Mam dwa wyjścia
Inne z kategorii
O Mszy papieża Piusa [VIDEO]
Komentarz do liturgii na XIV Niedzielę w ciągu roku
Mam dwa wyjścia. Albo wyłączyć się z FB, albo coraz częściej używać funkcji "przestań obserwować tego użytkownika", ewentualnie "ukryj post". Ostatnio często się nimi posługuję, choć wcale nie chcę usuwać ze znajomych ludzi o innych zapatrywaniach na rzeczywistość. Są jednak pewne granice różnic tych zapatrywań, różnice dobrego smaku i rozsądku. Ziemkiewicz ostatnio powiedział, że niedługo PiS okaże się winnym holocaustu. Wtedy rzeczywiście pozostanie wypisać się z FB, no i uciekać, gdzie pieprz rośnie przed Lady Beatą, Krwawym Jaro i w ogóle PiSem, że o głupim Andrzeju nie wspomnę. Dobrze, że wielki nieobecny Bronisław K. nie mieszkał w mojej piwnicy, bo bym nawet roweru do ucieczki nie miała.
Poraża mnie sposób rozmawiania w przestrzeni publicznej. Kaleczą się i dręczą milczeniem i słowami, jakby mieli przed sobą jeszcze jedno życie. Bo tak to jest, że nikt zdaje się nie myśleć, co będzie dalej. Jak ma układać się współpraca między ludźmi, którzy skaczą sobie do oczu, wymachują przed oczami jakimiś mało znaczącymi albo nieaktualnymi dokumentami? Jak patrzeć na siebie w sejmowych korytarzach, skoro na sali rzucało się czasem mało wybredne inwektywy? Co dalej? Jak tu zarządzać wspólnie państwem? Jak pracować nad polepszeniem losu Polaków?
Wczoraj koleżanka usprawiedliwiając swoje zmęczenie powiedziała mi, że takie rozkojarzenie to także kwestia nadchodzących świąt. A ja sobie pomyślałam jakich świąt? Kiedy? Z radia, z telewizji sączy się złość. Nikt nie czeka na Księcia Pokoju. Nikt nie myśli, że za kilkanaście dni przyjdzie Jezus, który kocha wszystkich ludzi a swoją obecnością chce zachęcić do bycia dobrym i łaskawym.
Święta… aha… może ktoś ma na myśli te wpychające się potęgą luksów świecidełka? Tych nienaturalnie wystrojonych Mikołajów (vel Gwiazdorów)? No chyba że tak. Ale mnie ten klimat lampkowo-świecidełkowy nie rusza. To nie moje święta. Moje mają pachnieć piernikiem, szopką lepioną z modeliny, wyciąganiem najlepszych zapraw z piwnicy, białym krochmalonym nieplamoodpornym obrusem, na którym ślad zeszłorocznego barszczu przypomina lekkie zamieszanie nad karpiem. To są święta.
Beata Wróblewska