Felieton 26 Apr 2018 | Redaktor
Alfie każdym oddechem przemawia za miliony, którzy nie mogą mówić.

Na oczach całego świata rozgrywa się dramat. Bóg nie chce niczyjego cierpienia, właśnie dlatego cierpiał Jezus Chrystus.

Wielkim znakiem Bożym jest zawsze sytuacja, gdy gromadzi się ogromna liczba ludzi w obronie życia ludzkiego, gdy ludzie całymi tysiącami odczuwają to samo poruszenie serca w sprawie dobra kogoś konkretnego. Tak dzieje się w sytuacji Alfiego, o której nie wie nic już tylko ten, który naprawdę nie chce wiedzieć.

Musimy zobaczyć, że za sprawą tego chłopczyka, który po prostu oddycha, dokonują się sprawy ogromnej wagi dla całego tzw. cywilizowanego świata, obnażają się potworności naszej cywilizacji. Ale to ta zła strona wydarzeń.

Ujawnia się przede wszystkim ogromne dobro. Zawsze gdy ludzkość doświadcza przez całą swoją historię istnienia na naszej planecie jakiegoś zła, pięknem jest, że ogromna liczba ludzi jawnie i nieugięcie trwa po stronie dobra. Stoi pod szpitalem w Liverpool, wyraża głośno swoje opinie mimo ograniczeń na portalach społecznościowych, stają pod ambasadami, gromadzą się na modlitwach itd... Żywego serca ludzkiego nie da się oszukać, dopóki jest ono właśnie... żywe.

Papież, politycy, dziennikarze... ale przede wszystkim po prostu ludzie na ulicach, od których niby nic nie zależy, ale gdy stają razem w słusznej sprawie, zależy wiele, bo są armią życia.

Panem życia jest Bóg.

Mimo że w naszych żywych sercach z pewnością wielokrotnie rodzi się zwyczajnie gniew wobec tych, którzy ośmielają się decydować o życiu malutkiego Alfiego, właśnie Bóg daje szczególną moc modlenia się za owych decydentów.

To jest także niezwykle ważne.

Nie ustawajmy w modlitwie za Alfiego, za jego niesamowitych rodziców, za jego najbliższych i... za wszystkich, którzy ośmielają się decydować o życiu chłopczyka.

red.: KB

foto: mama Alfiego fb

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor