Historia 1 Sep 2015 | Redaktor
Dmowski i jego sposób myślenia

Jakże dzisiaj ich brakuje!

W sierpniu minęła 151 rocznica urodzin Roman Dmowskiego. Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby Polska i jej dzieje, gdyby Opatrzność nie dała Polakom tego męża stanu. Należy on do postaci, które odcisnęły swoje piętno nie tylko na historii własnych narodów, ale i Europy. Jest uznawany za najwybitniejszego polskiego polityka pierwszej połowy XX wieku.

Warto pamiętać, przywołując postać Dmowskiego, że był człowiekiem niezwykle skromnym, który na swoje miejsce w historii zapracował niesamowitym wysiłkiem intelektualnym, trafnością analiz i prognoz oraz konsekwencją opartą na dogłębnej znajomości realiów, w jakich przyszło mu walczyć o sprawy polskie. Wzbudzał podziw nawet u przeciwników politycznych, którzy doceniali jego intelekt, nienaganne maniery i - co ciekawe - łagodność, która w konfrontacji z poglądami, jakie przyszło mu w ferworze walki formułować, mile zaskakiwała.

Przyszło Dmowskiemu krzyżować swoje poglądy z wybitnymi postaciami polskiej polityki: Piłsudskim, Witosem, Korfantym, Daszyńskim oraz wieloma innymi, których Polska w swej łaskawości dała Polakom po 123 latach zaborów. Interesujące jest, że dwaj wielcy tamtych czasów: Dmowski i Piłsudski, w odróżnieniu od swoich stronników, nie używali wobec siebie epitetów, doceniając rolę i siłę każdego z nich. W formułowaniu sądów wobec rywala, a tego raczej unikali, nigdy nie sięgali po tanie argumenty ad persona. Była to raczej konfrontacja odmiennych wizji Polski, które ścierając się ze sobą ożywczo iskrzyły, nie pozostawiając nikogo obojętnym na sprawy polskie.

Dmowski zostawił po sobie pokaźną spuściznę. Jako, że równie dobrze jak mową władał piórem, możemy dzisiaj sięgać po książki twórcy polskiej myśli narodowej i śledzić jak ewoluowały jego poglądy, od słynnych "Myśli nowoczesnego Polska poczynając". Dla mnie książką, po którą najczęściej sięgałem, i od której właściwie zacząłem swoją przygodę z ruchem narodowym jest "Polityka polska i odbudowanie państwa". Wnikliwa szkoła politycznego myślenia i działania, logicznie umotywowana, pokazująca kulisy wydarzeń i sposób rozumowania jej autora, realnie konfrontującego swoje plany z polityką europejską w dobie odradzania się państw narodowych, co uwieńczył Traktat Wersalski. Dla mnie to klasyka narodowa, jedna ze sztandarowych lektur politycznych II Rzeczypospolitej.

Niezależnie od czasów i sytuacji politycznej istnieje coś takiego, jak szkoła Dmowskiego. Wielu polityków do niej aspiruje, często bez stosownej refleksji. Warto mieć świadomość, że niektóre z koncepcji Dmowskiego zweryfikowało życie, pokazując, że się mylił. On sam zresztą wielokrotnie powtarzał swoim admiratorom, że nie należy jego książek i koncepcji politycznych traktować talmudycznie, gdyż on sam od wielu odchodził, uznając, że okoliczności i kontekst się zmieniły. Szkoła Dmowskiego, to obok dorobku piśmienniczego przede wszystkim sposób myślenia i oceny wydarzeń politycznych. Zawsze w szerszej perspektywie, sytuującej sprawy polskie na szachownicy geopolitycznej, która bezlitośnie weryfikuje zasób posiadanych sił i instrumentów politycznych możliwych do zastosowania. A wszystko to w twardych regułach realnej polityki, bez sentymentalizmu i chciejstwa. Stąd wielu naszych rodaków, wyznających mesjaństwo i zawadiactwo w polityce, tak trudno akceptowało to, co Dmowski do Polaków mówił.

Kiedy inni rwali się do walki, on postulował pracę u podstaw, cichą i konsekwentną, dającą fundament pod skuteczną walkę o niepodległość, wtedy, kiedy będą ku temu stosowne okoliczności. Przykładem może być Powstanie Wielkopolskie, wywołane we właściwym momencie i dobrze przeprowadzone.

Dmowski zwalczał obce wpływy na polską politykę i życie publiczne, z czego wielu czyniło mu zarzut, tocząc pianę o obsesjach Dmowskiego. Nie przejmował się tym, gdyż nie o niego tutaj chodziło, liczyła się Polska i jej interesy.

Zmarł pogodzony z Panem Bogiem, do którego dochodził całe życie. Była w tym jakaś jego osobista walka, z której wyszedł zwycięsko. To on splótł ideowo myśl narodową z katolicyzmem, a jego słynne słowa: "Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, ale stanowi jej istotę", stały się mottem działania wielu polityków.

Spoczął na cmentarzu bródnowskim w Warszawie, który uchodził za cmentarz biedoty. Pomimo, że żegnały go miliony rodaków, a jego śmierć stała się wielką manifestacją polskości i narodowego ducha, spoczął pośród prostego ludu.

Tak jak za życia, tak i po śmierci pozostał skromny - on, syn brukarza (choć ze szlacheckimi korzeniami), który wydźwignął Polskę z marazmu i nadał sens życiu milionom Polaków. W tym przejawia się jego wielkość. Był dla Polski mężem opatrznościowym. Jakże dzisiaj ich brakuje.

Maciej Eckardt

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor