Inne 5 Dec 2022 | Redaktor
Ewangelia na każdy dzień (05.12)

fot. pixabay

Dzisiejsze czytanie, psalm i Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 5 grudnia. Oto przyjdzie Król, Pan ziemi, i zdejmie z nas jarzmo niewoli.

Pierwsze czytanie:

 (Iz 35,1-10)
Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje także skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Saronu. Oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: "Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, aby was zbawić. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w staw, spragniony kraj w krynice wód, badyle w kryjówkach, gdzie legały szakale, na trzcinę z sitowiem. Będzie tam droga czysta, którą nazwą Drogą Świętą. Nie przejdzie nią nieczysty, gdy odbywa podróż, i głupi nie będą się tam wałęsać. Nie będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy nie wstąpi na nią ani się nie znajdzie, ale tamtędy pójdą wyzwoleni i odkupieni przez Pana powrócą. Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzach. Osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie.

Psalm:

 

(Ps 85,9ab-10,11-12,13-14)
REFREN: Oto Bóg przyjdzie, ażeby nas zbawić

Będę słuchał tego, co mówi Pan Bóg:
Oto ogłasza pokój ludowi i świętym swoim.
Zaprawdę bliskie jest Jego zbawienie dla tych, którzy się Go boją,
i chwała zamieszka w naszej ziemi.

Spotkają się ze sobą łaska i wierność,
ucałują się sprawiedliwość i pokój.
Wierność z ziemi wyrośnie,
a sprawiedliwość spojrzy z nieba.

Pan sam obdarzy szczęściem,
a nasza ziemia wyda swój owoc.
Przed Nim kroczyć będzie sprawiedliwość,
a śladami Jego kroków zbawienie.

 

Aklamacja
Oto przyjdzie Król, Pan ziemi, i zdejmie z nas jarzmo niewoli.

Ewangelia:

 (Łk 5,17-26)
Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”. Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: „Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?” Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje grzechy", czy powiedzieć: "Wstań i chodź?" Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” — rzekł do sparaliżowanego: „Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga. Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.

Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:

 

Komentarz do pierwszego czytania

Dzisiejsze słowa z Księgi Izajasza odsłaniają rąbek tajemnicy nowego stworzenia. W tym krótkim fragmencie jest aż ponad dziesięć określeń radości i tyleż samo wyrażeń opisujących przedziwną, dokonującą się przemianę tego, co martwe, w życiodajną siłę. Odnieść można wrażenie, że oto na bezkresnym stepie, w przestrzeniach spalonej od słońca ziemi, która przestała wydawać owoce, nagle cały świat pachnie wiosną. Wśród tych, którzy są bliscy śmierci, ktoś nagle wesoło wykrzykuje ze wszystkich sił: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg… przychodzi… On sam przychodzi, by was zbawić! (Iz 35, 4).
To prorockie wezwanie zawiera w sobie przewodnią myśl. Zdania, które występują przed i po nim, stanowią już tylko rozwinięcie tematu. Autor ukazał niezwykle istotną dla nas treść wiary. Oto dzięki przyjściu Boga na świat w Jego własnej Osobie to, co martwe, przykre, a czego obrazami są: pustynia, spieczona ziemia, osłabłe ręce, omdlałe kolana, ślepota itd. – wszystko na nowo tryśnie życiem i zdrowiem. Izajasz bardzo wyraźnie podkreśla to osobiste przybycie Boga, używając hebrajskiego zaimka dzierżawczego: hu, które oznacza samego siebie (w. 4).
Tam gdzie jest Bóg, tam jest po prostu życie, radość i szczęście. Dlatego przyjdź Panie Jezu! Marana Tha!

 

Komentarz do psalmu

Psalm 85 zawiera kilka wątków. Wśród nich są zmagania autora o zaufanie Bożemu miłosierdziu. Z jednej strony jest on świadkiem działania Bożej łaski i przebaczenia, ponieważ wyznaje z wiarą: wyświadczyłeś łaskę, odmieniłeś los Jakuba (w. 2), zasłonę zapuściłeś na wszystkie ich grzechy (w. 3), powściągnąłeś całą swoją zapalczywość, odwróciłeś się od płomieni swojego gniewu (w. 4). Z drugiej jednak, jakby boi się, że Bóg już zawsze będzie trwał w gniewie i dlatego stawia pytania o Boże zmiłowanie: Czy wiecznie będziesz się na nas oburzał? (w. 6). Z początku można odnieść wrażenie, jakby psalm został napisany „na kolanie”, prędko, pod wpływem uczuć. Tymczasem między jego początkiem a dalszymi słowami wiele się wydarzyło: znowu niewierność, grzech, zdrada… Psalmista przeżywa poczucie winy i choć jednocześnie błaga o Boże przebaczenie, to znów miota się z pokusami nieufności. Ostatecznie przezwycięża próbę stanowczym postanowieniem, płynącym z pragnienia jego serca: Słuchać będę, co powie Bóg, Pan (w. 9).
Odtąd Psalmista już nie ufa sobie, ani nie idzie za szeptem ojca kłamstwa, lecz nadzieję pokłada w Bogu. Podkreśla: ’aḵ - zaprawdę, faktycznie, Jego zbawienna pomoc bliska jest dla bojaźliwych (hebr. liškōn - mających respekt przed Bogiem, w. 10). Potwierdza, że to właśnie miłosierdzie Boże jest źródłem dobrobytu, pokoju i szczęścia na ziemi. Z całą mocą wyznaje, że dobroć Boga nigdy się nie kończy. Łaska i wierność się złączą (w. 11). W Biblii Hebrajskiej ponad dwadzieścia razy ḥeseḏ występuje w połączeniu z ’emet, jako: ḥeseḏ we ’emet, czyli łaska i wierność; miłość i wierność (np.: Rdz 47, 29; Wj 34, 6; Ps 25, 10 i wiele innych). Bóg nie ma bowiem miary w przebaczaniu grzechów, ilekroć grzesznik zwraca się ku Niemu ze skruchą. Dlatego Psalmista kończy swoją pieśń słowami: po śladach Jego kroków zbawienie (w. 14). Pragnie tym samym jeszcze dobitniej powtórzyć, że nie kierując się myśleniem czysto ludzkim, nie podążając za uczuciami, lecz idąc po Bożych drogach, osiągamy szczęście wieczne i pokój serca.

 

