Felieton 8 Jan 2019 | Redaktor
Świadectwo wiary czeskiej intelektualistki

"Dobro nie jest słabe, ponieważ jest powolne.

Działa pomału, ponieważ nie można zwalczyć zła złem."

                                                                      Růžena Vacková

W powszechnej opinii Polaków o Czechach utarło się przekonanie, że naród czeski to po pierwsze naród sympatycznych i zabawnych lekkoduchów, ale niestety o tchórzliwej naturze, a po drugie Czesi znani są ze swojego głębokiego sceptycyzmu wobec religii, zwłaszcza katolicyzmu . Przykładem postaci łamiącej to stereotypowe myślenie o Czechach, jest postać Růženy Vackovej - Czeszki, z której dumny może być nie tylko naród czeski ale również każdy katolik.

Jedne studia jej nie wystarczały

Bohaterka artykułu urodziła się w 1901 roku, po maturze studiowała na Uniwersytecie Karola w Pradze, gdzie studiowała jednocześnie archeologię, filozofię, historię sztuki i estetykę. Po pięciu latach studiów wyjechała na stypendium do Niemieckiego Instytutu Archeologii w Rzymie. Kolejnym krokiem w jej naukowej karierze było przedstawienie rozprawy habilitacyjnej, dzięki której została docentką wspomnianego Uniwersytetu Karola w Pradze.

W tym czasie, choć poświęcała się przede wszystkim wybranym zagadnieniom naukowym, to była również aktywna w życiu intelektualnym międzywojennej Pragi. Bywała widywana w kręgach zarówno czeskich komunistów, centroprawicowców jak i w środowiskach inteligencji katolickiej. Mimo, że w ówczesnych Czechach panował trend poglądów, stopniowo jednak zawężało się pole jej znajomych do środowisk intelektualnych, którym z lewicowym duchem tamtych dni nie było po drodze.

Fakty nazywane po imieniu

Jako osoba bardzo aktywna na wielu płaszczyznach zaczęła między innymi pisać do dwutygodnika katolickich intelektualistów "Tak". Vackovą niepokoiły fascynacje czeskiego społeczeństwa Związkiem Radzieckim. Według niej poglądy lewicowe były płytkie i nie oferowały niczego wartościowego. Swojej niechęci do panującego w Czechach trendu dała upust w artykule pt.: "W czym upatrujemy bolszewizacji czeskiej kultury", w którym, jak przytacza Mariusz Surosz, biograf Vackovej, pisała:

"[...] dlaczego obecnie ta tak zwana bolszewizacja ma tak uwodzące intelektualistów niebieskie oczy? Głównie dlatego, że nie wymaga mózgu i ducha".

Czeska intelektualistka krytykowała skrajny materializm, który stał się towarem eksportowym radzieckich towarzyszy.

Druga połowa lat trzydziestych to rosnące zagrożenie ze strony Niemiec, które bardzo szybko i realnie oceniała Vackowa pisząc:

"Narodowym posłaniem Niemców jest narzucać swoją wolę jako wolę absolutnie najlepszą: kiedyś swoje tezy protestanckie, potem marksistowskie, a teraz tezy narodowo-socjalistyczne. A wszystkie tezy jako poglądy uzasadniają ich rządy. [...] Chcę tylko powiedzieć, że jakikolwiek związek choćby z niemieckim nacjonalizmem oznaczałby teraz skorumpowanie czeskiego ducha".

W 1939 roku nie kryła swojego rozczarowania postawą prezydenta Edvarda Benesa, który oddał Niemcom kraj bez walki. Podczas wojny za działalność w czeskim ruchu oporu aresztowany został jej brat Vladimir Vacek, rok później aresztowany został również jej szwagier - Serb z Bośni - Alexander Gjurica, obaj zostali przez Niemców zabici. Vackova początkowo pisywała artykuły o tematyce kulturalnej do jednej z gazet, w której Niemcy nie ingerowali w treści bliskie jej zainteresowaniom. Kiedy jednak w 1942 roku, również dział poświęcony kulturze otrzymał zadanie sławienie niemieckiej władzy, Vackowa odmówiła dalszej współpracy, pomimo to za niemiecką inspiracją zamieszczony został proniemiecki tekst, podpisany w taki sposób, że wskazywał on na Vackovą, jako jego autorkę. Po wojnie Vacková musiała się z tego tekstu wytłumaczyć przed stosowną komisją badającą współpracę Czechów z okupantem.

Ruch oporu i pierwsze aresztowanie

Trudno powiedzieć dokładnie od kiedy rozpoczęła współpracę z ruchem oporu, natomiast wiemy na pewno, że była łączniczką, przenosiła radiostację i użyczała swojego mieszkania podczas prowadzenia bardzo ważnych akcji ruchu oporu, między innymi rekonstrukcji pocisków V-2.

Pod koniec lutego 1942 roku, została aresztowana z zarzutem zdrady stanu i umieszczona w więzieniu na Pankracu, który był odpowiednikiem słynnego więzienia na Szucha w Warszawie. Kiedy siedziała w celi pogodzona ze śmiercią uśmiechnęło się do niej szczęście, ponieważ powstańcy prascy 5 maja uwolnili więźniów Pankraca. Po wojnie błyskawicznie wróciła do swojego przedwojennego trybu życia a więc na uczelnię, do pracy naukowej i publicystycznej.

