Felieton 7 Oct 2019 | Redaktor

„28 lat temu podczas studiów w Lublinie zetknęłam się z ruchem „Wiara i Światło” założonym przez Jeana Vanier. Zaangażowałam się na kilka dobrych lat. Jako tzw. „paszczak” wspierałam „muminki”, a tak naprawdę to one, osoby z niepełnosprawnością intelektualną były grupą wsparcia dla mnie.

Pojechałam też kiedyś na miesiąc do „Arki” w Bruit k/ Rennes. Po studiach razem z przyjaciółmi założyliśmy Warsztaty Terapii Zajęciowej, w których prowadziłam pracownię gospodarstwa domowego. Do dziś utrzymuję kontakt z 46-letnim Arturem, który ma zespół Downa. Jest pięknym człowiekiem: miłym, pogodnym i współczującym. Myślę, że w życiu nikogo nie skrzywdził. Jest moim przyjacielem i mój mąż też go polubił.

Potem dwukrotnie się przeprowadzałam. Od 13 lat nie miałam kontaktu z „Wiarą i Światłem”. Rok temu, jadąc na wakacje, przeżyłam wypadek samochodowy. Kierowałam autem, które rozbiło się na drzewie. Zabiłabym mamę, syna mojej siostry i siebie, ale Bóg nas ocalił. Poduszki wybuchły, a my opuściliśmy auto od strony kierowcy, gdyż wszystkie drzwi były zakleszczone. Poza złamaniem nadgarstka, drobnymi szwami i krwiakami, nic poważniejszego nikomu się nie stało. Auto poszło do kasacji, ale my nie musieliśmy zostać w szpitalu.

Następnego dnia była niedziela, a podczas mszalnych czytań Psalm 30 ze słowami „Z krainy umarłych wywołałeś moją duszę i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu” i Ewangelia o wskrzeszeniu dziewczynki.

Gdy śmierć zagląda w oczy, człowiek przewartościowuje swe życie. Od dnia wypadku rozpoczynam swój dzień litanią do Anioła Stróża. Przez rok pytałam Pana Boga, po co mnie ocalił. Pojechałam nawet 2 razy do pustelni, by uzyskać odpowiedź. Odpowiedź przyszła po weekendzie majowym, gdy do mojego miejsca pracy doszedł list z Wrocławia, zapraszający na spotkanie informacyjne w Bydgoszczy dotyczące L’ Arche. Poszłam.

Spotkanie zaczęło się od modlitwy do Aniołów Stróżów. Po spotkaniu podeszłam do Marioli Rychlik i powiedziałam, że przyszłam na nie z sentymentu, a ona zadała mi niezwykłe pytanie: czy na Arkę znajdę jeszcze trochę miejsca w sercu? Zawahałam się, ale powiedziałam, że chyba tak i… poszłam na spotkanie grupy inicjatywnej.

Co mnie pociąga w stronę L’ Arche? Myślę, że jak w filmach o tajnych agentach zostałam aktywowana, a na poważnie to Pan Bóg mi w końcu odpowiedział, po co „ocalił mi życie spośród schodzących do grobu.” Każda grupa inicjatywna to zasoby ludzkie, ale grupa inicjatywna L’ Arche to Opatrzność i zasoby ludzkie. Wierzę, że „Arka” w Bydgoszczy się uda.

Hania

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor