Inne 5 Oct 2021 | Redaktor
Ewangelia na dziś (05.10)

fot. pixabay

Dzisiejsze czytanie, psalm i Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 5 października. (Łk 11, 28) Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je wiernie.

Pierwsze czytanie:

(Jon 3, 1-10)
Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: "Wstań, idź do wielkiego miasta Niniwy i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam". Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział. Niniwa była miastem bardzo rozległym, na trzy dni drogi. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: "Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona». I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i od największego do najmniejszego oblekli się w wory. Doszła ta sprawa do króla Niniwy. Wstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Z rozkazu króla i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie, co następuje: "Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Niech ludzie i zwierzęta obloką się w wory i niech żarliwie wołają do Boga. Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?" Zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.

 

Psalm:

(Ps 130 (129), 1-2. 3-4. 7bc-8)
REFREN: Gdy grzechy wspomnisz, któż się z nas ostoi?

Z głębokości wołam do Ciebie, Panie,
Panie, wysłuchaj głosu mego.
Nachyl Twe ucho
na głos mojego błagania.

Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia,
aby ze czcią Ci służono.

U Pana jest bowiem łaska,
u Niego obfite odkupienie.
On odkupi Izraela
ze wszystkich jego grzechów.

Aklamacja (Łk 11, 28)
Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je wiernie.

 

Ewangelia:

(Łk 10, 38-42)
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: "Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła". A Pan jej odpowiedział: "Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona".

 

Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:

Komentarz do pierwszego czytania:

Pogodzony w końcu z Bogiem Prorok Jonasz słyszy raz jeszcze: „Idź do Niniwy, głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Zwróćmy uwagę na dwa motywy przewodnie.
Pierwszy: ile musiało się wydarzyć, aby Boże Słowo nie wróciło puste do swego Źródła. Burza na morzu, uświadomienie i otwarcie się pogańskich marynarzy na istnienie „Pana lądów i mórz”, ratunek dla Jonasza od zatracenia za sprzeniewierzenie się Bogu – wszystko to zdarzyło się z miłosierdzia dla Niniwy.
Drugi motyw: Bóg mówi wyraźnie, byśmy czynili to, co On nam zleca. Przekładając te słowa na misję Kościoła w świecie, oznacza to chrzest i nauczanie czyli głoszenie Słowa Bożego. Słowo Boże jest niezmienne. Co Bóg polecił, tego człowiek niech nie zmienia. Zauważmy też, że gdy Jonasz zaczął wykonywać dokładnie to, co polecił mu Bóg, nawet nie doszedł do końca miasta, a Niniwa już się nawróciła. Stał się cud.
Czy dzisiaj, idąc za przykładem króla Niniwy, nie powinniśmy wołać: Niechaj każdy się odwróci od swego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się zwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, i nie zginiemy?”

 

Komentarz do psalmu:

Psalm ten w swojej formule należy do tak zwanych psalmów pokutnych. Przedstawia stan człowieka „z przeszłością”, świadomego swojej grzeszności, szukającego przebaczenia i pocieszenia. Podobny jest w tym do Psalmu 51.
Święty Alfons Liguori poznał, że trzy sprawy trzymają nas w lęku przed śmiercią i przed Bogiem: przywiązanie do ludzi i świata, wyrzuty sumienia i niepewność zbawienia. Psalm 130, tak jak i inne psalmy pokutne, jest Bożą modlitewną pomocą na te lęki. Odrzucając Wolę Bożą i miłość swego Stwórcy, człowiek postawił na własną wolę. Jakże kruchy to lód, po którym stąpamy. Bóg jest niezmienny w swej miłości do stworzenia. Z niej przecież powołał nas do istnienia. Człowiek zaś w swej naturze skażonej grzechem pierworodnym jest boleśnie i przewidywalnie zmienny, tak jak zmienna jest jego wola. Mimo odwiecznych starań Ojca, aby przywrócić nas do Siebie, upieramy się często przy swoich planach, szukając szczęścia poza Nim. Czemu więc, gdy zbliżamy się do Boga, nasza podświadomość nie pozwala nam w pokoju i miłości iść na to spotkanie? Czego się boimy? Czemu czasami sami się potępiamy?
Lekarstwem duchowym na tę przypadłość jest ufność w Boże Miłosierdzie, pokorna skrucha i determinacja. Jeśli nie Bóg, to kto lub co? Zróbmy sobie listę naszych lęków i zanieśmy je do stóp ukrzyżowanego Chrystusa. Panie, to mój kamień młyński, mój węzeł. Przez niego nie potrafię otworzyć się na Ciebie, nie potrafię Cię pokochać, bo się Ciebie boję. Przetnij ten węzeł, aby dusza moja wzleciała do Ciebie. Przyjdż Panie, dusza moja pragnie Ciebie jak straż poranka.
Jeśli tego szczerze pragniesz, Jezus nie pozostawi Cię bez odpowiedzi. Tylko nasłuchuj Go i patrz, co się wokół Ciebie dzieje.

 

Komentarz do Ewangelii:

Jakże krótka jest ta historia ewangeliczna, a jak pełna treści. Na pierwszy rzut oka pojawia się dylemat: czy ważniejsza jest modlitwa czy praca. Czy lepiej żyć jak Marta, czy jak Maria?
Jezus przez trzydzieści lat, zanim wyruszył na szlak głoszenia Dobrej Nowiny, uświęcał codzienność. Jako dziecko spełniał dziecięce posługi, jako młody meżczyzna pomagał świętemu Józefowi, aby na koniec, po śmierci swego ziemskiego Opiekuna, jakiś czas utrzymać siebie i swoją Matkę. Przez te wszystkie lata nie dokonywał cudownego rozmnażania chleba, aby Matka nie śleńczała przy żarnach i piecu, nie łowił ryb ze złotymi monetami, aby Józef nie pracował w pocie czoła na utrzymanie Świętej Rodziny. Był jak my w człowieczeństwie, ale bez grzechu. Dał nam przykład uświęcania się przez pracę, przez wypełnianie codziennych obowiązków stanu, przez duchowy kontakt z Bogiem-Ojcem, przez obecność w świątyni. Nie był rewolucjonistą realizującym jakąś utopię. Stał się jednym z nas, uniżył się w swej boskości, odczuł na własnej skórze głód i chłód, aby teraz być z nami w każdej chwili naszego życia i wspierać nas łaską. Zachęcał do heroizmu, aby z miłości Boga i bliźniego połączyć pracę i modlitwę w jedno.
Scena, którą opisuje dzisiejsza Ewangelia, dotyka wielu spraw i dylematów człowieka wierzącego, różnych stanów i zawodów. Jej materia jest niezwykle delikatna, a odpowiedź na postawione na początku pytanie jest niejednoznaczna. Ktoś powie: Chrystus był też Bogiem, my nie. Matka Boża była bez grzechu pierworodnego poczęta, my nie. Więc czego można od nas oczekiwać? Życia w Woli Bożej. Z tej Woli powinno pochodzić nasze powołanie, wybór stanu, nasz zawód, wybór małżonka czy ilość dzieci. Czy tak jest w naszym życiu? Jeśli tak, to wszystko jest jasne i nie trzeba dalej kontynuować tych rozważań. Jeśli nie, to stąpamy po polu minowym ludzkich utrapień. I tu mamy niezliczoną ilość ich możliwości. Która, które nas dotyczą? Czy tak naprawdę znamy prawdę o sobie? Czy chcemy ją poznać? Bo może dlatego uciekamy w pracę, w religijność, ponieważ nie akceptujemy siebie, swego życia, drugiego człowieka, którego wybraliśmy na małżonka, bo może maskujemy swoje wady pobożnością lub pracowitością, by nie powiedzieć – dewocyjnością czy pracoholizmem.
Chrystus patrzy w serce i intencje. Jeśli nie zdobędziemy się na heroizm stanięcia w prawdzie, w pokorze, ze skruszonym sercem przed naszym Ojcem i Panem, nigdy nie odpowiemy sobie uczciwie na żadne newralgiczne pytania.
Pan Jezus przed każdą ważną decyzją, czy to przed rozpoczęciem publicznego nauczania, wyborem Apostołów, czy swoją Męką, zawsze modlił się lub pościł. Często spędzał noce lub wstawał wcześniej, gdy inni jeszcze spali, na modlitewne spotkanie z Ojcem. Czy my, na codzień, staramy się zawsze być w stanie łaski uświęcającej, czy modlimy się lub pościmy przed podjęciem ważnych decyzji? A tak generalnie, czy staramy się kochać Boga ze wszystkich sił? Gdy tak będziemy żyć, wszystko będzie nam przydane. Gdy Bóg na pierwszym miejscu, wszystko inne na swoim miejscu. Jeśli tak naprawdę chcemy być uczniami Chrystusa, to musimy wziąć swój krzyż i iść za Nim. Posłuszeństwo Bogu, a w ślad za tym i swemu powołaniu, jest nadrzędne. Prośmy świętą Faustynę o pomoc na tej drodze.

Komentarze zostały przygotowane przez Andrzeja Kowalskiego

źródło: mateusz.pl

 

(Łk 11, 28)
Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je wiernie.

Módlmy się.

 Panie mów bo sługa Twój słucha. Amen

Red.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor