Wydarzenia 28 Oct 2015 | Redaktor
A miało być tak pięknie...

We wtorek 27 października w auli Wyższego Seminarium Duchownego w Bydgoszczy ks. dr hab. Robert Skrzypczak wygłosił wykład pod tytułem „Miłość i seks w świecie dowolności”. Wydarzenie przyciągnęło ponad setkę słuchaczy, w tym wiele osób w wieku szkolnym. Spotkanie poprowadził biskup Jan Tyrawa.

Ks. dr hab. Robert Skrzypczak zarysował historię zmian w sferze ludzkiej seksualności, jaka dokonała się w XX wieku. „Rozchodzą się sfery, które powinny być widziane w całości, w dłuższej perspektywie. Seks już nie ma nic wspólnego z miłością, z prokreacją. Ciało nie ma nic wspólnego z osobą” – mówił we wstępie. Zmiany daje się zaobserwować nie tylko poza Kościołem, ale w samym jego centrum, wśród wiernych, w tym także wśród duchownych. Powszechne jest nie tylko ignorowanie zaleceń Kościoła, ale przede wszystkim niezrozumienie tego, jakie racje stoją za stanowiskiem katolickiej doktryny.

Towarzyszący prelegentowi biskup Jan Tyrawa zauważył, że kapłani sami mają trudność w wyjaśnianiu tych racji. Wyjaśniał, że przyczyną rozejścia się sfery seksualnej, osobowej i duchowej jest nieumiejętność kochania. Miłość tymczasem zawiera w sobie wszystkie wymiary ludzkiego życia. Nie jest tylko chwilowym, gwałtownym uniesieniem. Miłość nie jest tym samym co przyjemność czy szczęście. Uczucia same w sobie są czymś nietrwałym. „W miłości jest dokładnie coś odwrotnego. Człowiek o tyle się spełnia, o ile się podaruje. W ten sposób realizuje siebie i zbliża się do Boga, bo Bóg stworzył człowieka dla niego samego, a nie dla siebie” – mówił biskup Tyrawa.

Problemem jest też wizja udanego życia. Młodzi ludzie pytają: czy ja będę z nim szczęśliwa; czy ja będę z nią szczęśliwy. A powinni pytać: czy ona będzie ze mną szczęśliwa; czy on będzie ze mną szczęśliwy.

Prawdziwa miłość jest więc dawaniem siebie drugiemu człowiekowi, aby w ten sposób urzeczywistnić to, co w człowieku stworzone zostało na wzór Boga i co czyni go wyjątkowym. Dawaniu siebie może niekiedy towarzyszyć radość i szczęście, ale sama miłość jest często związana z wieloma trudnościami. Seks natomiast może służyć miłości, a więc także człowiekowi, o ile realizuje ten boski pierwiastek w człowieku, o ile jest dawaniem, a nie egoistycznym spełnianiem swoich zachcianek. Tymczasem obserwowane od kilku dekad zmiany w sferze miłości i seksualności prowadzą w odwrotnym kierunku. Daje się przyzwolenie na traktowanie seksu w sposób egoistyczny, a skutkiem tego jest brak miłości, powszechność uczucia osamotnienia. Ludzie krzywdzą siebie i krzywdzą innych, kiedy do seksu podchodzą w sposób egoistyczny.

Ks. dr hab. Robert Skrzypczak wiąże oderwanie się seksualności od miłości z buntem lat sześćdziesiątych, kiedy na wielu zachodnich uczelniach masowo protestowali studenci. Jednak początki rewolucji seksualnej znaleźć można w marksistowskiej filozofii. Myśliciele tego nurtu zauważyli, że środkom politycznym opiera się sfera wartości chrześcijańskich. Poprzez odłączenie seksualności od osoby człowieka miała dokonać się dekonstrukcja rodziny, a poprzez nią rozkład kultury chrześcijańskiej. Wykpienie chrześcijańskich wartości miało z kolei utorować drogę do zmian systemowych i politycznych. To właśnie wartości chrześcijańskie stawiały opór marksistowskiej idei wykreowania nowego człowieka. Dziś one zanikają.

Zmiany w sferze seksualnej miały dać człowiekowi szczęście. Tymczasem ich skutkiem są rozwody, samotność i krzywda dzieci. To dzieci pozbawione jednego z rodziców przeżywają wiele trudności, które skutkują zaburzeniami rozwojowymi i psychologicznymi, powodują trudności z ustaleniem własnej tożsamości. „Dlaczego miało być tak pięknie, a jest tak boleśnie?” – pytał ksiądz Skrzypczak. To co wydarzyło się w społeczeństwie zachodnim w latach 60-tych, do Polski przyszło z opóźnieniem. Paradoksalnie mur berliński zatrzymał na jakiś czas tę rewolucję. Dziś jednak ta rewolucja nie tylko wkroczyła do Polski, ale także podeszła i puka do bram Kościoła, domagając się wpuszczenia. Kościół jednak opiera się tym zmianom ze świadomością, że nie są one dobre ani dla człowieka, ani dla społeczeństwa. Doświadczenie kościołów protestanckich pokazuje, że przyzwolenie na stosowanie środków antykoncepcyjnych, na związki homoseksualne, na rozwody wcale nie zatrzymuje wiernych w świątyniach.

Kościół nie może ani przyzwolić na zmianę doktryny, ani wycofać się ze sfery ludzkiej cielesności. Uczy, że seksualność jest językiem miłości. Kościół walczy o fundamentalną prawdę o człowieku, dlatego nie ustąpi. Nie można dotknąć ciała drugiego człowieka bez dotykania jego ducha. Dlatego działanie w sferze seksualności wywołuje skutki, często negatywne, w innych sferach życia. „Dlaczego nie używać seksu poza miłością? Bo to się odnosi do fundamentalnego zakazu – nie kłam. Kiedy odczuwasz miłość do kogoś, to nie oznacza, że należy miłość od razu skonsumować. Miłość jest wtedy prawdziwa, kiedy rozciąga się na całe życie. Nawet wtedy, kiedy kobieta ma zmarszczki, nawet wtedy, kiedy nosi na sobie znaki macierzyństwa. Jeśli za seksualnością, która jest językiem miłości, nie idzie ta prawda, to jest to wtedy okłamywanie. Nie chodzi o to, że Kościół cię przeklnie, ale o to, że wyrządzisz krzywdę drugiemu człowiekowi i sam będziesz cierpiał” – mówił na zakończenie wykładu ks. dr hab. Robert Skrzypczak.

Marcin Gnosiewicz
fot. Kl. Daniel Lewandowski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor