Felieton 22 May 2019 | Redaktor
Maryja Królowa Polski - nazywaj mnie

Maryja Królowa Polski o. Juliusz Mancinelli - objawienie Matki Bożej - Neapol 1608, 1617r; Kraków 1610r

Cześć Matki Bożej w Polsce jest tak stara jak dzieje samego narodu. Pierwsza świątynia w Gnieźnie była zbudowana pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Pie­rwszy utwór napisany w języku ojczystym to pieśń „Bogarodzica". Pełne jednak upo­wszechnienie i unarodowienie kultu Matki Bo­żej przypada na epokę Wazów. Zanim jednak w katedrze lwowskiej padły uroczyste słowa Jana Kazimierza, oddającego koronę polską Maryi, Najświętsza Panna sama ogłosiła się Królową Polski.

Za czasów króla Zygmunta III Wazy żył w Neapolu sławny ze swej świętości jezuita, o. Juliusz Mancinelli. Odznaczał się szczególnym nabożeństwem do Niepokalanej i świętych po­lskich. 14 sierpnia 1608 r. w wigilię Wniebo­wzięcia Najświętszej Maryi Panny, ukazała mu się Maryja z Dzieciątkiem Jezus. U jej stóp klęczał św. Stanisław Kostka, O. Juliusz nigdy nie widział Matki Bożej w tak wielkim maje­stacie. Pragnął pozdrowić Ją takim tytułem, jakim jeszcze nikt Jej nie uczcił. Wtedy Maryja powiedziała: Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie. W krótkim czasie potem, za pozwoleniem swych przełożo­nych, którzy objawienie to zbadali, o. Mancinelli przekazał tę radosną wiadomość ks. Piot­rowi Skardze i jezuitom w Polsce. Oni z kolei donieśli o tym królowi.

O. Juliusz miał już 72 lata, kiedy objawiła mu się Matka Boża, lecz pomimo swego pode­szłego wieku postanowił odwiedzić ten kraj, który Maryja szczególnie umiłowała. Wybrał się więc piechotą do Polski. 8 maja 1610 r. doszedł do Krakowa, gdzie był entuzjastycznie witany przez króla i wszystkie stany. Swoje pierwsze kroki skierował do Katedry Wawelskiej. Tutaj ponownie ukazała mu się Maryja w wielkim majestacie i powiedziała: Ja jestem Królową Polski. Jestem Matką Tego Narodu, który jest mi bardzo drogi więc wstawiaj się do Mnie za nim i o pomyślność tej ziemi błagaj Mnie nieustannie, a Ja będę ci zawsze, tak jak teraz miłosierną.

Na pamiątkę tego wydarzenia mieszkańcy Krakowa umieścili na wieży kościoła Mariac­kiego koronę. Kiedy w 1655 roku w granice Polski wdarli się Szwedzi, a opuszczony król musiał uciekać poza granice kraju, zrozpaczeni biskupi pisali do papieża: „Zginęliśmy, jeśli Bóg nie zlituje się nad nami". Wtedy Ojciec Święty Aleksander VII, powołując się na objawienie o. Juliusza Mancinelli odpowiedział: „Nie, Mary­ja was uratuje, to Polski Pani. Jej się poświęć­cie. Jej oficjalnie ofiarujcie. Ją Królową ogłoś­cie, przecież sama tego chciała". Król Jan Kazimierz, stosując się do rady papieża, 1 kwie­tnia 1656 r. złożył uroczysty ślub, ogłaszając Maryję Królową Polski.

Od tej chwili Matka Boża wzięła losy naszego narodu w Swoje dłonie. Ocaliła Polskę nie tylko od potopu szwedzkiego, lecz wiele razy okazy­wała nam Swoją potęgę i miłosierdzie. Nunc­jusz apostolski Pignatelli, późniejszy papież Innocenty XII powiedział do hetmana Stani­sława Jabłonowskiego: „Szczęśliwe narody, które mają taką historię, jak Polska, szczęśliw­szego od was nie widzę państwa, gdyż wam jedynym zechciała być Królową Maryja, a to jest zaszczyt nad zaszczyty i szczęście niewymow­ne; obyście to tylko zrozumieli sami".

„Mały Apostoł” – maj – 1993 r. – Pallotyni - Maria Chojnowska

Zwolna słońce chyliło się ku zachodowi. Na falach mo­rza i Zatoki Neapolitańskiej rozpostarła się olbrzymia smuga światła, rytmicznym ruchem wód idąca w dal ku słońcu. Neapol pa­trzył na morze i śpiewał. Właśnie gasł dzień 15 sierpnia 1617 r. i koń­czyła się uroczystość ku czci Wnie­bowziętej. Dzwony we wszystkich świątyniach już umilkły. Nawet w kościele Gesu Nuovo, należącym do Towarzystwa Jezusowego, za­kończyła się uroczysta procesja wśród dźwięku dzwonów i śpiewu li­tanii do Bogarodzicy.

Po ukończeniu procesji razem z braćmi zakonnymi powrócił do swej celi 80-letni starzec, jezuita, ks. Juliusz Mancinelli. Długoletni misjonarz na Wschodzie, szczegól­nie w Konstantynopolu, wsławiony świętością życia, od lat kilku miesz­kał w Neapolu, oddany modlitwie po całych dniach i nocach. Nie po­mijał jednak i publicznych procesji, które lubił. Dziś wprawdzie czuł się nieco słabszy, a procesja trwała dłużej, ale poszedł na nią.

Dzień Wniebowzięcia przypo­minał starcowi najpierw rocznicę śmierci św. Stanisława Kostki, któ­rego kochał i starał się naśladować. Wśród cnót świętego „małego Pola­ka", jak go nazywano, jaśniała niezwykłym blaskiem jego miłość i cześć dla Królowej nieba. Nazywał Ją najmilszą Matką swoją, dla Niej starał się wynajdywać nowe, niezna­ne dotąd tytuły. Tę właśnie cnotę je­go anielskiego życia upodobał sobie szczególnie ks. Juliusz Mancinelli i starał się ją usilnie naśladować. Za­raz po śmierci św. Stanisława po­wziął myśl szerzenia czci Królowej Wniebowziętej. Zwłaszcza spotęgo­wał się w nim ów zamiar po choro­bie, z której niemal cudem podźwignęła go Wniebowzięta.

Przyszła mu teraz do głowy myśl, że jednak tytuł „Królowa Wniebo­wzięta" wyraża bardziej wieczną chwałę Maryi w niebie niż na ziemi. A przecież i ta ostatnia jest wielka! „Dni moje ku zachodowi idą, o Pani, jak te zorze... Daj stojące­mu nad grobem starcowi dorzucić do wieńca Twego różę jedną więcej"... Nagle zdało się patrzącemu, jakby jakaś niewidzial­na dłoń wzięła z nieba połowę blasków zachodu, oderwała je od widnokręgu, zlała w jeden obłok, przecudnie świecą­cy i natchnęła ży­ciem. Ks. Mancinelli ujrzał wyraźnie, jak z tego gorejącego obłoku wy­łoniła się słodka Dziewica z Dzieciątkiem na ramionach okry­tych płaszczem purpury. U Jej stóp klęczał piękny młodzian w aureoli.

  • Wniebowzięta! - wyszeptał wzruszony zakonnik i osunął się na kolana. - Tymczasem Wniebowzięta znalazła się przy nim i pochylając się ku klęczącemu, mówiła: - Juliuszu! Za cześć, jaką masz do mnie, Wniebowziętej, ujrzysz mnie za rok w chwale niebios. Tym­czasem nazywaj mnie tu, na ziemi, KRÓLOWĄ POLSKI. Umiłowałam to królestwo i do wielkich rzeczy je przeznaczyłam, ponieważ szczególnie wielbią mnie jego synowie - i wzrok Jej pełen słodyczy i miłości spoczął na młodzieńcu, który był z Nią. Raz jeszcze zwróciła się do ks. Mancinellego, mówiąc: - Jemu zawdzięczasz łaskę dnia dzisiejszego!

Cisza zapanowała w celi. Radość i szczęście zalewały duszę zakonni­ka. A on tulił się u stóp umiłowanej Królowej Wniebowziętej i okrywał je pocałunkami wdzięczności. ?ka­nie z nadmiaru szczęścia wstrząsnę­ło całą jego istotą, a wargi szeptały w uniesieniu: - Królowo Polski... módl się za nami! - Znikło wi­dzenie. Ale w duszy starca zakonnika dłu­go jeszcze świeciła cudna zorza. W mie­siąc potem kurier z Neapolu przy­wiózł ks. Mikoła­jowi ?ęczyckie­mu w Wilnie list od ks. Mancinellego. „Ja rychło odejdę - kończył piszący - ale ufam, że przez ręce Wielebności sprawię, iż po moim zgonie w ser­cach i na ustach polskich mych współbraci żyć będzie w chwale Królowa Polski Wniebo­wzięta".

Podstawą tekst ks. Stanisła­wa Maciątka TJ z „Kółka Różańco­wego", redagowanego przez Sługę Bożego ks. Ignacego Kłopotowskiego, nr 8 (1923), s. 10-12.

O szczególnym miejscu Maryi w naszej narodowej religijności ostatecznie zadecydowało następujące zdarzenie. W roku 1635 książę Albrecht Radziwiłł, Kanclerz Wielki Księstwa Litewskiego ogłosił drukiem książeczkę pt.: „Dyskurs nabożny z kilku słów wzięty o wysławianiu Najświętszej Panny Bogurodzicy Maryjnej.” Treścią jej jest objawienie jakie od Matki Bożej w Neapolu otrzymał włoski jezuita o. Juliusz Mancinelli. Kiedy ukazała mu się Maryja zapytał Ja: pod jakim imieniem jeszcze chciałaby być czczona? A Maryja poleciła mu by ją nazwano „Królową Polski”. Książeczka z wezwaniem Matki Bożej zrobiła na Polakach tak wielkie wrażenie, że już wtedy przed oficjalnym Jej uznaniem za Królową wszyscy w Polsce tym tytułem Ją nazywali.

Z kolei cystersi w Bledzewie wykonali mnóstwo obrazów Matki Bożej z polskim Godłem na Jej piersiach. Jednym z nich jest prezent jaki sprawili siostrom cysterkom z St. Marienstern w roku 1640. W ich klasztornych kronikach jest informacja, że na terenie całej Polski jest dużo tych właśnie bledzewskich kopii. Identyczne kopie są dzisiaj na plebaniach: w pocysterkim Bledzewie i poaugustiańskim Wieluniu, oraz w Kalsku k/Rokitna. W tych obrazach wyrażono akt oddania Polski pod szczególną opiekę Maryi jako Królowej. Bledzewskie kopie, stały się zapowiedzią zwycięstwa nad Szwedami na Jasnej Górze. A l kwietnia 1656 r. we Lwowie, ukląkł król Jan Kazimierz z narodem u stóp Naj­świętszej Dziewicy, by Ją po raz pierwszy publicznie nazwać wobec nieba i ziemi - Królową Polski. [...]

ks. Ksawery Wilczyński

źródło: http://www.duchprawdy.com

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor