Inne 3 Sep 06:07 | Redaktor
Ewangelia na każdy dzień (3 wrzesień)

fot. pixabay

Dzisiejsze czytanie, psalm i Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 3 września. (Ef 1, 17-18) Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.

Brak opisu.

Pierwsze czytanie:

(Jr 20, 7-9)

Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: "Gwałt i ruina!» Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, żarzący się w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.

Psalm:

(Ps 63 (62), 2. 3-4. 5-6. 8-9)
REFREN: Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza

Boże, mój Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą
jak zeschła ziemia łaknąca wody.

Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
Twoja łaska jest cenniejsza od życia,
więc sławić Cię będą moje wargi.

Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami.

Bo stałeś się dla mnie pomocą
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:
Do Ciebie lgnie moja dusza,
prawica Twoja mnie wspiera.

Drugie czytanie:

(Rz 12, 1-2)
Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe.


Aklamacja (Ef 1, 17-18)
Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.

Ewangelia:

 (Mt 16, 21-27)
Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie". Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku". Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: "Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania".

Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:

 

Komentarz do pierwszego czytania

Cierpienie w imię Miłości.
Prorok Jeremiasz jest chyba jednym z najlepszych biblijnych nauczycieli miłości, która ze współczesnej perspektywy może wydawać się niesłusznie toksyczną – z perspektywy Bożej natomiast, naznaczona była mistycyzmem i nie można jej pokonać. Płonący w Jeremiaszu ogień trawił go tak silnie, że pomimo chęci ucieczki i zapomnienia, nigdy nie zdołał on go w sobie ugasić. Prorok zwracał się do Boga słowami zakochanego, mówiąc o uwiedzeniu, ujarzmieniu i przezwyciężeniu. Dlaczego zatem wojował ze swą miłością i targającymi nim uczuciami? Bo wiedział, że jego los jest losem męczennika. W obliczu wielkiej narodowej tragedii, którą była niewola babilońska i destrukcja Jerozolimy w 586 r. przed Chr. nie miał on dla swoich ziomków żadnych słów pocieszenia – z jego ust wydobywały się jedynie frazy pełne trwogi. Dlatego żył ze świadomością społecznej nienawiści, był wyszydzany, więziony i w końcu skazany na opuszczenie swojej ziemi i ucieczkę do Egiptu. Wyryte w jego sercu Imię Boga stało się źródłem ludzkiego cierpienia, z jednej strony, z drugiej jednak – nadludzką wręcz rozkoszą płynącą z niepokonanej Miłości na wieki.

 

Komentarz do psalmu

Lament nadziei.
W wersji liturgicznej Ps 63 może wydawać się jedynie pieśnią pełną tęsknoty i zachwytu. Tymczasem okoliczności, na które wskazuje w. 63,1 przywołują jednoznacznie fatalne położenie psalmisty utożsamianego z Dawidem, który krył się na Pustyni Judzkiej przed oprawcami. Podobnie do Jeremiasza, podmiot liryczny wypowiada słowa pełne zachwytu przemieszanego jednak z tęsknotą. Tęskni za świątynią (w czasach Dawida jeszcze nieistniejącą, więc trudno jednoznacznie przypisywać mu autorstwo psalmu), która jest widocznym znakiem Bożej potęgi. Oddalenie nie umniejsza jednak jego zachwytu podsycanego miłością – pomimo prześladowań.

 

Komentarz do drugiego czytania

Miłosna przemiana umysłu.
Bezsprzecznie rola, jaką umysł odgrywa w życiu chrześcijańskim, jest dla Pawła z Tarsu ogromnie ważna. W niezwykle treściwych dwóch wersach Listu do Rzymian apostoł zawarł całe mnóstwo zdroworozsądkowych treści. Pierwszy z nich słusznie wydaje się zakorzeniony w systemie ofiarniczym, ale rozumianym w odmiennych kategoriach niż żydowski. Kluczem tu jest nie tyle sama ofiara, ile sposób jej składania, który określony został przymiotnikiem logikos – rozumny, logiczny, przemyślany, czyli, na miarę odgrywanej we wspólnocie roli i możliwości. Co ciekawe, jest to jedyne miejsce, w którym autor posłużył się tym słowem. W drugim z wersów mówi się wprost o metamorfozie, czyli przemianie umysłu na taki, który nieustannie rozeznaje, co jest Boże, a co światowe. Logika zatem, o której mowa wcześniej, jest o tyle słuszna, o ile osadzona jest na Bogu.

 

Komentarz do Ewangelii

Niepojęta droga.
Niejeden znajdując się w sytuacji uczniów Jezusa, którą relacjonuje Mateusz, poczułoby się zagubiony. Na galilejskim etapie ich wspólnej wędrówki i formacji apostołów dzieje się tak wiele: pod Cezareą Filipową Jezus zapowiada Piotrowi, że stanie się opoką Kościoła (czymże on miałby być?), by zaraz potem wskazać mu jego miejsce, gdy sprzeciwia się on wizji cierpienia ukochanego Mesjasza; niewiele później ukazuje się uczniom w swojej Boskiej nieskazitelności – przemieniony na wysokiej górze, w towarzystwie Mojżesza i Eliasza. W to wszystko, w drogę pełną cudów i znaków, rozmów i nauk, wpisują się gorzkie słowa Jezusa o losie jego najbliższych towarzyszy. Nie będzie on związany z przywilejami, wygodami i ogólnoludzkim podziwem, ale z przeciwnościami, stawianiem czoła temu, co On sam nazywa krzyżem, choć apostołowie o krzyżu nic jeszcze nie wiedzieli. Jak musiały one pobrzmiewać w ich uszach? Niezwykle gorsząco – przecież ukrzyżowanie było karą przeznaczoną dla najgorszej maści złoczyńców i to szafowaną wyłącznie przez Rzymian. Dlaczego więc mają się zmagać z takim losem? Czyżby mieli wziąć udział w nieudanym przewrocie politycznym? Jeszcze nie wiedzą, choć Jezus daje im jasno do zrozumienia, że ich nagroda wykracza poza ten świat, a nawet daje wgląd w tę rzeczywistość na górze Tabor. Czyż nie często czujemy się równie skonfundowani, gdy medytujemy gorzko-słodkie słowa Ewangelii?

Komentarze zostały przygotowane przez dr hab. Annę Rambiert - Kwaśniewską

źródło: mateusz.pl

 

 (Ef 1, 17-18)
Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.

Módlmy się.

 (Ef 1, 17-18)
Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem

Red.

 

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor