystąpiła Dominika Zamara - sopran, dyrygent z Włoch - Gianmario Cavallaro i orkiestra Sinfonietta pod kierownictwem Emiliana Rosiaka. Swoją obecnością zaszczycił muzyków J.E. ks bp dr Jan Tyrawa.

 

J.E. ks. bp dr Jan Tyrawa:

To, co określamy i doświadczamy jako piękno, dobro czy prawda, to są właśnie wartości transcendentne. Nie są nam dane bezpośrednio, za każdym razem doświadczamy piękna, prawdy i dobra, ale zawsze w jakiejś formie zapośredniczającej. Piękno nigdy nie jest doskonałe, takie jest tylko w transcendencji. Piękno jest zapośredniczane m.in. właśnie przez muzykę,  jako coś co nas bezpośrednio uderza i ma swój język. Muzyka pełni właśnie taką funkcję zapośredniczania piękna i tego co z pięknem związane - emocji, zdziwienia, zaskoczenia. Dlatego można powiedzieć że artyści są kapłanami transcendencji. Muzyka nas humanizuje. Dzięki obcowaniu z dobrem, pięknem człowiek sam staje się dobry i piękny.

 

Gianmario Cavallaro, dyrygent z Włoch

Maestro G. Cavallaro i Dominika Zamara

Jestem zachwycony Bydgoszczą, miałem okazję trochę pozwiedzać. To przepiękne miasto i bardzo chciałbym tu powrócić. Jestem zachwycony również orkiestrą, która jest młoda, ale ma duży talent i możliwości rozwoju. Chcę tworzyć nowe projekty i koncerty z wspaniałą sopranistką panią Dominiką Zamarą. Tworzyć coś wspaniałego we Włoszech, w Polsce i na całym świecie.

 

Enrico Bertato, zagraniczny korespondent Tygodnika Bydgoskiego

Jestem menadżerem pani Dominiki Zamary. Organizuję wiele wydarzeń i koncertów we Włoszech i współpracuję z kolegami w Polsce. Koncert był wspaniały, ponieważ w Polsce są wspaniali profesjonaliści. Orkiestra była bardzo młoda, ale zarazem poważna i zmotywowana do grania. Publiczność przyjęła artystów bardzo ciepło.

 

Dominika Zamara, sopranistka

Dominka Zamara

Kocham Bydgoszcz, to jest moje miasto-perełka z piękną architekturą. Cudowne ciepło księdza biskupa, który nas wspiera i kocha muzykę. Natomiast ks. Mateusz Ziemlewski zainspirował mnie do wykonania utworów Henryka Mikołaja Góreckiego, których nigdy dotąd nie śpiewałam. Publiczność przyjęła nas bardzo ciepło. Natomiast jeśli chodzi o porównanie włoskiej i polskiej publiczności to Włosi znają całe 3-godzinne libretto operowe na pamięć. W Polsce nie wiem czy by się to zdarzyło. Tam zwykli ludzie nucą arie operowe. W Polsce ludzie obcują bardziej z popem czy rockiem. We Włoszech ludzie kochają klasykę. Polska jest bardzo emocjonalna i to też jest fajne. Za chwilę wylatuję do Włoch do Katanii, gdzie zaśpiewam Aidę i Stabat Mater. 3 października zaśpiewam ponownie w Polsce na koncercie w Płocku.

 

Emilian Rosiak, orkiestra Sinfonietta

Jestem bardzo dumny z moich przyjaciół - muzyków z orkiestry, którzy wykazali się bardzo wysokim poziomem gry. Osobiście dla mnie był to bardzo emocjonalny koncert. Stabat Mater to utwór mający w sobie wiele dramatyzmu co staraliśmy się przekazać. Każdy utwór ma inne wymagania. Przy jednym należy odzwierciedlić ból i cierpienie a przy innym radość i wesele. Utwór Pergolessiego był utrzymany w smutnym tonie, a zaraz po nim wybrzmiał koncert Vivaldiego G-dur, który jest szybki i żywiołowy. To był spory kontrast. Każdy utwór wymaga od muzyka podejścia emocjonalnego, ale w różny sposób. Literatura muzyczna jest bardzo bogata w różne style i różne nastroje. Razem z solistką ustalałem program i każdy z zagranych dziś utworów jest dla mnie utworem szczególnym. Miałem przyjemność zaaranżować “Ave Maria” i starałem się uwypuklić wszystko co kompozytor chciał przekazać, szczególnie emocjonalnie. Myślę, że publiczność intensywnie słuchała dzisiejszego koncertu. Przykładem tego może być cisza jaka zapadła po III Symfonii Góreckiego. To nie zdarza się aż tak często. Tym większa moja radość, że taka sytuacja miała miejsce.

 

W skład orkiestry wszedł także klawesyn, na którym zagrała Michalina

Klawesyn to instrument historyczny i nietypowy, ale piękny. Na początku nie lubiłam tego instrumentu dlatego, że go nie znałam. Trafiłam jednak na kursy muzyki dawnej, organizowane w Akademii Muzycznej. Tam zobaczyłam klawesyn i się w nim zakochałam. Wcześniej grałam już na organach, a potem dosyć spontanicznie poszłam na klawesyn. Ma on swoją wyjątkową rolę także w orkiestrze.

 

BR

BR Autor

Redaktor