Odszyfrować znak...
Inne z kategorii
Medytacje ewangeliczne z dnia 15 października 2018, Poniedziałek
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz". (Łk 11, 29-32)
Od przewrotnych ludzi stronimy. Trudno wytrzymać w nieszczerości. Tylko, że my wszyscy mamy ją w sobie po trochu. Jedni bardziej, drudzy mniej. Każda przewrotność rani druga osobę. My siebie ranimy.
A jednak chcemy być dobrzy. Dobrze, jeśli mamy w sobie pragnienie podejmowania walki z własną przewrotnością. I to jest to, co możemy jedynego i aż zrobić. Samych siebie poprawiać na ile się da. A da się maksymalnie i to jest walka. Trwa aż do śmierci i jest największą przygodą życia.
Jeśli zrozumiemy, że problem przewrotności jest w nas samych, i dalej, jeżeli zrozumiemy że tak naprawdę sobie z tym nie radzimy, zaczniemy szukać kogoś, kto mógłby nas samych od naszej przewrotności uwalniać. Uwolnienie jest w Jezusie Chrystusie - Miłości nieustannie uzdrawiającej nas. Bo tylko Miłość zwycięża dokładnie wszystkie złe rzeczy w nas.
Ukrzyżowany Jezus Chrystus jest nam w dzisiejszej Ewangelii ukazany jako znak. Znak to jest coś, na co patrzymy i ... rozszyfrowujemy. Znak odnosi się zawsze do głębi i pokazuje nam jakąś treść.
Popatrzeć na Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, ale tak naprawdę popatrzeć, to zobaczyć prawdę o naszej przewrotności i prawdę o naszej wolności od przewrotności. Tylko ostatecznie miłość do końca uwalnia nas uwalnia, a nie ma większej miłości nad tę...
Patrząc na ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa, można zobaczyć jak Jezus oddaje życie i składa z siebie ofiarę miłości całopalnej za tego, czy tamtego przewrotnego człowieka. Ale to nie jest prawdziwie uwalniające patrzenie. Stając pod krzyżem i patrząc na Syna Boga umierającego na krzyżu i widzieć, że to za moją własna przewrotność nastąpiła ta straszliwa śmierć... Tak, to jest wstrząsające. Ale ten wstrząs jest dobrym szokiem, bo przed każdym z nas odkrywa się niesamowita prawda, jak to ja sam jestem nieskończenie pokochany przez Boga, Syna i Ducha Świętego. A moja przewrotność umiera i rodzi sie dzięki miłości boga do mnie, coraz więcej dobra. To jest nieskończone...
Chwała Ojcu i synowi i Duchowi Świętemu
Ave Maryja
Kasia Chrzan