Komentarz do Ewangelii

Dzisiejsza Ewangelia jest wielowątkowa. Nicią łączącą wszystkie kwestie jest Osoba Jezusa Chrystusa, ukazana jako Lekarz, w którym, idąc wiernie za greckim tekstem: była… moc Pańska, aby mógł go uzdrawiać (w. 17).
W centralnym miejscu znajduje się Chrystus. Naucza. Przy Nim siedzą słuchacze: faryzeusze i uczeni w Prawie. Przybyli licznie z Galilei, Judei i z Jerozolimy. Nie są oni jedynymi słuchaczami Nauczyciela z Nazaretu. Przy okazji wydarzenia z paralitykiem odsłania się jeszcze spory tłum ludzi, na tyle gęsto stojących obok siebie, że niosący paralityka w żaden konwencjonalny sposób nie mogli przedostać się do Jezusa.
Zdumiewa wiara mężczyzn, którzy niemało włożyli trudu, aby przynieść pacjenta. Najpierw nieśli go na łożu. Nie wiemy, jak długi odcinek drogi. Nie znamy wagi ciała chorego. Mogło być ich dwóch lub czterech. Z pewnością z ich strony podróż wymagała szczególnej uwagi, skupienia i dobrej współpracy. Greckie słowo kline (w. 18), czy też jego zdrobnienie klinidion, oznacza słomianą lub trzcinową matę (w. 19 i 24). To tłumaczy możliwość wzięcia ze sobą łóżka przez uzdrowionego.
Następnie niosący niepełnosprawnego napotkali na poważną przeszkodę. Z powodu ogromnej ilości ludzi otaczających Jezusa w żaden sposób nie mogli wnieść paralityka do wnętrza budynku. Postanowili więc rozebrać dach i przez powałę spuścić chorego na sam środek, centralnie przed Jezusa. Z pewnością musieli pokonać w sobie skrępowanie i pragnienie zrobienia wszystkiego po cichu tak, by nie przeszkadzać w nauczaniu tłumów. Siłą rzeczy narobili hałasu i cała uwaga skupiła się na nich. Możliwe, że przy okazji usłyszeli pod swym adresem niechlubne komentarze. Jednak nie przestraszyli się. Dzięki ich determinacji i miłości do sparaliżowanego człowieka oraz wiary wyrażonej tak konkretnymi, odważnymi czynami, chory został przedstawiony Chrystusowi.
Jak dobrze mieć takich ludzi, którzy poniosą, zaprowadzą do Jezusa, najlepszego Lekarza, gdy u człowieka słabnie siła woli i płomień wiary ledwie się tli…
Jezus jednak, swoim zwyczajem i w tym wydarzeniu potrafi zaskoczyć. Najpierw odpuszcza grzechy choremu i to na widok nie jego, ale wiary tych, którzy przynieśli paralityka. W jak ciężkim fizycznym i duchowym położeniu był ten człowiek, że nie wypowiada ani jednego słowa, nie tylko werbalnie, ale i jakby milczy sercem. On już nie potrafi o siebie zawalczyć, błagać. Ratunku w Jezusie szukają dla niego inni. Dlatego najpierw Chrystus pragnie uleczyć duszę, a dopiero potem ciało tego człowieka. Wypowiada słowa uwolnienia i uzdrowienia: Człowieku, zostały odpuszczone ci twoje grzechy (Łk 5, 20). Greckie słowo hamartija oznacza chybić, nie trafić w cel. Paralityk nie chodził, nie siedział, był jak roślinka, gdyż jego dusza straciła z pola widzenia najwyższy Cel i była sparaliżowana grzechem. A wtedy człowiek jakby nie żyje. Nie rozwija się. Wegetuje.
Z tak opłakanego stanu może wyrwać chorego jedynie Jezus, gdyż tylko On ma władzę odpuszczania grzechów. Passivum theologicum – strona bierna czasownika: zostały odpuszczone, wskazuje na działanie samego Boga. Grzechy same się nie odpuściły, co może błędnie sugerować tłumaczenie: odpuszczają ci się. Sprawcą uwolnienia paralityka od jarzma grzechu jest Bóg. Grzechy zostały odpuszczone przez Niego.
Zapewne mężczyźni niosący chorego do Jezusa nie przewidywali takiego obrotu sprawy. Jak wielkie dobrodziejstwo i jak ogromne miłosierdzie wyświadczyli temu człowiekowi, zaprowadzając go do Chrystusa, nie bacząc na wszelkie przeszkody i ludzką opinię. Jakaż i dla nas płynie lekcja z dzisiejszej Ewangelii. Czasami szukamy psychologów, wybitnych psychiatrów, a już nie daj Boże bioenergoterapeutów, czy im podobnych, zamiast nakłonić pacjenta do odprawienia porządnej, może nawet generalnej spowiedzi, do pojednania z Bogiem i bliskimi, aby mogły się dziać cuda Bożego miłosierdzia także w ciele chorego. Wiele bowiem chorób ma podłoże somatyczne. Dusza wyraża się przez ciało. Często o tym zapominamy. Dzisiejsza Ewangelia uwrażliwia nas na te problemy i daje kierunek postępowania. Czyż będziemy jak uczeni w Piśmie i faryzeusze buntować się na tę naukę? Czy raczej postąpimy jak tłum, który wielbił Boga…? Pierwszym krokiem do uzdrowienia fizycznego jest uporządkowanie spraw duchowych. Zechciejmy w tym świętym czasie Adwentu dobrze przygotować się do sakramentu spowiedzi świętej, aby kiedy Chrystus przez kapłana będzie mówić do nas formułę rozgrzeszenia, ciało również mogło doznać łaski uzdrowienia.

Komentarze zostały przygotowane przez s. Marię Faustynę Ciborowską ISMM

źródło: mateusz.pl

 

Oto przyjdzie Król, Pan ziemi, i zdejmie z nas jarzmo niewoli.

Módlmy się.

(Łk 5,17-26)
„Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.

Red.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor