Inne 26 Apr 2022 | Redaktor
Ewangelia na dziś (26.04)

fot. pixabay

Dzisiejsze czytanie, psalm i Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 26 kwietnia. (J 12,26) Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

Pierwsze czytanie:

 (Dz 1,3-8)
Po swojej męce Jezus dał Apostołom wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił: „Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”. Zapytywali Go zebrani: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” Odpowiedział im: „Nie wasza to rzecz znać czas i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”

 

Psalm:

(Ps 126(125),1-2ab.2cd-3.4-5.6)
REFREN: Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości

Gdy Pan odmienił los Syjonu,
wydawało się nam, że śnimy.
Usta nasze były pełne śmiechu,
a język śpiewał z radości.

Mówiono wtedy między poganami:
„Wielkie rzeczy im Pan uczynił”.
Pan uczynił nam wielkie rzeczy
i ogarnęła nas radość.

Odmień znowu nasz los, Panie,
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją,
żać będą w radości.

Idą i płaczą
niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością
niosąc swoje snopy.

Drugie czytanie:

(Flp 1,20c-30)
Bracia: Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was. Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja, czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka, mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie dla nich jest zapowiedzią zagłady, a dla was zbawienia, i to przez Boga. Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, skoro toczycie tę samą walkę, jaką u mnie widzieliście, a o jakiej u mnie teraz słyszycie.

Aklamacja (J 12,26)
Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

 

Ewangelia:

 (J 12,24-26)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”.

 

Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:

Komentarz do pierwszego czytania

Dzisiejsza Liturgia Słowa daje jasne pouczenie, czego najbardziej powinniśmy pragnąć w swoim życiu, czego oczekiwać i dlaczego. Otóż uczniowie Jezusa, jak zresztą każdy wyznawca judaizmu, pragnęli wyzwolenia Izraela spod okupacji rzymskiej. To zrozumiałe. Spodziewali się po Chrystusie, że przyniesie On wyzwolenie spod jarzma Imperium Rzymskiego. Tymczasem Jezus zwraca uwagę, że źródłem wolności ojczyzny nie są działania polityczne. To nie królowie tego świata, ale Ojciec Niebieski panuje nad wszystkim. Zadaniem uczniów Chrystusa jest pragnąć łaski chrztu w Duchu Świętym. Dlaczego? Bo tylko Jego mocą, mocą Ducha Świętego, może się zmienić oblicze tej ziemi. Misją chrześcijan jest w każdych warunkach geopolitycznych nieść orędzie o Bogu rozmiłowanym w człowieku i sprawy tego świata oddawać w ręce Ojca. On resztą się zajmie. Tę dzisiejszą perykopę śmiało można by streścić w słowach Jezusa, zapisanych w 6 rozdziale Ewangelii Mateusza: Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (6, 33).

 

Komentarz do psalmu

Psalm 126, w numeracji grecko – łacińskiej 125, wchodzi w skład piętnastu (od 120 – 135) psalmów stopni. Co to znaczy? Jest wiele interpretacji etymologii pieśni gradualnych. Jedni uważają, że były one śpiewane przez Izraelitów zdążających po stromych drogach do Jerozolimy i po stopniach do Świątyni Jerozolimskiej. Inni znawcy wskazują na charakterystyczną budowę literacką tych utworów, przypominających „stopnie”, jako że ostatnie słowa jednego wiersza (zdarza się) stanowią pierwsze w wierszu następnym. Jeszcze inni, nawiązując do tradycji żydowskiej pochodzącej z Miszny (komentarza do Tory), mówią o lewitach, którzy śpiewali te pieśni, wchodząc po schodach do Świątyni. Nie wdając się w te dysputy, można zauważyć, że są to pieśni wykonywane w drodze. Zachęcają do tańca. Ich motywem wiodącym jest radość płynąca z doświadczenia miłosierdzia Boga, który okazał swoje zmiłowanie narodowi wybranemu, czy też danej konkretnej osobie, wybawiając z niewoli, ucisku, z sytuacji pełnej cierpienia, której końca nie było widać.
I oto nadszedł dzień, kiedy Pan odmienił losy Syjonu (Ps 126). Doświadczenie bycia uwolnionym stało się tak niesamowite, że aż trudno było w nie uwierzyć. Wydawało się ono być snem. Wielkie rzeczy, jakie Pan uczynił, stały się powodem ogromnej, powszechnej radości i zdumienia nawet wśród innych narodów. Dlatego nawet poganie stwierdzali fakt, że wielkodusznie postąpił z nimi Pan (w. 2). To jeden z wielu biblijnych fragmentów, który doświadczenie miłosierdzia Bożego ściśle wiąże z radością i weselem (zob. np.: Łk 15). Pokazuje, jak Boża dobroć może przekroczyć najśmielsze ludzkie oczekiwania.
Jaka nauka płynie dla nas z tego psalmu? Chociaż pod względem historycznym ten fragment może opisywać radość Izraela po wyzwoleniu z niewoli babilońskiej, jednak jako perykopa biblijna zawiera uniwersalne przesłanie. Oto każdy z nas może liczyć na Boże miłosierdzie, zwłaszcza w chwilach trudnych, czy też w czasie trwania w niewoli grzechu. Ten psalm niesie nadzieję. Z pożytkiem dla siebie mogą nim modlić się osoby podejmujące walkę z nałogami. Ten utwór może też śmiało być czytany przez wszystkich podejmujących trud głoszenia Słowa Bożego, którzy nie widzą owoców swej duszpasterskiej i misyjnej posługi. Jeśli wyschnięte koryta strumieni na Południu (na pustyni Negeb) deszcz zamienia w wartki nurt rzeki (w. 4), to podobnie ludzkie serca zemdlałe, zanieczyszczone grzechami, nałogami, czy też serca tych, do których zostaliśmy posłani z wezwaniem nawrócenia, mogą stać się piękne i odnowione dzięki odmieniającej życie Bożej łasce. Potrzeba tylko zaufać Bogu, bo kto we łzach sieje, żąć będzie w radości (w. 5).

 

Komentarz do drugiego czytania

List do Filipian powstał w więzieniu (Flp 1, 7.12-13.17), najprawdopodobniej w Efezie, podczas trzeciej wyprawy misyjnej św. Pawła. Jest napisany w bardzo serdecznym tonie, co nie dziwi, zważywszy na fakt, że żadna wspólnota chrześcijan nie udzieliła mu tyle pomocy, co mieszkańcy Filippi (zob. Flp 4, 10.15.18). Dzięki takiej postawie stali się wspaniałomyślnymi współpracownikami Pawła w szerzeniu Ewangelii. Dlatego też Apostoł Narodów kieruje do nich szczególne wyrazy podziękowania. Jednak nie poprzestaje na tym. Dla Niego żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. Toteż każdą chwilę swego życia przeznacza na obwieszczanie światu Dobrej Nowiny. Swe osobiste wątki przeplata podkreślaniem wielkości Bożego miłosierdzia i wyznaniami swego serca, w którym pali się ogień pragnienia głoszenia Ewangelii. Dobrze to widać w dzisiejszym drugim czytaniu, w którym motywy przyjaźni Pawła z Filipianami stanowią zaledwie tło.
Na pierwszy plan wysuwa się jego przeogromna radość płynąca z faktu, że o Chrystusie się mówi, że Ewangelia jest głoszona. A to dla Apostoła Narodów jest najważniejsze. To jego największe pragnienie serca. On sam został zdobyty przez Jezusa (zob. Flp 3, 12) i wie, jak wielkim szczęściem jest Go poznać i do Niego należeć. Doświadczenie Jego miłosierdzia sprawiło, że chce się Nim dzielić z innymi, zdobywać cały świat, wszystkich ludzi dla Jego chwały. Z tej pasji Bogiem wypływa jego niespożyta energia i odwaga do tego stopnia, że nie boi się śmierci. Jest gotowy na wszystko. Totalnie zaufał Chrystusowi. Owszem, chciałby jeszcze się spotkać z mieszkańcami Filippi. Czuje względem nich ogromną wdzięczność. Ponadto widzi, że pomimo całej swej tęsknoty za Chrystusem, „pozostawanie w ciele”, czyli pełnienie misji ewangelizacyjnej na ziemi jest z wielkim pożytkiem dla powstałych wspólnot chrześcijańskich. Zgadza się więc na wszystko, co da mu Chrystus przez decyzję sądu. Pragnie jednego: chwały Bożej, czy to w życiu, czy w męczeństwie i śmierci. Całym sercem chce, aby w Filipianach wzrastała wiara, radość a nawet pokorna duma z powodu poznania Osoby Jezusa Chrystusa.
Ojcowskim, pełnym miłości wyczuwalnym tonem zwraca się do swych przyjaciół – Filipian, aby sprawowali się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, tłumacząc zarazem, co to oznacza w praktyce życia. Zachęca, aby w niczym nie dali się zastraszyć przeciwnikom zbawienia i podobnie jak on, z całą otwartością przeżywali wszelkie trudy dla szerzenia królestwa niebieskiego. Użyte tu greckie słowo: paschō zawiera w sobie przebogatą teologię i symbolikę paschy, począwszy od Starego Testamentu aż po dzieło odkupienia dokonane przez Jezusa Chrystusa. W ten sposób Autor Listu do Filipian pragnie zaznaczyć, że warto cierpieć dla Chrystusa, tj. przeżywać ból z powodu umierania w nas starego człowieka i rodzenia się nowego, do życia w jedności z Jezusem, jedynym naszym Zbawicielem. Przez zastosowanie tego czasownika pragnie również zwrócić uwagę, że przeżywając cierpienie z powodu Chrystusa i Jego Ewangelii, stajemy się podobni do samego Odkupiciela. Jeszcze bardziej jednoczymy się z Nim. Dlatego Paweł wręcz zagrzewa członków wspólnoty Filipian do wspólnej walki o wiarę w Ewangelię. Cierpieć bowiem z powodu Chrystusa i dla Niego to łaska. Tu Autor użył czasownika: charidzomai, które dosłownie można by oddać jako: łaskawić, dawać łaskę, obdarowywać miłością, miłosierdziem. Tak rozumiana łaska cierpienia staje się powodem radości, ponieważ wyraźnie wskazuje na fakt, że trudząc się dla królestwa Bożego, nie jesteśmy sami. Miłosierny Bóg jest stałym naszym Towarzyszem. To z miłosierdzia Boga jesteśmy powołani do głoszenia Dobrej Nowiny. To z Bożej łaskawości mamy możliwość naśladowania Jezusa także w Jego trudach objawiania światu prawdziwego oblicza Ojca. To dzięki Bożej dobroci, podejmując apostolską działalność, coraz bardziej jednoczymy się z Chrystusem cierpiącym. Wreszcie, to właśnie Boże miłosierdzie daje nam siłę radości nawet w czasach prześladowań.

 

Komentarz do Ewangelii

Właściwie zawsze mówi się o oddawaniu czci Bogu przez ludzi. I słusznie. Jednak dzisiejsza Ewangelia może zaskoczyć niejednego słuchacza. W słowach Jezusa pada obietnica o uczczeniu człowieka przez Boga (w. 26c). Jak to możliwe? Jak rozumieć grecki czasownik timaō? Występuje on w jeszcze kilku fragmentach Ewangelii według św. Jana (4, 44; czterokrotnie w 5, 23; 8, 49). Jego zaprzeczeniem jest postawa odrzucenia, znieważania, lekceważenia. Analiza choćby tylko paru wymienionych passusów pozwala stwierdzić, że słowo „uczcić” oznacza nie tylko okazać szacunek. Ono przede wszystkim określa relację miłości, przyjaźni, wzajemnego zaufania. Uczcić to przyjąć z miłością, wprowadzić do siebie, w przestrzeń swego życia, mieszkania. To jakby przytulić kogoś.
Chrystus doświadczył tego od swojego Ojca (J 5, 23). Ten sam zaszczyt czeka na wszystkich, którzy staną się tacy, jak Jezus. Co to oznacza? Cała ta dzisiejsza perykopa stanowi jakby odpowiedź na pytanie, co to znaczy stać się „drugim Chrystusem”. Jaki jest warunek dostąpienia tej chwały, jaką cieszy się Syn Boży? I gdzie jestem ja, tam i sługa mój będzie (dosłowne tłumaczenie własne z greckiego oryginału, w. 26b). Ten zapis, powiedzielibyśmy, jest w stylu semickim. Słowa: jestem ja, pokrywają się ze słowami: sługa mój. Taki układ graficzny ma szalenie ważne przesłanie. Osoba, która jest gotowa oddać swoje życie dla sprawy Królestwa Niebieskiego, jest jak Chrystus. Każdy, kto obumiera choćby np. przez przekreślenie swoich planów, marzeń ze względu na troskę o ratowanie nieśmiertelnych dusz od potępienia, upodabnia się do Jezusa. Człowiek, który całkowicie ufa Bogu Ojcu i czyni Jego wolę, choćby nawet wiązało się to z męczeńską śmiercią, uczestniczy w dziele zbawienia, dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Ziarnem pszenicznym, które wpadło w ziemię i obumarło, przynosząc plon obfity, jest najpierw sam Jezus. Następnie wszyscy ci, którzy radykalnie poszli za Nim, zostawiając wszystko, byle zdobyć świat dla Boga. Takich zapaleńców Bożych czeka sowita nagroda. Nie tylko życie wieczne, ale i chwała. Nie tylko radość Nieba, ale i bycie uczczonym przez Boga, wprowadzonym w Jego wewnętrzne życie pełne miłości i szczęścia. W obliczu takiej perspektywy wszelka siła cierpienia słabnie. Doskonale to rozumiał Patron dnia dzisiejszego: św. Wojciech. Czy jest we mnie pragnienie wpisania się w poczet tych Szczęśliwców, uczczonych przez samego Boga Ojca?

Komentarze zostały przygotowane przez s. Marię Faustynę Ciborowską ISMM

źródło: mateusz.pl

 

(J 12,26)
Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

Módlmy się.

 Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną. Amen

Red.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor