Felieton 18 Dec 2017 | Redaktor
Gdy Wigilia jest trudna

Kasia Chrzan

Gdzieś tam są wspaniałe Święta Bożego Narodzenia… Przy zastawionym stole siadają szczęśliwi rodzice z dziećmi, babcia, dziadek, gdzieś w pobliżu pies, kot, chomik czy kolorowe rybki w akwarium. Te na stole też ciekawe… w kilku wersjach i gatunkach, a do tego ciasta, czekolady, pierniki… A wszystko rozpoczęte wspólną modlitwą, serdecznym i szczerym podzieleniem się opłatkiem, odczytanym fragmentem Pisma Świętego, kolędowaniem… Płonie ogień świecy, która daje ciepło i… refleksję nad Dobrem, Pięknem i Prawdą.

Gdzieś tam...

Tylko że być może nasz czas Bożonarodzeniowy wygląda całkiem inaczej, bo może mamy za sobą przeżycie czyjejś zdrady, po której nie możemy się pozbierać? A może znów ktoś nam bliski będzie pijany? A może czekamy na diagnozę onkologiczną, którą mamy otrzymać zaraz na początku 2018? A może nasza rodzina wcale nie jest dla nas wsparciem, którego właśnie tak bardzo potrzebujemy? Albo może zasiądziemy do stołu z najbliższymi, którzy będą opowiadać nam o naszej rzekomej naiwności w ‘lataniu do Kościoła’, choć sami o Kościele de facto niewiele wiedzą? Jeśli nasze Święta, tak samo jak nasze życie spędzimy w tym wszystkim co trudne i niby wcale nie-‘świąteczne’ i nie-słodkie, ale miażdżące nas każdego dnia i świątecznego dnia również, albo tym bardziej? Co wtedy?

Tylko że nasze Boże Narodzenie od początku do końca jest... nasze! Ono jest dokładnie takie, jakie jest, dane nam we wszystkich naszych relacjach i nic nie może tego zmienić! To wszystko, co nas spotyka jest naszą czystą możliwością… realistycznego kochania! Przecież w głębi serca wszyscy doskonale wiemy, że prawdziwe kochanie kogoś wiele kosztuje, nigdy nie jest naiwnością patrzenia na polukrowane ciasteczko, ale jest patrzeniem dokładnie na całe piękno wnętrza smaków. A przecież istnieje pośród słodyczy i gorycz. Mamy udawać, że nie?

Dokładnie tam, gdzie się znajdujemy przeżywamy Boże Narodzenie. Nie przeżyje tego za nas nawet sam papież. Dokładnie każdy z nas jest powołany do bycia w swoim Bożym Narodzeniu takim, jakie ono jest. I dokładnie w tym Bożym Narodzeniu, w którym my jesteśmy, jest dla nas błogosławieństwo.

Zobaczmy to: Kto będzie umiał kochać współmałżonka/ę i modlić się za niego/nią, mimo że doświadczyliśmy zdrady, jak nie jego wierna żona/mąż, którzy czerpiąc siłę z Sakramentu, są w stanie to czynić? Kto wytrzyma chorobę ojca, który w swojej trudnej starości nie pozwala sobie zmienić pampersa nikomu, tylko córce, jak nie ona właśnie? Kto będzie trwał na nieustannej modlitwie za uzależnionego od narkotyków i alkoholu syna, który jest na granicy bezdomności i być może musi tego teraz doświadczyć, jak nie jego matka czy ojciec? Kto posiedzi z innymi pacjentami na oddziale onkologicznym, aby w Wigilię i nie tylko pogadać o Bogu i o tym, że to wszystko ma sens, jak nie ten, kto leży obok na łóżku i naprawdę rozumie swego sąsiada?

Dokładnie tam gdzie jesteśmy i dokładnie w te Święta Bożego Narodzenia i dokładnie z tymi, z którymi jesteśmy, doświadczamy PRAWDZIWEGO BOŻEGO NARODZENIA. Nikt nie mówi, że Świętowanie Bożego Narodzenia ma być łatwe i bezbolesne. Czy dla Świętej Rodziny było?

Boże Narodzenie jest piękne, bo jest prawdziwe! Bez Boga jednak, nigdy prawdziwe nie będzie, bo niby czego narodzenie miałoby się wtedy świętować? A jednak, gdy kochamy wbrew wszystkiemu co najtrudniejsze, świętujemy. I naprawdę tak jest.

Narodziny ze swej natury mają w sobie doświadczanie bólu. Cierpienia doczesne nie są - jak zaświadcza Pismo Święte - porównywalne z przyszłą chwałą, która nas czeka. Ta odwieczna historia ma swój początek w nas, w takich nas jakimi jesteśmy i dokładnie tam gdzie właśnie jesteśmy! I z tymi, z którymi jesteśmy!

Nasze Święta Bożego Narodzenia są najpiękniejsze, dokładnie takie jakie są i nie ma ich poza nami. Nikt ich za nas nie może przeżyć...

Chwała Chrystusowi Narodzonemu w nędzy.

Kasia Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor