Felieton 5 Dec 2018 | Redaktor
Trzy dni błogosławionego głodu

Medytacje ewangeliczne z dnia 5 grudnia 2018 r., Środa

Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: „Żal Mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Na to rzekli Mu uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić takie mnóstwo?” Jezus zapytał ich: „Ile macie chlebów?” Odpowiedzieli: „Siedem i parę rybek”. Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął te siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. (Mt 15,29-37)

Te trzy dni głodu są bardzo znamienne. Czyż nie może to być odniesieniem do trzech dni Jezusa, którego nie było, po ukrzyżowaniu? Trzy dni wielkiego głodu Pana. Zadziwienia i szoku. Po zobaczeniu śmierci Syna Boga, gdy w duszach zaczynało się rozumienie tego, co się stało, choć jeszcze bardzo niejasne.

Te trzy dni braku Jezusa, to trzy dni głodu. Wiele osób przechodzi doświadczenie ciemnej nocy uczuć, potem ciemnej nocy duszy. Gdy Jezus Chrystus pozostaje zasłonięty przed uczuciami, przed duszą. Każdy z nas jest na tej drodze. Każdy ma swoje trzy dni głodu, ale zobaczmy co realnie dzieje się podczas owych trzech dni, które oczywiście niekiedy trwają przez całe miesiące: "ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą." I wielbią Boga. To znaczy że trzy dni, jakkolwiek długie by nie były, są naszym uzdrowieniem, są oczyszczeniem duchowym, wypaleniem tego, co musi być wypalone. To wszystko nas nie osłabia, ale nas wzmacnia i naprawdę czystym sercem, czyli sercem uzdrowionym możemy wielbić Boga.

Wtedy otrzymujemy pokarm prawdziwy, cudowny bo jesteśmy w stanie przyjąć jego smak, a jest to smak nadprzyrodzony, którego nie rozpoznalibyśmy nieoczyszczonym sercem.

Nikt z ludzi nie ma tego pokarmu, ale sam Bóg Go dla nas rozmnaża, a jest to Eucharystia.

Żaden z uczniów Chrystusa nie jest w stanie nakarmić tłumu, ani nawet jednej osoby, tym co ma, bo co niby ma? Dokładnie to samo co ta osoba. Ale jeden drugiemu może przynosić sobie nawzajem pokarm od Chrystusa, to jest miłość. Miłość zawsze dzielona jest ze swej natury rozmnażana.

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu

Ave Maryja

Kasia Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor