Ewangelia na każdy dzień (7 lipiec)
fot. pixabay
Dzisiejsze czytanie, psalm i Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 7 lipca. (Mt 9,12b.13b) Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Inne z kategorii
Z Ewangelii na każdy dzień - 23 listopad
Z Ewangelii na każdy dzień - 22 listopad
Pierwsze czytanie:
(Rdz 23,1-4.19.24,1-8.10.48.59.62-67)
Sara doczekała się stu dwudziestu siedmiu lat życia. Zmarła ona w Kiriat-Arba, czyli w Hebronie, w kraju Kanaan. Abraham rozpoczął więc obrzędową żałobę nad Sara, aby ją opłakać. A potem powstawszy odszedł od swej zmarłej i zwrócił się do Chetytów z taką prośbą: „Choć mieszkam wśród was jako przybysz, sprzedajcie mi tu u was grób na własność, abym mógł pochować moją zmarłą”. Tak przeto Abraham pochował swoją żonę Sarę w pieczarze na polu zwanym Makpela, w pobliżu Mamre, czyli Hebronu, w kraju Kanaan. Abraham zestarzał się i doszedł do podeszłego wieku, a Bóg mu we wszystkim błogosławił. I rzekł Abraham do swego sługi, który piastował w jego rodzinie godność zarządcy całej posiadłości: „Połóż mi twą rękę pod biodro, bo chcę, żebyś mi przysiągł na Pana, Boga nieba i ziemi, że nie weźmiesz dla mego syna Izaaka żony spośród kobiet Kanaanu, w którym mieszkam, ale że pójdziesz do kraju mego rodzinnego i wybierzesz żonę dla mego syna Izaaka”. Odpowiedział mu sługa: „A gdyby taka kobieta nie zechciała przyjść ze mną do tego kraju, czy mogę wtedy zaprowadzić twego syna do kraju, z którego pochodzisz?” Rzekł do niego Abraham: „Nie czyń tego nigdy, abyś miał tam wracać z moim synem. Pan, Bóg niebios, który mnie wywiódł z domu mego ojca i z mego kraju rodzinnego, który mi uroczyście obiecał: "Potomstwu twemu dam ten kraj", On pośle swego anioła przed tobą; znajdziesz tam żonę dla mego syna. A gdyby owa kobieta nie chciała przyjść z tobą, wtedy jesteś zwolniony z przysięgi; byłeś tylko z synem moim tam nie wracał”. Sługa ów zabrał z sobą dziesięć wielbłądów oraz kosztowności swego pana i wyruszył do Aram-Naharaim. Tam sługa Abrahama wziął jego bratanicę Rebekę za żonę dla jego syna. Wyprawili więc Rebekę i jej piastunkę ze sługą Abrahama i jego ludźmi. Izaak, który naówczas mieszkał w Negebie, właśnie wracał od studni Lachaj-Roj; wyszedł bowiem pogrążony w smutku na pole przed wieczorem. Podniósłszy oczy ujrzał zbliżające się wielbłądy. Gdy zaś Rebeka podniosła oczy, spostrzegła Izaaka, szybko zsiadła z wielbłąda i spytała sługi: „Kto to jest ten mężczyzna, który idzie ku nam przez pole?” Sługa odpowiedział : „To mój pan”. Wtedy Rebeka wzięła zasłonę i zakryła twarz. Kiedy sługa opowiedział Izaakowi o wszystkim, czego dokonał, Izaak wprowadził Rebekę do namiotu Sary, swej matki. Wziąwszy Rebekę za żonę, Izaak miłował ją, bo była mu pociechą po matce.
Psalm:
(Ps 106,1-5)
REFREN: Nasz Pan jest dobry: chwalcie Go na wieki
Chwalcie Pana, bo jest dobry,
bo na wieki trwa Jego łaska.
Któż wysławi potężne dzieła Pana
i rozgłosi całą Jego chwałę.
Szczęśliwi, którzy strzegą przykazań
i sprawiedliwie postępują w każdym czasie.
Pamiętaj o nas, Panie,
gdyż upodobałeś sobie w swym ludzie.
Przyjdź nam z pomocą,
abyśmy ujrzeli szczęście Twych wybranych,
cieszyli się radością Twego ludu,
chlubili się razem z Twym dziedzictwem.
Aklamacja (Mt 9,12b.13b)
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Ewangelia:
(Mt 9,9-13)
Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to faryzeusze, mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” On, usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary". Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.
Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:
Komentarz do pierwszego czytania
„Twojemu potomstwu oddaję właśnie tę ziemię” (Rdz 12, 7); „Cały ten kraj, który widzisz, daję tobie i twemu potomstwu na zawsze” (Rdz 13, 15); „Ja jestem Pan, który ciebie wywiodłem z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność” (Rdz 15, 7). Dopiero w dzisiejszym czytaniu spełnia się obietnica, jaką trzykrotnie złożył Bóg Abrahamowi. Jak się spełnia? Dość… skromnie: Ziemią Obiecaną, która rzeczywiście dostaje się w ręce Abrahama, jest… cmentarz, na którym pochowa swoją żonę; i to cmentarz nie otrzymany, ale rozmyślnie nabyty za uczciwą cenę (zob. Rdz 23, 5-18). Jak skomentuje to autor Listu do Hebrajczyków: „Abraham oczekiwał miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg. (…) W wierze [zmarł on i jego żona], nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i witali, uznawszy siebie za obcych i gości tej ziemi” (por. 11, 10. 13). Podziwiajmy więc Abrahama jako „ojca wiary” (por. Rz 4, 16n), w której nie liczy się ludzkie „ja”, któremu coś się spełnia, ale Boże „Ty”, któremu „ja” zawierza się całkowicie i na przepadłe. Czy aby nie przypomina to nam przymierza małżeńskiego, zainagurowanego pytaniem: „Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?”? Tu także liczy się związek, a nie okoliczności, zawiązany „węzeł” małżeński (vinculum), a nie „więź” małżeńska, która będzie miała swoje naprężenia i rozprężenia. W tym kluczu patrząc, znamienne jest, że Abraham, po zadbaniu o pochówek żony, natychmiast troszczy się o żonę dla syna oraz o ich osadzenie we wciąż nieposiadanej Ziemi Obiecanej. Wstąpmy dzisiaj do serca Abrahama, które pragnie wprowadzić to młode małżeństwo w nurt wiary w Boga Obietnicy.
Komentarz do psalmu
Po tych kilku dniach spędzonych modlitewnie z Abrahamem, być może dojrzała już w nas myśl o tym, że prawdziwą Ziemią Obiecaną staje się dla niego stopniowo sam Bóg – pragnie On zameldować i zadomowić Abrahama w sobie, lecz to zakłada przebycie przezeń pewnej drogi serca, drogi wiary. Odczytywany w tym kontekście aktualny psalm, zdaje się to potwierdzać, gdy całkiem jednoznacznie odwołuje się do upodobania Pana w swym ludzie (pierwsza zwrotka) – w Jego wybranych (trzecia zwrotka). Widzimy, jak potomstwo Abrahama – rozrośnięte do rangi całego narodu – uczestniczy skutecznie w jego wierze. Co więcej, okazuje się, że nie tylko Bóg ma być Ziemią Obiecaną dla Abrahama i jego potomków, lecz także oni sami stanowią swoistą Ziemię Obiecaną dla Boga. Stanie się to tym wyraźniejsze, gdy spojrzymy na dzisiejszy psalm w całości: przekonamy się wówczas, że liturgia podejmuje tylko jego pierwszą, chwalebną część (zob. ww. 1-5), która stanowi wstęp do znacznie dłuższej części pokutnej (zob. ww. 6-46), przywołującej całą gamę grzechów narodu, a zakończonej modlitwą przebłagania i uwielbienia (zob. ww. 47n). Istotnie, zawarty w tych dwóch częściach ból Izraelitów dotyczy nie tyle utraconego faktycznie terytorium Ziemi Obiecanej, ile postradanej relacji z Bogiem Obietnicy.
Komentarz do Ewangelii
Jezus – „Pan, który widzi” (Rdz 22, 14) serce Abrahama; serca przedwczorajszych uczniów małej wiary (oligopistoi); serca bohaterów wczorajszej sceny moralnego i fizycznego uzdrowienia paralityka – dzisiaj ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej. Zatrzymajmy się przy tym zdaniu, bacznie śledząc jego sekwencję. Kogo widzi Jezus i w jakiej kolejności? Najpierw, człowieka w ogóle; następnie, imię, które ukonkretnia osobę; wreszcie, pozycję jego ciała oraz jego życiowe zajęcie, sugerujące także kondycję serca: siedzącego na komorze celnej – jakoś więc zastygłego (zapieczonego) w profesji, która oznaczała w tamtych okolicznościach współudział w złu. (Na marginesie, wyjaśnijmy, że kategoria współudziału w złu ma dwie strony: materialną, czyli wykonywanie jakiejś czynności, bez której zło by się nie dokonało, oraz formalną, czyli intencjonalną aprobatę dla tego zła; podczas gdy formalny współudział jest zawsze niegodziwy, bo korumpuje serce, jego wariant materialny bywa w jakimś stopniu dopuszczalny, a nieraz wręcz nieunikniony. A zatem, Mateusz z pewnością współuczestniczył w złu materialnie – bo kolaborował z okupantem, pobierając od rodaków podatki dla Rzymu; czy jednak oznaczało to także jego formalną zgodę na taki stan rzeczy, nie wiemy). Skontrastujmy to spojrzenie Pana ze wzrokiem faryzeuszów: w ich oczach, zawód, czyli zewnętrzne czyny Mateusza – podobnie do jego gości: celników i grzeszników – całkowicie przesłania zarówno ich imiona (= podmiotowość), jak i samo ich człowieczeństwo (= godność). Tymczasem, oczy Jezusa zdradzają pragnienie, by Mateusz oraz inni celnicy i grzesznicy wstali i poszli za Nim, niejako przesiedli się z ich dosłownych i przenośnych komór celnych do, zapewne, eucharystycznego stołu Jego i Jego uczniów. Dla faryzeuszów, Mateusz, celnicy i grzesznicy mogą zgnić.
Komentarze zostały przygotowane przez ks. Błażeja Węgrzyna
źródło: mateusz.pl
(Mt 9,12b.13b)
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Módlmy się.
(Mt 9,12b.13b)
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.
Red.