Od tego czasu jej znajomi wyraźnie dostrzegali już również jej katolickość. Trudno powiedzieć kiedy zaszła w niej przemiana, która poprowadziła ją od ateistycznej intelektualistki do żarliwej intelektualistki katoliczki. Na jej zmianę podejścia do religii wpływ miały z pewnością jej przeżycia z czasu okupacji. O swojej drodze do Boga mówiła tak:

"Nie jest ciężko poznać Boga, ale ciężko mu się poddać".

W okresie tym zaczęła współpracować z księdzem Josefem Zveriną i jezuitą Tomislavem Kolakovicem, niesamowicie mocno zaangażowanym w życie Kościoła intelektualistą, głęboko krytukującym komunizm, system który stopniowo po wojnie przejmował kontrolę nad Czechosłowacją. Jezuita zaangażował się w głoszenie słowa Bożego między innymi wśród robotników i uczniów. Vackowa zaś wraz z księdzem Zveriną skupiła się na działalności w środowiskach katolickich intelektualistów. Czas do działania, jak podkreślali, był doskonały, bo wielu ludzi, zwłaszcza młodych garnęło się do Kościoła Katolickiego w Czechach.

Burzliwa profesura Vackovej

W 1947 roku jako druga kobieta w historii Uniwersytetu Karola zostaje profesorem. W lutym 1947 roku w kolejnych numerach tygodnika "Katolik"ukazuje się jej obszerny artykuł pt. "Katolicki pogląd na sztukę". Artykuł był ostrą krytyka komunizmu i materializmu dialektycznego. Publikacja ta zbiegła się w czasie z dopełnieniem się przejmowania przez czeskich komunistów władzy w kraju, przeciwko czemu zaczęli protestować studenci. W zorganizowanej studenckiej manifestacji, bohaterka artykułu była jedynym wykładowcą, który wziął w niej czynny udział, a manifestacja została rozpędzona. Pokłosiem manifestacji było usunięcie części wykładowców i relegowanie wielu studentów. Vackova próbowała całe odium winy wziąć na siebie, w efekcie i ona została odsunięta od wykładów, urlopowana z obniżoną o połowę pensją.

Równolegle rozpoczęło się w Czechach brutalne niszczenie Kościoła, likwidowano szkoły katolickie, prasę katolicką, konfiskowano majątki, zniszczono struktury Akcji Katolickiej a następnie przejęto je i podporządkowano. Lider czeskich komunistów Klement Gottwald twierdził: "Trzeba Kościół zneutralizować, dostać go w swoje ręce, tak aby służył władzy." Aresztowano biskupów i księży. Za brutalne niszczenie Kościoła papież Pius XII obłożył ekskomuniką czeskich członków partii komunistycznej, na co ci postanowili zerwać stosunki dyplomatyczne z Watykanem. Księża otrzymywali wysokie wyroki więzienia, a często nawet dożywocie.

Drugie aresztowanie

Vackovą aresztowano w 1952 roku, po sfingowanym procesie, oskarżając o organizowanie spotkań "reakcyjnej młodzieży katolickiej" i wrogą Czechosłowacji działalność na rzecz Watykanu. Skazana została na 12 lat, co i tak należy uznać za szczęście, ponieważ w tym samym procesie dwie osoby duchowne skazano na śmierć. Z więzienia wyszła w lutym 1974 roku jako siedemdziesięciotrzyletnia kobieta. W więzieniu traktowana była jak więzień polityczny i więziona w warunkach łamiących standardy międzynarodowe.

Niemal od początku pobytu w więzieniu aktywnie zaangażowała się w działania na rzecz poprawy sytuacji więzionych kobiet, organizując strajki, pisząc petycje do ONZ oraz prowadziła działalność edukacyjną wśród współwięźniarek. Choć w w trakcie odbywania kary inni więźniowie dzięki amnestii wychodzili z więzienia, to amnestia jednak nie obejmowała Vackovej, ponieważ została również skazana za rzekome posiadanie broni. Dopiero na skutek amnestii w 1967 wyszła z więzienia, niestety nie miała wtedy nawet gdzie zamieszkać, ponieważ państwo skonfiskowało jej również mieszkanie.

Na skutek zaangażowania się w działalność opozycyjną w okresie wydarzeń praskiej wiosny, sąd uznał, że rehabilitacja wyroku z 1952 roku nie jest możliwa. Dla Vackovej nie miało to już kompletnie żadnego znaczenia, na wolności pochłonęła ją znów działalność naukowa i badanie historii Celtów.

Przed śmiercią odebrała jeszcze przemycony order Pro Ecclesia et Pontificate (Dla Kościoła i Papieża), w ten sposób Papież Jan Paweł II uhonorwał wybitne zasługi Czeszki dla Kościoła. Po upadku komunizmu doczekała się rehabilitacji, Uniwersytet Karola pośmiertnie przyznał jej złoty medal a prezydent Vaclav Havel jedno z najwyższych odznaczeń państwowych Order Tomasa Masaryka.

Artykuł powstał w oparciu o publikację Mariusza Surosza pt. "Ach, te Czeszki", oraz dzięki pomocy Małgorzaty Bejsovec.

Arkadiusz Miksa

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor