Inne 20 Sep 2015 | Redaktor
Jonasz, Prorok

Jonasz i ja, o świętości inaczej Zapisane w Biblii historie o Bogu i człowieku są natchnione i ciągle trwają. Nie są historiami sprzed tysięcy lat. Dzieją się dzisiaj. Tak jest i z historią Jonasza. Warto przeczytać i przemodlić Księgę Jonasza, aby uwierzyć, że miasto łajdaków może zamienić się w miasto świętych. Mogę tam odnaleźć siebie z moją historią życia, z moim niedowiarstwem, z moim buntem. Historia Jonasza pomaga także uznać, że jeszcze nie jestem święty i uczy jak odrzucić swój grzech bez odrzucania siebie. Przypomina, że Bóg daje mi "licencję" na czas wychodzenia z moich słabości i że ja również powinienem dać czas sobie i innym.

Uciekanie przed Bogiem To prawdziwy paradoks. Droga do świętości zaczyna się od ucieczki przed Bogiem. Jonasz, gdy usłyszał, czego chce od niego Bóg, postanowił ratować się ucieczką. To, czego oczekuje Jahwe, wydaje mu się bezsensowne. Dlaczego ma się udać do Niniwy? Dlaczego ma być dobry dla łajdaków? Dlaczego ma się nimi przejmować? Dlaczego mają zakłócać jego spokojne życie? Dlaczego... dlaczego...? Przecież i tak się nie zmienią. Woli raczej wyjechać. Można sobie wyobrazić przeżycia Jonasza i jego walkę. Aby zagłuszyć wołanie Boga, ucieka od Niego - do Tarszisz.

Czy w moim życiu nie jest podobnie? Czy słyszę Boga? Czy to, co mówi do mnie, ma jakieś znaczenie? A może uciekam jak Jonasz. Czy jestem przekonany, że w życiu warto być dobrym? Jonasz miał swoje Tarszisz, w którym próbował ukryć się przed Bogiem i "tymi" z Niniwy. Czy i ja nie odszedłem "daleko od Boga", czy nie uciekam od ludzi? Co jest moim "Tarszisz", w którym się chowam, uciekam przed zaangażowaniem w życie?

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor