Felieton 29 May 2019 | Redaktor
Zobaczyć rozumem paradę w Gdańsku i nie tylko tę

O wydarzeniu 'paradnym' w Gdańsku słyszeli już chyba wszyscy. Miało miejsce szyderstwo z Jezusa Chrystusa i Maryi, zaprezentowane w pokazowej antyprocesji Bożego Ciała.

"Dziewuchy" z Polski jednak twierdzą:

"Jako administratorki i twórczynie grupy Dziewuchy Dziewuchom, do której odwołuje się nagłówek tekstu, pragniemy poinformować zarówno Panią Aleksandrę Dulkiewicz, jak i inne zainteresowane sprawą osoby, że nie brałyśmy udziału ani w tegorocznym marszu, ani w akcji happeningowej, która mu towarzyszyła. Poza naszą wiedzą pozostawało do dziś zarówno to, co wydarzyło się w sobotę w Gdańsku, jak również to, jakie osoby brały udział w akcji" - czytamy na stronie TVP Info w dniu 28 maja, czyli dobrych kilka dni po szyderstwie w Gdańsku.

A może jest tak, że...

Najpierw przesuwana jest granica zachowań takich manifestacji na coraz agresywniejsze i bardziej wulgarne. Uderza się coraz mocniej i już nie tylko w uczucia religijne - czyli w nas - realnych ludzi, bo poza nami nie istnieją uczucia, ale już w samego Boga i Maryję. Potem spływają komentarze w mediach społecznościowych i jeśli oburzenie jest ogromne i reakcja niegodząca się na takie wydarzenia jest bardzo silna, wtedy zaczynają spływać do mediów oficjalne stanowiska, że ci czy tamci 'nie wiedzieli', że nie mają z tym nic wspólnego etc... Może i tak było, że nie wiedzieli?... Czy o ikonie Maryi z pseudotęczą też nikt nie wiedział?

Być może zarządy główne i główniejsze tych czy tamtych stowarzyszeń nie oglądają na bieżąco przez media co się dzieje. Hm... Być może, ale prawo do wątpienia człowiek posiada i może z niego korzystać.

We wtorek prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz nie tylko że oglądała, ale uczestniczyła w tej paradzie. A we wtorek natomiast powiedziała:

"wystosowałam list do grupy działaczy nazywających się Dziewuchy Dziewuchom, które są autorem w ich mniemaniu akcji happeningowej – w mojej ocenie bardzo szkodliwego działania, które miało miejsce podczas V Trójmiejskiego Marszu Równości [...] Jestem poruszona jako matka, która była tam z dzieckiem, ale również jako osoba wierząca. Tak samo jak domagamy się równości dla siebie, tak samo powinniśmy tę równość i szacunek okazywać innym, także osobom wierzącym"

Czy takie same reakcje byłyby, gdyby zwykli ludzie na portalach społecznościowych tak mocno nie wyrażali swojego sprzeciwu w masowej liczbie? A co by było, gdyby też inne były wyniki wyborów? Jakkolwiek byśmy nie gdybali, ufając że jednak może refleksja jakaś się wzbudziła, zobaczmy jednak coś jeszcze.

Wróćmy na chwilę do wydarzeń w Gdańsku. Pamiętajmy o pewnej metodzie działania szokiem, aby za chwilę wprowadzić coś, co szokuje mniej. Oburzenie społeczeństwa kumuluje się na tym pierwszym wydarzeniu, które jest mocne, a za chwilę wprowadza się coś łagodniejszego. Co to ma być? Nie wiemy. Obserwujmy. Będzie szokowało mniej. Ludzie powiedzą: "No to jeszcze przejdzie, bo nie jest takie jak tamto". I tak ideologia posuwa się krok po kroku.

Na koniec proponuję bardzo dobrze wsłuchać się w komentarz pana Dawida Mysiora, który trafnie wypunktował sprawę wydarzeń w Gdańsku i wcale nie z pozycji szukającego niewiadomo czego kompromitującego u manifestujących, ale z pozycji miłości. A miłość nie jest ślepa, ale rozumna. Inaczej nie mogłaby być miłością.

Dawid Mysior, gorąco polecamy:

Katarzyna Chrzan

Źródło: TVP Info, You tube - VujekTV, Super Stacja

foto: Gdańsk.pl

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor