Felieton 3 Mar 2018 | Redaktor

Janusz Stanecki - tata czwórki dzieci - muzyk

Przez ostatni rok napisałem 180 stron na temat waltorni i w pewnym momencie serio zatęskniłem za wyskrobaniem czegoś mniej oficjalnego. Dla zestresowanych od razu dodam, że nie będę wam opowiadać o tym, jak zmienny skład wykonawczy wpływa na realizację kompozycji kameralnych XX wieku... UFFF. Sam już miałem dość tego oficjalnego, naukowego i bardzo dla mnie nienaturalnego języka. Nie, nie, nie, nie. Dziś chcę się czymś podzielić.

Otóż, kto mnie zna, to wie, że od ponad roku jestem ojcem czwórki dzieci. Dodam więcej, że są to dość mali jegomoście, bo najstarszy ma zaledwie 7 lat, a więc sami widzicie, że ciasne te widełki. Czemu o tym piszę… no właśnie… mam ostatnio takie myśli, które chętnie puszczę w eter. Chyba dla samego siebie najbardziej.

Trzeba tu jeszcze dodać, że to bardzo świadoma decyzja była – moja i żony – żeby mieć taką gromadkę. Po tym roku od pojawienia się najmłodszej naszej pociechy powiem wam, że patrząc wstecz stwierdzam, że nie da się do tego jakoś przygotować. Po prostu to jest taka jazda bez trzymanki i ciężko cokolwiek utrzymać w ryzach i na stałe.

Nie zrozumcie mnie źle. Bycie ojcem to najlepszy, najbardziej rozwijający okres mojego życia. Nic tak bardzo nie powoduje dojrzewania, jak bycie ojcem, świadomym, dodam jeszcze.

We współczesnym świecie rola faceta jest umniejszana, również w wychowaniu. W ogóle mam wrażenie pogłębiającej się spychologii w byciu rodzicami. Mam na myśli, że jest mnóstwo pokus, aby oddać wychowanie dzieci szkole, grom komputerowym, telewizji i czemu tam jeszcze. I tak sobie myślę o sobie.

Tak wiele razy mi się nie udaje, spapram często najprostsze sytuacje, puszczą mi nerwy, zrobię jakąś głupotę… ech no po prostu czasem mam wrażenie, że strasznie jestem poobijany, że nic nie idzie jak powinno i czuję jakbym się odbijał od klęski do klęski. I wtedy przychodzi taki moment, gdy syn przytuli się do Ciebie i powie Ci „kocham Cię” (jeju, jak będziecie mieć, bądź macie dzieci, to pamiętajcie o mówieniu im, że je kochacie! Serio! Połowa roboty do przodu!). Albo nauczycielka mówi, że widać, że staramy się wychowywać ku wartościom albo najmłodszy berbeć, co przed sekundą doprowadzał Cię do szału, położy swoją małą główkę na Twym ramieniu, wtedy nagle uświadamiasz sobie, jakie to szczęście i radość walczyć o nich.

Po czym potykasz się po raz 50. o kupkę rozrzuconych klocków bądź czego tam jeszcze… Serio czasem mamy wrażenie z Julią, że nasze życie składa się ze sprzątania, a największym moim marzeniem aktualnym jest robot odkurzający…

Jak sobie pomyślę czasem jak zmieniłem się jako mężczyzna właśnie przez bycie ojcem, to dochodzę do wniosku, że to naprawdę jeden z najbardziej owocnych i rozwijających okresów mojego życia.

Polecam… jazda bez trzymanki i nie udaję, że jest super, nie… często nie jest.

Dziecko potrafi wyzwolić to, co najlepsze w nas, a zarazem doprowadzić chwilę później do spazmów. Nikt nigdy nie wywołał we mnie większej złości jak moja szarańcza (moje pieszczotliwe określenie na tą zgraję). I wiecie co… tak chyba musi być! Nie będę idealnym ojcem! Nie ma takich na ziemi. Ale…

Jedno wiem: że każde z moich dzieci przeproszę za moją niedoskonałość, zresztą już to robię, choć kosztuje to wiele.

Janusz Stanecki

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor