Inne 7 Feb 08:54 | Redaktor
Z Ewangelii na każdy dzień – 7 luty

fot. pixabay

Dzisiejsze czytanie, psalm i Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 7 lutego. (Łk 8, 15) Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

Pierwsze czytanie:

 

(Hbr 13, 1-8)
Bracia: Niech trwa w was braterska miłość. Nie zapominajcie też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. Pamiętajcie o uwięzionych, jakbyście byli sami uwięzieni, i o tych, co cierpią, bo i sami żyjecie w ciele. We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg. Postępowanie wasze niech będzie wolne od zachłanności na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Sam Bóg bowiem powiedział: "Nie opuszczę cię ani nie pozostawię". Śmiało więc możemy mówić: "Pan jest wspomożycielem moim, nie ulęknę się, bo cóż może mi uczynić człowiek?" Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.

Psalm:

 

(Ps 27 (26), 1bcde. 3. 5. 8b-9c)
REFREN: Pan moim światłem i zbawieniem moim

Pan moim światłem i zbawieniem moim,
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia,
przed kim miałbym czuć trwogę?

Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem,
moje serce nie poczuje strachu.
Choćby napadnięto mnie zbrojnie,
nawet wtedy ufność swą zachowam.

W namiocie swoim mnie ukryje
w chwili nieszczęścia,
schowa w głębi przybytku,
na skałę mnie wydźwignie.

Będę szukał oblicza Twego, Panie.
Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy,
nie odtrącaj w gniewie Twego sługi.
Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj.

Aklamacja (Łk 8, 15)
Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

Ewangelia:

 (Mk 6, 14-29)
Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: "Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim". Inni zaś mówili: "To jest Eliasz"; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: "To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał". Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: "Nie wolno ci mieć żony twego brata". A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: "Proś mnie, o co chcesz, a dam ci". Nawet jej przysiągł: "Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa". Ona wyszła i zapytała swą matkę: "O co mam prosić?" Ta odpowiedziała: "O głowę Jana Chrzciciela". Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: "Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela". A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:

 

Komentarz do pierwszego czytania

W Hbr 13 autor udziela praktycznych wskazówek dotyczących życia chrześcijańskich wspólnot. Te napomnienia moralne wypływają z wezwania do „służenia Bogu z czcią i bojaźnią” (Hbr 12,28). Staliśmy się bowiem ludem kapłańskim dzięki ofierze Chrystusa. Służbą jest całe nasze życie; są nią nasze konkretne uczynki miłości.
Po pierwsze autor wzywa do braterskiej miłości (philadelphia), czyli do realizacji „nowego przykazania”(J 13,34), która staje się możliwa dzięki miłości jaką pokochał nas Jezus. Kochanie naszych braci i sióstr jest oddawaniem czci Bogu – ofiara złożona przez Jezusa nie była aktem rytualnym, lecz aktem ofiarnej miłości dokonanym w solidarności z nami. Ta miłość została nazwana „braterską”, ponieważ w Chrystusie staliśmy się synami i córkami Boga – jedną rodziną, którą łączą głębsze więzi niż interes czy nawet przyjaźń. W tej miłości adresaci listu mają nie tyle „trwać”, ile „pozostać”, bo ona już jest między nimi. Taka żarliwa miłość pozostanie nawet wówczas, gdy wszystko inne zostanie zniszczone.
Następnie, za pomocą paraleli autor nawiązuje do gościnności, czyli miłości wobec obcych (philoxenia). Bardzo ceniono tę cnotę w starożytności i wśród chrześcijan. Dla chrześcijan jest ona aktem dobroci i zarazem sposobem przyjmowania samego Pana.
Następne zalecenie dotyczy pamięci o uwięzionych – tych, którzy sami nie mogą do nas przyjść. Często byli to prześladowani chrześcijanie.
Kolejne dotyczy troski o tych, którzy cierpią (lub są torturowani), która ma być tak silna jakby oni sami byli tak źle traktowani, ponieważ wszyscy mamy taką samą, kruchą, naturę.
Następne zalecenie dotyczy sfery seksualności. Zjednoczenie małżonków jest z natury święte i trzeba je pielęgnować. Autor dotyka tu dwóch rozpowszechnionych błędów. W niektórych herezjach np. w gnostycyzmie potępiano małżeństwo – uważano, że wszystko co cielesne jest złe i niegodne ludzi duchowych. Drugi błąd to przyzwolenie na różne formy aktywności seksualnej poza małżeństwem i nie ma znaczenia co czyni się z własnym ciałem.
I wreszcie ostatnie zalecenie dotyczy dóbr materialnych. Pieniądze zdają się być gwarantem szczęścia. Gdy jednak idziemy za ich „syrenim śpiewem”, czynią nas zniewolonymi, nieszczęśliwymi i prowadzą do kolejnych grzechów. Lekarstwem na pożądanie pieniędzy jest zadowalanie się tym, co się ma, ponieważ prawdziwe poczucie bezpieczeństwa opiera się na Bogu, który obiecał, że nigdy nas nie opuści. A więc bądźmy odważni wobec wszelkich niebezpieczeństw.
Autor Listu zachęca do rozpamiętywania przykładu tych, którzy głosili nam Słowo Boże, co pomaga w rozpalaniu własnej żarliwej miłości do Boga. Na tym opiera się kult apostołów, świętych i męczenników wszystkich epok. Ten Jezus, którego głosili nasi poprzednicy, jest Tym samym wszechmocnym Panem i Odkupicielem, który wciąż żyje w Kościele.

Komentarz do psalmu

Tłem Psalmu 27 jest świątynia – schronienie (można tłumaczyć też jako: „tabernakulum”, „namiot”, centrum świata”), gdzie objawia się Pan przez słowo i obecność. Cały utwór przeniknięty jest ufnością pokładaną w Bogu i Jego uwielbieniem.
W pierwszej części psalmu wyłania się z tej ufności niewzruszona pogoda ducha autora. On wie, że Bóg będzie Jego obroną przed wszelkimi niebezpieczeństwami (czas przyszły występuje w pierwszej części utworu).
Druga część psalmu ukazuje autora przeżywającego konkretne trudności (czas teraźniejszy). W takich sytuacjach każdy czuje się niepewnie i zadaje sobie pytanie: „Czy Bóg o mnie pamięta?”. Wielkość autora psalmu polega na tym, że on nadal ufa Bogu, nawet bardziej niż swoim ukochanym rodzicom i gorąco błaga o Jego pomoc. Prosi o Boże prowadzenie, zdaje się na Niego, bo sam w swojej pokorze wie, że może pójść „krzywą ścieżką” i źle rozwiązywać swoje trudności. Na akt wiary, pokorę, męstwo, odwagę i cierpliwość Bóg odpowiada obietnicą swojego rychłego przyjścia. Widzimy obraz Pana czułego, współczującego, ojcowskiego i zarazem macierzyńskiego.
W Psalmie 27 w istocie chodzi o odnalezienie Pana: „Będę szukał oblicza Twego, Panie”. Autor na modlitwie pragnie zaznać bliskości Boga. Każdy z nas w czasie modlitwy otrzymuje łaskę zbliżenia się do „Oblicza Boga”, którego w wieczności ujrzymy „twarzą w twarz” (1Kor 13,12).

Komentarz do Ewangelii

Czytany dzisiaj fragment Ewangelii brzmi jak nagłówki artykułów w prasie zredagowane przez dziennikarzy o różnych poglądach. Mieszkańcy Nazaretu już Jezusa zaklasyfikowali. Wielu ludzi uważało Jezusa za proroka równego Mojżeszowi. Inni utożsamiali Go z Eliaszem (por. Ml 3,23). Tetrarcha Herod uważał Jezusa za zmartwychwstałego Jana Chrzciciela – słyszał o tym, że zmartwychwstali będą mieli niezwykłe moce.
Z narracji św. Marka można wyczytać, o kim myśleli pierwsi chrześcijanie, kiedy była mowa o zmartwychwstaniu. Myśleli o Jezusie! Aby zrozumieć Jezusa, trzeba wyjść od Jego zmartwychwstania.
Dalsze opowiadanie przedstawia śmierć Jana Chrzciciela. Głoszenie przez niego nauki zakończyło się więzieniem i śmiercią, co też świadczyło o tym, że Jego zapowiedź dotycząca Jezusa nie została przyjęta. Jezus idzie tą samą drogą. Ciąży już nad Nim wyrok śmierci. Ewangelista, opowiadając o śmierci Jana wskazuje, że zapowiada ona śmierć Jezusa. Św. Marek pokazał krótko, co stanowi chrześcijańskie przesłanie: głosi ono śmierć Jezusa (jej symbolem jest śmierć Jana), Jego zmartwychwstanie i konieczność nawrócenia.

Komentarze zostały przygotowany przez dr Elżbietę Marek

źródło: mateusz.pl

  (Łk 8, 15)
Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

Módlmy się.

(Ps 27 (26), 1bcde)
Pan moim światłem i zbawieniem moim

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor