Felieton 28 Mar 2018 | Redaktor
Płciowość cz. 2.: Gdy dzieci uczą się seksualności od rówieśników...

Krystyna Jedynak - mężatka od 46 lat

Cała dziedzina spraw seksualnych, zwłaszcza dla młodego człowieka, jest bardzo ważna. I o tej dziedzinie młody człowiek nie może nie myśleć i nie może się nią nie interesować. Chodzi jedynie o to, aby to zainteresowanie ludzkim seksualizmem było dobre i mądre, to znaczy aby nie prowadziło do egoistycznej koncentracji na sobie i swoich potrzebach i doznaniach, ale naprowadzało na odpowiedzialną i ofiarną miłość.

Młody człowiek z braku wychowania seksualnego w atmosferze zaufania i życzliwości jest często nieprzygotowany, aby ustosunkować się do budzącego się w nim popędu seksualnego, stąd też nieraz popełnia wiele błędów. Powodem błędów i ułomności jest także fakt, iż każdy człowiek rodzi się niedojrzały w swoim seksualizmie.

Trzeba uświadomić sobie samemu i pokazywać to szczególnie młodym ludziom, iż nie można ukształtować w sobie dojrzałego seksualizmu bez mądrego uaktywniania rozumu i wytrwałego, ofiarnego zaangażowania woli. Zwycięstwo ducha nad ciałem w tej dziedzinie wymaga od człowieka wielkiej nieraz pracy ducha.

Mądre działanie rozumu i szczere zaangażowanie woli nie może polegać jednak na budzeniu lęków u młodego człowieka, na które dziedzina seksualna jest wyjątkowo podatna ze względu na swą delikatność i wrażliwość. Chodzi raczej o budzenie odpowiedzialności i właściwe ukierunkowanie spontanicznego zainteresowania tą niewątpliwie bardzo ważną dziedziną ludzkiego życia.

Bardzo rzadko młodzi ludzie rozmawiają z osobami dorosłymi z powagą, szczerze i otwarcie na temat kształtowania własnej seksualności, ponieważ brakuje inicjatywy ze strony rodziców i wychowawców. Ten brak rozmów z dorosłymi kompensowany jest rozmowami z rówieśnikami.

Rozmowy z rówieśnikami niosą jednak dwa niebezpieczeństwa: po pierwsze informacje na tematy seksualne krążące wśród młodzieży są często uproszczone, a nawet nieprawdziwe, koncentrują się na fizycznej stronie seksualizmu, są oparte nierzadko o własne niedojrzałe wyobrażenia seksualne. Po drugie celem takich rozmów nie jest najczęściej szukanie dobrej informacji mającej pomóc wzrastać w dojrzałym traktowaniu ludzkiego seksualizmu, ale jedynie zaspokajanie emocjonalnej ciekawości, które jednak do końca nigdy nie można nasycić.

Większość rodziców liczy na to, że tematy dotyczące wychowania seksualnego będą poruszane w szkole i łatwo zwalniają się z tego ważnego obowiązku.

Tymczasem wychowawcy i nauczyciele częstokroć unikają tych tematów, z tego powodu, że sami tak do końca nie wiedzą jak to robić, bo często sami nie wynieśli tego z domów rodzinnych jak i ze studiów gdzie te tematy są pomijane lub traktowane zbyt powierzchownie. A jednak to do rodziców należy właściwe wychowanie seksualne dziecka.

Dlaczego rodzice unikają tych tematów z własnymi dziećmi?

Okazuje się, że w dziedzinie życia uczuciowego i seksualnego słownik przeciętnego człowieka jest nader ubogi. Język dziecięcy, pielęgnowany przez dorosłych jako niedrastyczny, wyposaża dziecko w infantylnie zdrobniałe nazwy narządów i ich funkcji. Natomiast wiek szkolny wzbogaca mowę dziecka w szereg precyzyjniejszych, ale jakże wulgarnych pojęć i słów.

Większość ludzi niestety nie nabywa rzeczowego języka nauk przyrodniczych i anatomii. Po odrzuceniu języka infantylnego jako śmiesznego, a języka wulgarnego jako niestosownego, pozostaje najczęściej pustka werbalna, która sprawia, że brakuje odpowiednich słów pozwalających na nazwanie informacji dotyczącej istotnych spraw życia płciowego. Brak umiejętności nazwania wyklucza możliwości zakomunikowania, pouczenia, przekazania własnych wiadomości i doświadczeń.

Jest to istotny powód, dla którego większość rodziców nie podejmuje się uświadamiania swych dzieci, podczas gdy operujący swobodnie wulgarnym słownikiem koledzy szkolni, z racji swej niedojrzałości uczuciowej, a może w równej mierze na skutek demoralizujących wpływów dorosłych, nie mają oporów. Chętnie i poglądowo objaśniają funkcje płciowe, przekazując oprócz informacji również szereg mitów i zabobonów, jakich wiele szerzy się w różnych środowiskach. Uzależniają pomyślność życia seksualnego od nieistotnych elementów jak na przykład wielkość narządów itp., wyzwalając u młodego człowieka wiele niepokojów i utrwalając błędne przekonania.

Dziecko otrzymujące podobne informacje nie jest zdolne odróżnić prawdy od mitu, utrwala je razem w pamięci, często pod wpływem poczucia winy tłumi je aż do pozornego zapomnienia, by kiedyś pod wpływem przypadkowego bodźca odżyły nagle z niezwykłą ostrością, wyzwalając reakcje nerwicowe, a przynajmniej szereg nieuzasadnionych obaw.

Dlaczego właśnie na rodzicach spoczywa obowiązek uświadamiania seksualnego dziecka?

Otóż, rodzice mają odpowiednie wyczucie, jakie są potrzeby ich dzieci i w jaki najodpowiedniejszy sposób do nich dotrzeć. Ważne jest aby uprzedzać uświadamianie seksualne, które ciśnie się na ich dziecko z pokątnych źródeł, demolując jego psychikę w sposób nieodwracalny, jak również powinni uprzedzać uświadomienie, które obecnie przeprowadza szkoła. Bo ona nie jest w stanie wypełnić tego zadania właściwie.

Z tego powodu, że nie wchodzi w zapotrzebowanie poszczególnego ucznia, tylko dokonuje tego w sposób masowy: w wymiarze klasy. A klasa to zbiór indywidualności, z których każde jest na innym etapie rozwoju. To co dla jednego dziecka jest znane, dla drugiego będzie uderzeniem, po którym się nie pozbiera. Wobec tego szkoła może co najwyżej podsumować swoim autorytetem to, o czym już dziecko wie od rodziców.

Ą więc rodzice powinni przeprowadzać uświadamianie seksualne swojego dziecka stopniowo w zależności od jego rozwoju i zainteresowania. Powinno to odbywać się z wyczuciem, z ręką na pulsie, w stałym kontakcie z dzieckiem, w szczerych rozmowach i w pełnym zaufaniu.

Nie wystarczy jednorazowa rozmowa uświadamiająca. Wraz z rozwojem dziecka, z biegiem lat, zainteresowanie tą dziedziną nie znika, ale wprost przeciwnie, wciąż narasta, niepokoi i domaga się w pełni uzasadnionej odpowiedzi. Trzeba mieć cały czas rękę na pulsie, bo wśród młodzieży łatwo o różne mody, które ogarniając głowy jak pożar niszczą wszystko, co zdawało się być trwałym, niepodważalnym dorobkiem.

Należy swojemu dziecku tłumaczyć wielokrotnie, na rozmaitych etapach jego dorastania, żeby nie robiło ze swojej głowy kosza na śmieci, żeby uważało, co bierze do rąk, jakie teksty, jakie ilustracje, żeby umiało sobie dobierać towarzystwo również pod tym względem. A to wszystko po to, aby wyrosło na normalnego człowieka i aby weszło kiedyś w małżeństwo bez lęków i bez niepotrzebnego bagażu.

Krystyna Jedynak - mężatka od 46 lat

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor